Tytuł Trzech panów w łódce
(nie licząc psa)
Autor Jerome K. Jerome
Lektor Michał Kula
Wydawca Promatek
Audioapp.pl
Czas 7 godz. 39 min.
|
Po serii horrorów i polowań na zombie (bądź też ucieczek przed nimi), przyszła kolej na chwilę wytchnienia nad Tamizą w towarzystwie „Trzech panów w łódce”. Nie licząc psa, rzecz jasna.
Powieść XIX-wiecznego pisarza, Jerome’a K. Jerome’a, miała być w zamierzeniu przewodnikiem turystycznym po największej angielskiej rzece, w ostatecznym rozrachunku okazała się jednak jedną z najlepszych i najbardziej uznanych książek humorystycznych w kanonie brytyjskiej literatury. I mimo że liczy już sobie ponad sto lat, nie straciła nic ze swojego dowcipu, wywołując regularne wybuchy śmiechu (z pewnego źródła wiem, że niektórzy ryczą przy niej jak upośledzone foki, ale o tym sza!).
Fabuła jest prosta – oto trzech przyjaciół (Jerome, Harris i Jerzy) postanawia wyruszyć na dwutygodniowy rejs po Tamizie. Towarzyszy im Montmorency, kochający bójki i awanturnicze życie. Opowieść snuta jest przez Jerome’a, który nie tylko wtajemnicza nas w szczegóły tej wyprawy, ale również przytacza całe mnóstwo anegdotek i historyjek w mniejszym lub większym stopniu związanych z tym, co spotyka przyjaciół na wodzie. A jest tego sporo, od walki ze sterem i wiosłami poczynając, a na gorączkowych poszukiwaniach miejsca do noclegu kończąc. W międzyczasie dojdzie nawet to bezwzględnej walki z łabędziami i mokrym żaglem, dramatycznej akcji więc nie brakuje.
Barley Mow w Clifton Hampden:najciekawsza i najbardziej staroświecka gospoda nad górną Tamizą (źródło) |
Wraz z Jeromem, Harrisem i Jerzym podziwiamy piękno angielskiej prowincji i nadrzecznych miejscowości, poznajemy lepsze i gorsze gospody oraz co nieco historii (w jednej z migawek pojawia się nawet mój ukochany Henryk VIII i Anna Boleyn). I gdyby była to zwykła opowieść, umarlibyście z nudów po trzeciej stronie, ale jest ona okraszona takim dowcipem, że całość po prostu się połyka. Autor (i narrator w jednym) jest pozornie całkowicie poważny, szydząc nie tylko z przywar swoich współtowarzyszy i spotykanych po drodze osób, ale również z samego siebie, co jedynie potęguje ironiczny, na wskroś brytyjski humor. Swoją drogą, to właśnie dzięki Jeromowi, słowo „obelżywy” pojawiło się z moim słowniku i z lubością go obecnie nadużywam.
„Trzej panowie w łódce” dostępni są również w formie audiobooka i to w takiej właśnie wersji ich poznałam. Świetna interpretacja Michała Kuli oraz elementy muzyczne podkreślające nastrój niektórych anegdotek dały razem bardzo przyjemną kombinację.
Dla kogo jest ta książka? Dla wszystkich, nie musicie być fanami Monthy Pythona, aby docenić humor Jerome’a K. Jerome’a, lecz jeśli nimi jesteście, to tym bardziej jest to powieść dla Was. Gorąco polecam na poprawę humoru.
Jeśli macie ochotę wysłuchać audiobooka "Trzech panów w łódce", na stronie Audioapp.pl możecie wypożyczyć go już za niecałe 13 zł.
Pamiętam, że czytałam "Trzech panów..." po wielu rekomendacjach, ale jakoś aż tak nie doceniłam tej książki (było to w liceum i być może za wcześnie na to, żeby zachwycić się tym humorem - chociaż ze dwa razy się nieźle uśmiałam; muszę kiedyś do Jerome'a wrócić).
OdpowiedzUsuńDaj im jeszcze jedną szansę, pewnie co nieco zmieniłCi się odbiór literatury :)
UsuńMam i nie zawaham się przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńO matkooo, płakałam ze śmiechu jak czytałam. Historia ze śmierdzącym serem czy otwarciem puszki ananasa mnie rozwaliła. To jest książka, do której bez obaw można powracać i gwarantowana dobra zabawa będzie zawsze :)
OdpowiedzUsuńMi zapadł w pamięci znikający pasztet i zdjęcie łódek ;)
UsuńNigdy nie myślałam, że to tak dobra książka. Wielokrotnie wpadałam na ten tytuł i byłam przekonana, że raczej się z nim nie zaprzyjaźnię. Chyba pora zmienić zdanie :)
OdpowiedzUsuńGdybym nie przeczytała niedawno bardzo pozytywnej recenzji, też nie zwróciłabym na nią uwagi :)
UsuńUwielbiam! Bardzo dobrze wspominam tę książkę i chętnie do niej wrócę ;)
OdpowiedzUsuńWidzę coraz więcej miłośników angielskiego humoru :)
UsuńChyba Łukasz to jakiś czas temu czytał... Tak coś mi się kojarzy :)
OdpowiedzUsuńSama książkę też chcę kiedyś przeczytać :)
Ba, nie wiem nawet, czy ta "upośledzona foka" nie spopularyzowała się prze tę reckę :P
UsuńA książka zacna - fakt ;)
Łukasz, inspirujesz ;)
UsuńChłopak wyznacza nowe "trędy". Trzeba zawczasu wymęczyć od niego kilka autografów i potem upchnąć na allegro! Będą pieniądze na nowe książki (względnie półki) :D
UsuńNo patrz, taki młody, a już "trend-setter" ;)
UsuńA słyszałyście, że podobno jestem seksowny? Nie żebym chciał, żeby to się rozniosło, ale... :D
UsuńTo już marketing bezpośredni jest :P
UsuńPowiedziałabym, że zakrawa wręcz na akwizycję :D
UsuńJak to akwizycję? Nikomu nie pcham się do salonu z butami. Pcham się do sypialni i bez butów, ale cii... nikt jeszcze nie wie, że się tam chowam... *creepy smile*
UsuńBez butów mówisz? :>
UsuńWspaniała książka, do której się wraca :)
OdpowiedzUsuń