Tytuł W pierścieniu ognia Autor Suzanne Collins Wydawnictwo Media Rodzina Data wydania 2009 Stron 359 |
Przedwczoraj piałam z zachwytu nad „Igrzyskami śmierci”, że są nowatorskie, świetnie się je czyta i w ogóle są „ach” i „och”. Teraz przyszła kolej zmierzyć się z drugim tomem trylogii i mój entuzjazm oklapł jak pozbawiona wiatru chorągiewka.
[Kolejny akapit zawiera spoiler dotyczący zakończenia poprzedniej części. Jeśli masz ją w planach, uciekaj albo przeskocz dalej.]
„W pierścieniu ognia” to kontynuacja losów Katniss Everdeen, szesnastoletniej zwyciężczyni poprzednich Głodowych Igrzysk. Zaskoczeniem dla wszystkich jest nie tylko wygrana przedstawicielki najuboższego, górniczego Dwunastego Dystryktu, ale także bezprecedensowe zwycięstwo dwojga zawodników. Dzięki zaskakującej decyzji Katniss, udaje jej się uratować również Peetę. Jednak to co dla niej było próbą utrzymaniu przy życiu przyjaciela, zarówno totalitarne władze Kapitolu jak i ciemiężeni mieszkańcy Dystryktów odbierają jako przejaw buntu przeciw ustalonym regułom. Wbrew sobie dziewczyna staje się symbolem powstania, nie zdając sobie sprawy z tego, jakie zagrożenie sprowadza to na jej najbliższych.
Gdy czytałam poprzedni tom, spodobało mi się przede wszystkim podkreślenie wątku związanego z Igrzyskami oraz barbarzyńskimi zasadami rządzącymi życiem mieszkańców państwa Panem. W przeciwieństwie do niemal wszystkich powieści młodzieżowych wątek miłosny był jedynie dodatkiem, wprawdzie istotnym dla samej fabuły, ale jednak pozostającym na bocznym torze. W drugiej części niestety całkowicie się to zmieniło i pierwsza połowa książki skupia się na rozterkach sercowych Katniss. Tym samym „W pierścieniu ognia” niebezpiecznie zbliżyło się do pozostałych młodzieżówek, w których mamy miłosny trójkąt, a główna bohaterka nie potrafi rozeznać się we własnych uczuciach.
Druga połowa książki jest już jednak znacznie lepsza, punkt ciężkości ponownie przenosi się bowiem na ukazanie bezwzględnych i brutalnych realiach życia w państwie totalitarnym. Panem jest wprawdzie fantastycznym, futurystycznym tworem, ale mechanizm postępowania władzy niemal do złudzenia przypomina to, co działo się w krajach komunistycznych. Zastraszanie, zmuszanie do współpracy pod groźbą utraty najbliższych osób i medialna propaganda przekonująca, że wszystko jest cacy, podczas gdy dookoła panuje terror i strach, brzmią bardzo znajomo. Świetnie został także pokazany świat mediów i reality show wraz z całym ich zakłamaniem, grą pod publiczkę i manipulowaniem widzami, którzy bezwolnie dają się ogłupiać temu, co widzą na szklanym ekranie.
Jestem ciekawa, jak autorka rozwinie fabułę w trzecim tomie. Po cichu liczę, że to rewolucja w Panem, a nie wątek miłosny będzie na pierwszym planie. Przekonam się już za kilka godzin, a Wy wkrótce, bo nie omieszkam podzielić się wrażeniami z lektury.
