Tytuł Poczęcie Autor Chase Novak Wydawnictwo Replika Data wydania 2015 Stron 368 |
Rodzinny dom kojarzy się z bezpieczną ostoją, pełnym miłości miejscem, które będzie chronić przed złem tego świata lub gdzie przynajmniej można znaleźć chwilę wytchnienia i ukojenia. Czasem jest jednak wręcz przeciwnie.
Alex i Leslie Twisdenowie mają niemal wszystko - są w sobie zakochani, mają dobre prace i wysoki status społeczny. Do pełni szczęścia brakuje im jedynie dziecka. Gdy mijają kolejne lata i nic się w tej kwestii nie zmienia, małżonkowie stają się coraz bardziej sfrustrowani i obsesyjnie wypróbowują kolejne metody leczenia. W ten sposób trafiają do niewzbudzającego zaufania słoweńsiego lekarza, doktora Kita.
Dziesięć lat później, Twisdenowie, dumni rodzice bliźniąt Adama i Alice, w niczym nie przypominają pewnych siebie, inteligentnych ludzi sukcesu, jakimi byli dekadę wcześniej, a ich wychuchane i wymarzone pociechy są dziećmi zastraszonymi i chorobliwie wręcz obawiającymi się matki i ojca. Nie bez przyczyny, bo kuracja doktora Kita miała zaskakujące skutki uboczne.
Chase Novak (pod pseudonimem tym kryje się Scott Spencer) stworzył historię przewrotną i oryginalną, która - przynajmniej w założeniu - wywraca do góry nogami wizerunek rodziny, jaki znamy. Inspirując się Irą Levinem i doprawiając pomysł szczyptą thrillera genetycznego oraz scenami ociekającymi posoką, miał w rękach materiał na naprawdę wstrząsającą powieść. Okazuje się, że to niestety za mało, bo zawiodło nieco wykonanie, które zamiast wywindować Poczęcie do grupy top powieści grozy, czyni je zaledwie przeciętniakiem.
Na plus zdecydowanie należy zaliczyć wplecenie wątku zmian genetycznych, których efekt nasuwa luźne skojarzenia z likantropią oraz realistyczne i gorzkie przedstawienie obrazu współczesnej zamożnej rodziny, której piękna fasada przyćmiewa wewnętrzne zepsucie. Z kolei minusem jest brak sensownego wyjaśnienia niektórych wątków oraz dziesięcioletni przeskok, z powodu którego czytelnik nie ma możliwości prześledzenia zmian zachodzących w Aleksie i Leslie. Akcja znaczne części książki skupia się przede wszystkim ucieczce Adama i Alice, podczas której właściwie niewiele się dzieje (nasuwa to nieco skojarzenie z produkcją Mela Gibsona Apocalypto, w którym główny bohater biegł przez dżunglę przez 2/3 filmu, co pewien czas pozostawiając za sobą ślady krwi).
Biorąc pod uwagę kwestie techniczne, literówki oraz błędy językowe w stylu "Adam rozebrał pidżamę..." odwracały co pewien czas moją uwagę od treści. Także sposób prowadzenia narracji w czasie teraźniejszym nie był najlepszym pomysłem, poszczególne sceny przypominały często scenariusz filmowy, a nie wartko płynącą, spójną powieść.
Na wewnętrznym skrzydełku okładki można znaleźć słowa polecenia od Stephena Kinga, zgodnie z którymi jest to "najlepszy horror, jaki czytał od czasu Upiornej opowieści Petera Strauba". Jeśli to prawda, to albo kiepsko jest z Mistrzem, albo powinnam przestać zdawać się na jego gust. Z kolei "The San Francisco Chronicle" przyrównuje Poczęcie do Dziecka Rosemary wzbogaconego o czarny humor. Zastanawiam się całkiem poważnie, gdzie autor tych słów odnalazł czarny humor w powieści Novaka, bo osobiście znalazłam w niej wiele, ale tego za grosz.
Podsumowując, jestem niestety rozczarowana. Nie zrozumcie mnie źle, Poczęcie nie jest książką złą, ale zdecydowanie daleko jej (kosmicznie daleko) do miana najstraszniejszej powieści grozy czy horroru wszech czasów. Fani gatunku mogą sięgnąć po nią choćby po to, by poznać oryginalny pomysł autora na fabułę. Jednak nie warto nastawiać się na nieprzespaną noc - ani Was na tyle nie wystraszy, ani nie powinniście mieć problemu z odłożeniem jej na półkę w połowie rozdziału.
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Replika.
Szkoda, że książka cię rozczarowała. Sama mam zamiar po nią sięgnąć, ale teraz z lekką rozerwą pomyślę o tej historii. Co do rekomendacji to mam wrażenie, że niemal na każdej zagranicznej powieści grozy widnieje rzekome polecenie od Kinga :P Sadzę, że mistrz sobie dorabia w ten sposób, bo przecież każda książka opatrzona jest hasłem "najlepsza i najstraszniejsza" :P
OdpowiedzUsuńWiesz, z tymi rekomendacjami możesz mieć rację. Podejrzanie ich dużo...
UsuńA co do książki, to nie odradzam, wiem, że lubisz ten gatunek, więc może Ci się spodoba, mimo wszystko :)
Mam taką nadzieję, chociaż nie nastawiam się na wiele :)
UsuńSkoro jesteś rozczarowana, to ja jednak odpuszczę sobie tę pozycję.
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz takie klimaty, możesz dać jej szansę - w końcu nie każdemu podoba się to samo.
UsuńJa mimo wszystko jestem jej ciekawa:)
OdpowiedzUsuńA może nie będzie tak źle? Sam pomysł jest ciekawy :)
UsuńHah, tak też myślałam, że autor inspirował się "Dzieckiem Rosemary" :) No cóż, skoro są lepsze powieści w podobnym stylu, raczej nie będę tracić czasu na tę ;)
OdpowiedzUsuńNa ile znam Twój gust, na tyle nie będę Cię do niej usilnie namiawiać. O nie! :)
UsuńKurczę, a zapowiadało się tak dobrze... Liczyłam na porządną dawkę emocji, a tu takie rozczarowanie...
OdpowiedzUsuńI zgadzam się z Dominiką, Kingowi chyba dają konkretne pieniądze za to, że zgodzi się wyrazić kilka słów o jakiejś tam książce, dzięki czemu będzie się ona lepiej sprzedawała ;)
Z tymi emocjami jest chyba najsłabiej, bo chociaż w zamierzeniu książka powinna przyprawiać o gęsią skórkę, ze mną jej się to nie udało...
UsuńSzkoda, że wykonanie nie spełnia oczekiwań, bo pomysł jest naprawdę dobry... Niemniej pewnie i tak sięgnę po tę książkę, bo bardzo mnie do niej ciągnie, jednak będę pamiętać, żeby nie oczekiwać od niej za wiele.
OdpowiedzUsuńTak jak mówiłam, pomysł niezły, więc zawsze można przetestować ją na własnej skórze.
UsuńPodoba mi się pomysł na fabułę, zaryzykuję z tą książką, chociaż nie wiem, jak mogła sobie pozwolić Replika na takie wpadki korekcyjnej, z drugiej strony to już jest chyba normą tego wydawnictwa.
OdpowiedzUsuńKto nie ryzykuje, ten nie zyskuje, czy jakoś tak ;)
UsuńNatomiast jeśli chodzi o korektę, to niestety kiepsko jest, to rozbieranie piżamy mnie dobiło.
A mi się ta ucieczka kojarzy trochę z Podpalaczką Kinga - w sumie nie wiem nawet czy słusznie :D A co do tych opinii na okładkach - to wielka ściema :D
OdpowiedzUsuńCiężko mi się odnieść, bo jeszcze jej nie czytałam (jeśli będziesz chciał mi ją sprezentować, to się nie krępuj :D)
UsuńCzytałam "Dziecko Rosemary", więc podejrzewam, że tym bardziej ta powieść mnie nie zachwyci;)
OdpowiedzUsuńJa jestem tylko po filmie, ale książkę mam w planach :)
UsuńMoże sięgnę :)
OdpowiedzUsuńAch, szkoda że nie do końca wszystko wyszło, bo sama fabuła zapowiadała się świetnie!
OdpowiedzUsuńWątki zmian genetycznych mnie intrygują, więc może się skuszę kiedyś na "Poczęcie".
OdpowiedzUsuńPomysł na fabułę bardzo mi się podoba, dlatego mam na oku ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńJednak podobne odczucia. ;)
OdpowiedzUsuńPotencjał był, szkoda, że wyszło jak wyszło.
Btw. Data wydania to 2015 jednak. ;)