Tytuł Czarci Most Autor Anna Bichalska Wydawnictwo Videograf Rok wydania 2015 Stron 320 |
Mam ostatnio szczęście trafiać na naprawdę udane debiuty, wystarczy chociażby wspomnieć Odłamki Ismeta Prcicia. Tym razem miłym zaskoczeniem okazała się powieść w zupełnie innych klimatach - fantasy z polskiego podwórka, czyli Czarci most Anny Bichalskiej.
Po śmierci babki, młody pisarz książek dla dzieci, Mikołaj Osadnik, przyjeżdża do Czarciego Mostu, by uregulować formalności związane z domem, który po właśnie odziedziczył. Na miejscu spotyka swoją przyjaciółkę z dzieciństwa, dziennikarkę Jagę. Odkrywa też, że miasteczku daleko jest do spokojnej mieściny, jakich wiele. Ktoś morduje siostrę Jagi i porywa jej syna, wiele wskazuje też na to, że ma to związek z kilkoma innymi zaginięciami dzieci, w tym zniknięciem siostry Mikołaja przed blisko dwudziestoma laty. Mężczyzna postanawia pomóc Jadze w prowadzeniu prywatnego śledztwa, a to zawiedzie ich w kierunku, którego nigdy się nie spodziewali.
Zacznijmy od tego, co dobre. Wykorzystując znane i dosyć powszechne motywy (magiczną rzeczywistość ukrytą przed okiem zwykłych ludzi), autorce udało się stworzyć wspaniały, intrygujący świat, który kusi swoją baśniowością i pobudza wyobraźnię nawet takich skostniałych czytelników, jak ja. Wykreowana przez nią rzeczywistość składa się z dwóch nakładających się na siebie Warstw, realnej i magicznej, pełnej stworzeń nie tylko mitologicznych, ale i baśniowych, pochodzących z różnych kultur, w tym również z Dalekiej Północy.
Czarci most nasunął mi skojarzenia z dwiema innymi lekturami dla młodzieży. Pierwszym, dość oczywistym, był Harry Potter, zwłaszcza gdy Mikołaj i Jaga odkrywali uliczki ukryte przed oczami innych mieszkańców miasteczka. Wędrówka jedną z nich niemal do złudzenia przypominała pierwszą wizytę Harry’ego na ulicy Pokątnej.
Drugie skojarzenie to wydany cztery lata temu Dotyk mroku Doroty Wieczorek. Tam również świat fantastycznych istot przenika ten nasz, dla większości ludzi jest on jednak niewidzialny ze względu na magiczne bielmo, które zasnuwa im oczy. Jedynie ci „widzący” poprawnie, mogą dostrzec, jak wygląda naprawdę. U Anny Bichalskiej bohaterowie mają z kolei niewidzialną trzecią powiekę, która przesłania im rzeczywistość Drugiej Warstwy, odsłaniającą się tylko dla niektórych wybrańców. Ponadto w „Dotyku mroku” również pojawiają się istoty zaczerpnięte ze słowiańskiej mitologii, z rusałkami na czele.
Nie poczytuję tego przy tym za minus i daleka jestem od stwierdzenia, że Anna Bichalska wykorzystała pomysły innych autorów, ponieważ poza ogólnym zarysem, Czarci most jest pozycją oryginalną i świeżą, lekkiej inspiracji nie można jednak nie dostrzec. Urzekła mnie magia miasteczka Czarci Most i z ogromną przyjemnością przespacerowałabym się jego uliczkami, tymi niewidocznymi dla postronnych obserwatorów rzecz jasna. Autorka nie szczędzi opisów, wprowadza też wiele fantastycznych stworzeń, z których najbardziej interesującymi okazały się obdarzone pierwotną zdolnością tworzenia rzeczywistości numbaki, urocze i żarłoczne szczuroskrzaty oraz tajemnicze i nieco mroczne myślodrzewa i myśloptaki.
W książce pojawia się również miejsce, które z pewnością oczaruje każdego książkoholika – wypełniona po brzegi unikatowymi, starymi księgami Nieistniejąca Biblioteka oraz zamieszkujące ją dusze książek. Świetny, naprawdę interesujący pomysł, za który należy się duży plus.
A teraz kilka słów na temat tego, co mogłoby zostać wykonane lepiej. Głównym minusem powieści są schematyczne postaci, bardzo wyraźnie podzielone na tych dobrych i złych. Brak wśród nich głębiej zarysowanych charakterów, nawet Mikołaj i Jaga, stojący bądź co bądź w pierwszym szeregu, nie zaskakują jakoś specjalnie głębią psychologiczną. Pozostałe postaci zostały nakreślone dosyć pobieżnie, choć wiele z nich kryje w sobie duży potencjał.
Drugim zarzutem jest trzymanie się autorki dość utartych schematów, jeśli chodzi o nakreślenie intrygi kryminalnej. Od pewnego momentu łatwo jest przewidzieć, kto jest tym złym i co za chwilę zrobi oraz jak zareagują na to pozostali. Pozostaje także kwestia pewnego jednorożca, który wyskakuje niczym diabeł z pudełka, ale to już trzeba zobaczyć samemu.
Dla kogo jest Czarci Most? Przede wszystkim dla nastoletnich czytelników, choć nie ukrywam, że ja również spędziłam z nim bardzo przyjemne chwile. Jest w nim magia, tajemnica i wątek kryminalny. Co ciekawe i bardzo przyjemnie zaskakujące, autorka nie wplotła w niego żadnej romantycznie ckliwej historii miłosnej i chwała jej za to. Mimo pewnych niedociągnięć, całość prezentuje naprawdę dobry poziom, dlatego serdecznie go Wam polecam.
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Videograf
Tym razem jednak spasuję, bo ani ze mnie nastolatka, ani miłośniczka opowieści fantasy. Wierzę, że to całkiem dobrze napisana, przyjemna powieść, ale po prostu nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńSkoro z góry wiesz, że nie wpasowujesz się w target, to faktycznie lepiej odpuścić niż sięzmuszać :)
UsuńJa też się nie wpasowuję, jakoś nie mogę się przekonać do fantastyki
UsuńMnie powieść przekonuje - podobają mi się pomysły, a i zdanie o przeznaczeniu dla nastolatków nie zniechęca. :)
OdpowiedzUsuńJa też nastolatką już od dawna nie jestem, ale z przyjemnością przeczytałam "Czarci most", więc wiek nie powinien być barierą :)
UsuńPomysł brzmi ciekawie i mimo niedociągnięć sama z chęcią sięgnę po tę lekturę :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna okładka. Co do książki to nie wiem czy to dla mnie ale jakoś mnie kusi:)
OdpowiedzUsuńTo muszę przyznać Videografowi, że mają naprawdę fajne okładki :)
UsuńJakoś mnie ta książka nie przekonuje;)
OdpowiedzUsuńJak lubię powieści młodzieżowe, to w tym przypadku spasuję...
OdpowiedzUsuńAle słyszałaś o najnowszej części Kłamcy? "Kłamca: Papież sztuk" się zowie. Słyszałaś, słyszałaś, słyszałaś? :))