Drugi tom stoi poziom niżej niż pierwszy i trzeci, w przypadku tego ostatniego nie polecam się jednak nastawiać na super poważne i w każdym calu logiczne rozwiązanie fabuły - w Kosogłosie kompletnie nie o to chodzi, sporo rzeczy przedstawionych zostało w finałowej części w sposób uproszczony (aby uwypuklić niektóre aspekty rewolucji i walki o wolność, zapewne te zdaniem Collins najważniejsze), a wielu czytelników ma o to do autorki olbrzymie pretensje :)
OdpowiedzUsuńJestem już po trzecim tomie i jestem usatysfakcjonowana, o czym można przeczytać w dzisiejszym poście :)
UsuńJa jeszcze nie czytałam ,,Igrzysk śmierci", ale mam nadzieję, że niedługo nadrobię braki :)
OdpowiedzUsuńA dla mnie, dla odmiany, była to najmocniejsza część serii :) Ciekawe, jak odbierzesz "Kosogłosa" :)
OdpowiedzUsuńMnie się podobała. Drugie tomy trylogii zwykle są odrobinę słabsze, bo mają w sobie trochę z pierwszego tomu i przygotowania do trzeciego. Ale czytaj trzeci, jestem ciekawa, czy Ci się spodoba, bo ja wyłam jak bóbr :D
OdpowiedzUsuńJa czytałam tylko pierwszy tom i jakoś ledwo przez ten tom przebrnęłam. Nie zachwyciła mnie ta pozycja, więc wątpię, abym sięgnęła i po tą oraz po następną część.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie poznam tę serię:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że druga połowa książki wypada lepiej, jest bardziej dynamiczna. Ogólnie druga część jest całkiem dobra, ale pierwsza zrobiła na mnie największe wrażenie. A jeśli chodzi o trzeci tom, to jest to niezłe zakończenie całej historii, ale akurat podobał mi się najmniej z całej trylogii.
OdpowiedzUsuńmogłabym się podpisać pod całą wypowiedzią Jagny.
UsuńUwielbiam ten tom :3 Głównie ze względu na nowych bohaterów.
OdpowiedzUsuńTo u mnie było trochę inaczej, bo drugi tom wciąż jeszcze mi się podobał i te ochy i achy z lektury tomu pierwszego wciąż jeszcze mnie trzymały, natomiast entuzjazm oklapł przy okazji "Kosogłosa", gdzie znów pojawił się motyw igrzysk, choć w trochę innej formie. Choć muszę przyznać, że trójkąt miłosny mnie drażnił i to dosyć mocno. Na korzyść lektury drugiego tomu z całą pewnością był fakt, że jeszcze nie było ekranizacji żadnej z części, więc nie spodziewałam się tego, co nastąpi w kontynuacji, a co tak bardzo mnie zachwyciło :)
OdpowiedzUsuńZ kolei dla mnie "KOsogłos" wypadł znacznie lepiej niż "W pierścieniu ognia", właśnie ze względu na wątek miłosny. W trzecim tomie skupiłam się na rewolucji :)
UsuńIlu ludzi, tyle opinii;) bo dla mnie to ostatni tom był nieco słabszy niż dwa pierwsze
OdpowiedzUsuńU mnie było tak, że z każdą kolejną częścią podobała mi się coraz mniej, nie mniej jednak seria genialna :)
OdpowiedzUsuńA mnie się wydaje, że każdy kolejny tom podnosił poprzeczkę. Co więcej - moim zdaniem Kosogłos jest najlepszy, fenomenalny, po prostu doskonały :) Polecam!
OdpowiedzUsuńOde mnie tom drugi też nie zyskał tak wysokiej noty jak pierwszy, ale mimo wszystko podobał mi się. Natomiast finałem trylogii byłam trochę zawiedziona.
OdpowiedzUsuńJa z kolei finał łyknęłam bez problemu :)
UsuńTrzecia część jest według mnie najgorsza...
OdpowiedzUsuńMam całą trylogię za samą i, tak jak już wcześniej wspomniałam, uważam, że drugi tom jest nieco słabszy niż pierwszy i trzeci.
OdpowiedzUsuńPóki co czytałam tylko pierwszy tom trylogii, ale z ciekawości obejrzałam ekranizację drugiej części. Bardzo mi się podobała, dość mocno zapadając w pamięć, więc na pewno w niedalekiej przyszłości po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuń