Tytuł Córki marionetek Autor Maria Ernestam Wydawnictwo Czwarta Strona Data wydania 2015 Stron 432 |
„Córki marionetek” intrygują okładką, choć jednocześnie
jej widok przyprawia mnie o dreszcze. W lalkach, a tym samym marionetkach, jest
coś przerażającego, podobnie zresztą jak w starych, lekko skrzypiących karuzelach.
A to właśnie one, obok mieszkańców niewielkiego szwedzkiego miasteczka, są
pełnoprawnymi bohaterami powieści Marii Ernestam.
Przed trzydziestu laty ojciec jedenastoletniej wówczas Mariany
został zamordowany, a jego ciało przywiązano do rodzinnego skarbu – zabytkowej karuzeli.
Policja nigdy nie odnalazła zabójcy, nie natrafiono na żadne dowody ani
poszlaki i dość szybko uznano, że sprawa na zawsze pozostanie niewyjaśniona.
Mariana i jej siostry nigdy do końca nie pogodziły się ze
śmiercią ojca. Każda z nich znalazła ucieczkę przed nienazwanymi głośno uczuciami
i poczuciem krzywdy w tym, co najbardziej kochały robić. Mariana przejęła po
matce sklep z zabawkami i teatr marionetkowy, Elena otworzyła cukiernię, a
Karolinie spokój przyniosło malowanie. Ich życie, podobnie jak innych mieszkańców,
toczy się spokojnie aż do dnia, gdy w miasteczku zjawia się amerykański pisarz
szukający materiałów do swojej książki. Jego przyjazd oznacza zmiany, które nie
każdemu się podobają, a senna i przyjazna dotąd atmosfera staje się coraz
bardziej napięta, co musi w końcu doprowadzić do wybuchu.
Napis na okładce głosi, że jest to „trzymający w napięciu
thriller psychologiczny osadzony w bajkowym krajobrazie szwedzkiego miasteczka”.
Taka reklama zobowiązuje i zapowiada fascynującą lekturę, jednak nie mogę się z
nią w pełni zgodzić. Mimo że klimat spokojnej miejscowości, w której zaczynają
dziać się niepokojące wydarzenia, został stworzony po mistrzowsku, powieści
daleko do thrillera. Bardzo daleko. Dlatego osoby szukające w niej napięcia,
mrożących krew w żyłach mrocznych zagadek, czy tropienia zabójcy mogą się
solidnie rozczarować. Akcja toczy się bardzo powoli, wręcz od niechcenia i tak
naprawdę wcale nie o odkrycie tajemnic z przeszłości naprawdę w niej chodzi.
Jedno trzeba autorce przyznać – wykreowała doskonały
psychologiczny obraz bohaterów i to nie tylko postaci pierwszoplanowych, ale
również tych pojawiających się gdzieś w tle, choć oczywiście siłą rzeczy uwaga
skupia się na Marianie i jej siostrach. Właśnie tak odebrałam tę powieść – jak napisaną
pięknym językiem historię o ludziach w odmienny sposób radzących sobie z
traumatycznymi wydarzeniami z przeszłości. Szukającymi ucieczki w codzienności
i rutynie, obawiającymi się głośno wyrazić to, co czują naprawdę. Niemal każdy
z bohaterów zmaga się z czymś, co w mniejszym lub większym stopniu naznaczyło
jego życie na zawsze – niewyjaśnioną, brutalną śmiercią rodzica, odrzuceniem
przez otoczenie, znęcaniem się, wzmagającym się z roku na rok poczuciem
niższości i rozgoryczenia.
Powieść dotyka również innego delikatnego tematu –
odrzucenia i braku akceptacji tych, którzy się wyróżniają i nie wtapiają w
otoczenie. Nie ma tu znaczenia, czy chodzi o pochodzenie, czy styl życia.
Ludzie potrafią być okrutni, zwłaszcza kiedy poczują siłę będąc w grupie, wielu
zdaje się wówczas tracić zdrowy rozsądek, kierując się ślepo tym, co mówi im
najsilniejsza, najczęściej pozbawiona skrupułów, jednostka.
Podsumowując, „Córki marionetek” to interesująca i warta
poznania pozycja, ale nie należy sięgać po nią nastawiając się na typowy,
skandynawski thriller. To napisana subtelnym językiem powieść psychologiczna, w
której element kryminalny stanowi zaledwie jeden z wielu wątków i jest dopiero
punktem wyjścia do podjęcia dyskusji na zupełnie inne tematy. Co więcej, jest
to historia oparta na prawdziwych wydarzeniach, pokrótce opisanych przez
autorkę w posłowiu. Z nastawieniem na taką książkę, serdecznie ją Wam polecam.
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Ta okładka straszliwie mnie intryguję. Chyba się skuszę. ;)
OdpowiedzUsuńSłowami powieść psychologiczna bardzo mnie zaciekawiłaś ;)
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie ta powieść... Bardzo... wpisałam już na listę książek do przeczytania...
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że książka nie jest dla amatorów mocnych wrażeń, ale mnie bardzo podobał się stworzony klimat i bohaterowie :)
OdpowiedzUsuńTo chyba przykład, jak wydawcy potrafią nabierać czytelników;) To już kolejna recenzja tej książki, w której czytam, że daleko jej do thrillera...
OdpowiedzUsuńCzuję, że lektura tej książki byłaby dla mnie przyjemnością. Nie przepadam za klasycznymi skandynawskimi thrillerami, a tutaj wątek psychologiczny mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńMam ogromną ochotę na tę książkę, a po poznaniu kilku recenzji mniej więcej wiem, czego mogę się spodziewać, więc chyba będę zadowolona z lektury :) Taką mam przynajmniej nadzieję :)
OdpowiedzUsuńOstatnio czytałam kilka negatywnych recenzji tej książki i jeszcze się zastanawiam, czy ją przeczytać...
OdpowiedzUsuńCzytałam bardzo różne recenzje na temat tej książki i dlatego nie wiem, co o niej dokładnie myśleć. Temat wydaje się interesujący, więc może kiedyś po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńsklep-z-pamiatkami.blogspot.com
Lalki potrafią solidnie przestraszyć - i w tym kontekście okładka jak najbardziej zachęca;) Chociaż szczerze przyznaję, że liczyłam na więcej emocji, w szczególności na strach:P
OdpowiedzUsuń"Córki marionetek" już na mnie czekają na jednej z półek w domowej biblioteczce - mam nadzieję, że się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńDobrze, że uprzedzasz, gdyż posiadam, a kryminały, szczególnie szwedzkie kocham i mam wobec nich wysokie, a nawet czasami wygórowane oczekiwania.
OdpowiedzUsuńElementy powieści psychologicznej zawsze mnie inetersują:) coś dla mnie
OdpowiedzUsuńWłaśnie czekam na swój egzemplarz, porównam wrażenia :)
OdpowiedzUsuńOdpowiada mi taka forma i nie będę doszukiwać się w tej książce porywającego thrillera. Czasem lepiej jak pewne historie są opowiedziane inaczej :) Ciekawią mnie bohaterowie, o których piszesz, że są świetnie wykreowani, ich psychologia i ogólnie cała historia :) Do tego ta okładka, która intryguje mnie odkąd ją zobaczyłam ;)
OdpowiedzUsuńAch, te blurby i opisy okładkowe, jak one potrafią zaszkodzić książce!
OdpowiedzUsuńJeśli głównym aspektem jest tu warstwa psychologiczna, to książkę biorę w ciemno, tym bardziej że zwróciłam na nią uwagę już jakiś czas temu.
OdpowiedzUsuńTa okładka wywołuje ciarki na moich plecach - przerażająca! Jeśli treść jest chociaż w połowie tak pasjonująca to przeczytam z radością :)
OdpowiedzUsuńPosiadam ten tytuł w wersji elektronicznej i nie mogę doczekać się, aż w końcu sięgnę po nią. Nie będę oczekiwała wspaniałego thrillera, ale dobrej powieści psychologicznej - mam nadzieję, że nie zawiodę się.
OdpowiedzUsuń