"Cudzoziemiec w Olondrii" Sofia Samatar

Gdy miłość do książek staje się sensem życia i esencją istnienia, diametralnie zmienia się postrzeganie otaczającego nas świata. Właśnie tego doświadczył Jevick, tytułowy bohater „Cudzoziemca w Olondrii”, wydanego dosyć niedawno w ramach cudownej serii Uczta Wyobraźni.

Życie Jevicka, syna plantatora i handlarza pieprzem, nabiera nowego sensu, gdy ojciec wybiera mu nowego nauczyciela, olondryjskiego gentlemana, Lunre. Mężczyzna ma za zadanie nauczyć chłopca swojego języka, by w przyszłości mógł on przejąć rodzinny interes i swobodnie radzić sobie za granicą. Jednak Lunre czyni znacznie więcej – wprowadza Jevicka w świat książek, uczy go pisać i odkrywać zaklęty w słowie pisanym świat. 

Gdy po śmierci ojca Jevick wyrusza coroczną wyprawę handlową do Olondrii, zachwyca go nie tyle egzotyka krainy, co powszechna dostępność książek i możliwość obcowania z literaturą, zupełnie nie znaną w jego ojczystym kraju. Na skutek zbiegu okoliczności miłość ta przyciąga do niego ducha zmarłej dziewczyny, która nie odejdzie, dopóki Jevick nie uczyni jej nieśmiertelną, pisząc na jej cześć poemat. 

W powieści zestawione zostały dwa przeciwstawne światy. Wyspiarska ojczyzna głównego bohatera to kraj prostych, niepiśmiennych ludzi, wierzących w świat duchów oraz dusz zaklętych w posągach. Z kolei w Olondrii literatura i kultura są wysoce rozwinięte, a biblioteki – tak mocno zachwycające Jevicka – są czymś powszechnym i codziennym. Jednak i w tym pozornie idealnym świecie trwa konflikt, który ma doprowadzić do katastrofy. Ślepa wiara w logikę i słowo pisane przeciwstawione są całkowitemu odrzuceniu takiego sposobu postrzegania świata i wierze jedynie w sferę czysto duchową, wręcz mistyczną, opierającą się na słowie mówionym. Zdawać by się mogło, że olondryjczycy nie potrafią połączyć ich w naturalną całość, co nieuchronnie prowadzi do dramatycznego końca.

Debiutancka powieść Sofii Samatar zaskakuje pięknym, bardzo plastycznym językiem, jest warsztatowo tak doskonale dopracowana, że trudno uwierzyć, by była to pierwsza długa forma, jaka wyszła spod jej pióra. Autorka dosłownie czaruje słowem, kształtując opisy z taką wyrazistością, że czytelnik bez trudu może poczuć się, jakby sam przebywał na barwnych olondryjskich ulicach, bądź przechadzał się wśród biednych chat ubogich mieszkańców Wysp Herbacianych. 

Akcja toczy się bardzo powoli, wręcz ospale, nawet w przypadku opisu wydarzeń, które teoretycznie powinny być dramatyczne i przyspieszyć jej tempo. Oniryczna atmosfera powieści zdaje się ważniejsza niż sama jej fabuła, co może zostać odebrane zarówno jako zaleta, jak i wada – wszystko zależy od oczekiwań i nastawienia czytelnika. 

„Cudzoziemiec w Olondrii” jest piękną i zdecydowanie pobudzającą wyobraźnię historią, nad którą warto spędzić trochę czasu, nie spiesząc się i delektując wizją stworzonego przez autorkę świata. I choć okładka nieszczególnie przypadła mi do gustu, z przyjemnością muszę stwierdzić, że biorąc pod uwagę jej treść, książka doskonale wkomponowała się w serię.

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję księgarni Bonito.pl

Komentarze

  1. Czasami warto się podelektować nastrojem książki:) Lubię tę serię, więc książkę przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - czasem atmosfera i nastrój są ważniejsze od fabuły, choć przyznam szczerze, że wolę jednak jak się dużo dzieje :)

      Usuń
  2. Ja to Ci zazdroszczę tych książek z serii Uczta Wyobraźni, bo już od jakiegoś czasu recki, które się u Ciebie pojawiają sugerują, że większość trzyma bardzo wysoki poziom. Nawet orientowałem się ile kosztują, ale to jednak nie na moją kieszeń - przynajmniej chwilowo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre części faktycznie mają kosmiczne ceny, zwłaszcza te wydane na początku, ale np. wczoraj udało mi się upolować dwa tomy za 30 zł :D

      Usuń
    2. Clive'a Barkera mają tam bardzo ciekawą pozycję, ale ponad 4 dyszki kosztuje :D Bez jaj! :D

      Usuń
    3. A widzisz? Można? Można :)))

      Usuń
  3. Nie ma to jak Uczta Wyobraźni ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oniryczna atmosfera mnie troch wstrzymuje, ale mam wielką sympatię dla bohaterów czytających książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zderzenie dwóch światów, z których każdy ma swoje wady i zalety, a oba stanowią głos w dyskusji o tym, jak należy żyć (w tym przypadku z interesującym motywem literackim w tle) to coś dla mnie. Muszę zainteresować się tą Ucztą Wyobraźni, bo wszyscy ją chwalą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jestem do końca przekonana, przynajmniej w tej chwili, więc nie odrzucam tej lektury, ale odkładam ją na przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz