Time's Up: Celebrity (recenzja)

Dzisiaj kolejna wariacja na temat kalambur, choć niestety już nie jestem tak zachwycona, jak to miało miejsce w przypadku „Konceptu”.


Cel gry
Jest to kolejna wariacja gry „Time’s Up”, tym razem drużyny graczy biorące udział w rozgrywce mają za zadanie odgadnąć jak największą liczbą tożsamości postaci przedstawionych na kartach. Gra toczy się w trzech rundach, wygrywają oczywiście najlepsi.

Opakowanie i zawartość
W niewielkim opakowaniu znajdziemy:
  • instrukcję
  • woreczek
  • klepsydrę
  • 220 kart
  • notes do zapisywania wyników
  • książeczkę z informacjami o słynnych osobach występujących na kartach
Samo opakowanie jest wykonane z cieniutkiej tekturki, która niestety w moim przypadku nie przetrwała transportu (mimo że gra została zapakowana w teoretycznie solidne pudło) i obecnie wygląda, jak widać poniżej.

[EDIT: Zostałam uświadomiona (lepiej późno, nić wcale...), że grę przechowuje się tylko w woreczku, więc po rozpakowaniu, pudełko i tak idzie do kosza :) ]


Rozgrywka
Gra przeznaczona jest dla minimum 4 osób (choć można w nią grać nawet w 12-osobowej grupie!), które dzielą się na 2-3-osobowe drużyny. Na początku należy wybrać losowo 40 kart, rozdzielić je między wszystkich graczy, następnie każdemu dodać po 2 dodatkowe karty i wybrać jeden z dwóch kolorów dostępnych na karcie. Gracz odrzucają po 2 karty, które należy odłożyć, a te zatrzymane odkładają na jeden stos i można już zacząć grę.

Należy rozegrać trzy rundy, z których każda jest coraz trudniejsza i składa się z rozgrywanych kolejno tur poszczególnych drużyn. Każda grupa wyłania spośród swojego grona animatora, który ma za zadanie naprowadzić swoją drużynę na trop osoby widniejącej na ciągniętych losowo kartach. Czas płynie nieubłaganie i każda tura liczy tylko 30 sekund.

Runda 1 – animator może wypowiadać się swobodnie, ale nie może wybrać kolejnej karty, dopóki jego drużyna nie odgadnie bieżącej.
Runda 2 – animator może użyć tylko jednego słowa na temat danej postaci, a drużyna ma tylko jedną szansę na odpowiedź. W przypadku błędu, należy wylosować kolejną kartę.
Runda 3 – animator w ogóle nie może się odzywać. Musi używać gestów i dźwięków onomatopeicznych. Tutaj też pojawia się błąd w instrukcji, która najpierw głosi, że można nucić piosenkę, a chwilę potem czytamy, że jest to zabronione…


Każdą rundę rozgrywa się tymi samymi kartami, tak więc w rundzie 2 i 3 gracze wiedzą już, o jakie postaci mniej więcej chodzi. Jeśli drużyna prawidłowo odgadnie dane nazwisko, zatrzymuje jego kartę jako punkt. Wygrywają oczywiście ci z najwyższym wynikiem na koniec ostatniej rundy.

Podsumowanie
Ogólnie gra jest bardzo przyjemna i dynamiczna, zwłaszcza kiedy gra się w większym gronie. Niestety w naszym przypadku, mieszane pod względem wieku towarzystwo bawiło się średnio z tego względu, że rodzice mieli problem z rozpoznaniem takiej np. Kim Kardashian czy Stephanie Meyer, a nastolatek totalnie utknął Sun Tzunie i Grzegorzu Skawińskim. Pula postaci jest naprawdę obszerna (powiedziałabym, że może nawet zbyt obszerna), można tu znaleźć zarówno współczesnych celebrytów, znanych pisarzy, postaci historyczne, jak i bohaterów kreskówek i mitów z różnych stron świata. O ile w rundzie 2 i 3 jest możliwość odrzucenia kart, jeśli drużyna popełni błąd, o tyle w pierwszej postać musi być odgadnięta. I jeśli trafimy na kogoś, kogo nawet nie kojarzymy, mamy – delikatnie mówiąc – pozamiatane.


Poza tym, pozornie drobnym, aczkolwiek ważnym, minusem, „Time’s Up Celebrity” powinna dobrze sprawdzić się jako gra typowo imprezowa, zwłaszcza wśród ludzi dwudziesto-trzydziestoletnich. Rozgrywka jest bardzo dynamiczna, często żywiołowa, z pewnością też dostarcza mnóstwo emocji.

Plusy:
- dynamiczna, żywiołowa rozgrywka
- bardzo dużo kart z podwójnymi nazwiskami, trudno wiec znudzić się grą
- aspekt edukacyjny – dzięki broszurce wyjaśniającej, kto jest kim

Minusy:
- obecność mało znanych postaci, znacznie utrudniających grę w pierwszej rundzie.

Liczba graczy: 4-12 osób 
Wiek: od 12 lat
Czas gry: ok. 45 minut 
Wydawca: Rebel.pl
Projektant: Peter Sarrett

Za egzemplarz gry do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Gier Rebel.

Komentarze

  1. O, widzisz, a u nas na przykład "Time's Up!" (mam wydanie takie zwykłe, niebieskie) sprawdza się doskonale - zwłaszcza na różnego rodzaju imprezach rodzinnych: jak tylko rozmowa milknie, to ktoś proponuje, żeby zagrać ;). Zwłaszcza przy rundzie trzeciej jest sporo zabawy :). A co do postaci, których się nie kojarzy - bo wiadomo, że tak się zdarza - dopuściliśmy możliwość pokazywania/podpowiadania na około (poza pierwszą rundą da się), czyli np. skojarzenia luźne z brzmieniem nazwiska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może to kwestia doboru kart w drugiej wersji? Poniżej Kamyk też zachwala wersję niebieską :)
      U nas, gdy milką rozmowy, najczęściej wyskakuje "Timeline", "Ticket to ride", "Dobble", a ostatnio też "Koncept" :)

      Usuń
    2. O tak, "Dobble" jest cudne! :-)

      Usuń
  2. Sama gdy spojrzałam na owe karty, to większość nazwisk, nawet nie znam. I tak jak napisałaś chyba dla nieco starszych graczy niż 12+.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby jest mini-książeczka z opisem, kto jest kim, więc teoretycznie można się ich poduczyć... ;)

      Usuń
  3. Mnie akurat Time's Up (u mnie Celebrity2, czyli wersja niebieska) sprawdził się bardzo dobrze, a graliśmy tylko w 4 osoby, czyli para kontra para. Uśmialiśmy się do łez przy odgadywaniu postaci, a z tymi mniej znanymi też jakoś sobie radziliśmy na sam koniec, kiedy wszystkie inne zostały już odgadnięte :) Osobiście nie przepadam za kalamburami, ale ta wersja bardzo mi się spodobała i żałuję, że nie mamy okazji, żeby zagrać w nią częściej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak wspomniałam wyżej, może poprostu jedynka jest słabsza? Albo może nie trafiliśmy w karty, albo grupa była zbyt zróżnicowana :)

      Usuń

Prześlij komentarz