Spotkania z Dmitrijem Glukhovskym, Robertem Szmidtem, Pawłem Majką i Jakubem Ćwiekiem, czyli relacja z Pyrkonu (część 2)
W pierwszej części relacji z Pyrkonu skupiłam się na tym, jak spędziłam sobotę, skupiając się kwestiach wizualnych, czyli pstrykanych dookoła zdjęciach. Dzisiaj będzie bardziej merytorycznie, czyli słów kilka (a nawet nieco więcej) na temat spotkań z pisarzami. Żeby nie było, że pojechałam tam tylko po to, by gapić się na smoki i podziwiać cosplaye...
Spotkanie z Jakubem Ćwiekiem (godz. 9.30)
O tym, że uwielbiam książki Kuby Ćwieka chyba nie muszę Wam
mówić, stali czytelnicy Kącika z książką wiedzą to doskonale, osoby świeżo tu
przybyłe mogą sprawdzić w spisie recenzji, że w przypadku Chłopców i Kłamcy jestem wysoce niesubiektywna. Autora miałam już przyjemność poznać na
ubiegłorocznych Warszawskich Targach Książki i nie ukrywam, że spotkanie z nim
było pierwszym punktem programu na Pyrkonie, na który się wybrałam.
Kuba Ćwiek pojawił się niemal punktualnie, wyglądając na
mocno hm… niewyspanego z butelką wody pod pachą. W ramach porannego rozruszania
razem z publicznością robił… pajacyki i w końcu przeszedł do rzeczy. Opowiadał
przede wszystkim o trzech najnowszych projektach:
- książce Kłamca. Papież sztuk, która ukaże się nakładem Wydawnictwa SQN już 6 maja. Ma się w niej znaleźć komiks, całość jest więc pewną zabawą formą.
- słuchowisku, w którym Chłopcy spotkają się z Kłamcą. Scenariusz jest już gotowy, teraz czas na realizację. Nie ukrywam, że nie mogę się doczekać.
- książce dla dzieci Mój dziadek zamienia się w słonia, która ma pomóc w rozmowie z najmłodszymi o… umieraniu.
Poza tym rzucał żarcikami (niestety nie zawsze udanymi, ale
zmęczony był, wybaczam) i opowiadał o ściskaniu ręki Bruce’a Willisa, czyli
generalnie sympatycznie było, choć mogło być lepiej.
Przyszłość według Dmitrija Glukhovsky’ego, czyli panel
dyskusyjny z udziałem Dmitrija Glukhovsky’ego, Roberta Szmidta i Pawła Majki
(godz. 13.30)
To spotkanie miało być głównym gwoździem sobotniego
programu. I choć ogólnie jestem zadowolona, dwie kwestie nieco ostudziły mój entuzjazm.
Pierwszą, niezależną od nikogo, była… niemal całkowita utrata głosu Dmitrija
Glukhovsky’ego, który ledwie mógł szeptać i większość tego, co mówił,
przekazywała siedząca obok pani tłumaczka. Drugą, zwyczajnie irytującą, było
zachowanie prowadzącego spotkanie Tomasza Brzozowskiego, współwłaściciela
wydawnictwa Insignis, który potraktował panel jako reklamę swojej firmy. Do
pewnego stopnia jestem go zrozumieć, ale w momencie, gdy przerywał wypowiedzi autorom,
miałam ochotę wyjść. A słysząc po raz dwudziesty, bezwstydną i wcale nie zawoalowaną
reklamę, zwrócić śniadanie. Na szczęście, w momencie gdy do głosu dochodzili
zaproszeni pisarze, było już zupełnie dobrze.
Motywem przewodnim spotkania była dyskusja na temat różnych
wizji przyszłości, jakie w swoich powieściach zawarli zaproszeni autorzy. Jako
pierwszy głos zabrał Robert Szmidt, którego chyba nie trzeba nikomu
przedstawiać. Najpierw prowadzący krótko opowiedział ogólnie o jego twórczości science
fiction, przede wszystkim była jednak mowa o jego najnowszej książce Szczury
Wrocławia, w których zomowcy walczą z… zombie. Na początku, kiedy to
usłyszałam, byłam nastawiona bardzo sceptycznie, jednak po wysłuchaniu Autora,
jestem bardzo ciekawa jego koncepcji. Zwłaszcza, że jak przyznał jego zombie
różnią się od dwóch typów do tej pory pojawiających się w popkulturze (żywych
trupów jak w The Walking Dead oraz zainfekowanych żywych ludzi, jak w 28 dni
później). Pisarz ujął mnie również tym, że nosił na sobie koszulkę reklamującą
książkę z uroczym napisem „To ja ich zabiłem”.
Z kolei Dmitry Glukhovsky skupił się przede wszystkim na
swojej najnowszej powieści FUTU.RE, w
której przedstawił wizję świata za 500 lat. Ludzie wynaleźli już receptę na
nieśmiertelność, jednak nie ma nic za darmo, przeludnienie wymusiło brutalną
politykę – jeśli chcesz mieć dziecko, zrezygnuj z życia wiecznego. Autor
powiedział, że to jedna z najbardziej osobistych książek, jakie napisał. Pomysł
na jej fabułę zakiełkował w nim dwanaście lat temu, gdy jego dziewczyna zaczęła
napomykać o dzieciach. Bał się wtedy, że założenie pełnej rodziny i zostanie
ojcem będzie jednocześnie końcem jego wolności i koniecznością poświęcenia
samego siebie. Dopiero, gdy dziecko przyszło na świat, zrozumiał, jak bardzo
się mylił, bo to właśnie miłość do dziecka jest motorem, który napędza nasza
życie. FUTU.RE jest więc tak
naprawdę książką o miłości, pełną emocji i osobistych odniesień ubranych w
szaty science fiction.
Nie da się jednak ukryć, że to Metro 2033 jest najważniejszą pozycją w dorobku Glukhovsky’ego. I
gdyby nie ono, nie byłoby na spotkaniu Pawła Majki, autora Dzielnicy obiecanej, jak dotąd jedynej polskiej powieści z
Uniwersum Metro 2033. Wyjaśniał on genezę niektórych pomysłów, jakie
wykorzystał w swojej książce. Nie chcąc oddalać się od oryginału, mieszkańców podziemi
Nowej Huty podzielił na społeczności, przynajmniej częściowo pokrywające się z Metrem 2033, stąd też pojawili się wśród
nich faszyści i komuniści. O ile jednak w Rosji ugrupowania te nadal są silne,
o tyle w Polsce sytuacja jest inna, dlatego autor zdecydował się nadać im nieco
prześmiewczy wydźwięk. Jak sam stwierdził, a ja się z tym właściwie zgadzam, w
chwili ataku nuklearnego polscy lewicowcy prędzej rzucą się do ratowania marihuany
niż grobowca Lenina. Zupełnie poważnie podszedł jednak do stworzenia
społeczności intelektualnej elity w oparciu o naprawdę działające Muzeum Lotnictwa
oraz Politechnikę, które pojawiły się na kartach Dzielnicy obiecanej.
Pod koniec padło pytanie na temat sequeli powieści, o
których była mowa podczas spotkania, zwłaszcza, że każda z nich cieszy się dość
dużą popularnością. Paweł Majka zdradził, że co do kontynuacji Dzielnicy… ma aż nadmiar pomysłów, ale
już pracuje nad drugim tomem, w którym na pierwszy plan mają wyjść postaci
znane z pierwszej części, ale pojawiające się tam w rolach drugo-, by nie rzec
trzecioplanowych. Co więcej, w planach ma również kilka opowiadań - prequeli o
ekipie Szramy. Pierwszy, w klimatach wielkanocnych jest już dostępny na FB.
Z kolei Dmitry Glukhovsky nie planuje kontynuacji FUTU.RE. Nie zdecydował się na jej
napisanie mimo propozycji wysokiej zaliczki ze strony swego rosyjskiego
wydawcy. Stwierdził, że jest przeciwny pisaniu sequeli na siłę i woli nawet
dołożyć do interesu, byle pisać naprawdę to, co czuje i na co ma ochotę. Za to
już wkrótce czeka nas premiera Metra 2035,
w Rosji będzie miała miejsce już w czerwcu, w Polsce najprawdopodobniej
jesienią bieżącego roku.
Głos zabrał także Robert Szmidt, który potwierdził, że Szczury Wrocławia na pewno doczekają się
kontynuacji. Co więcej, autor przyjął propozycję napisania drugiej polskiej powieści
wchodzącej w skład Uniwersum Metro 2033.
Zdradził, że jej akcja będzie toczyć się we Wrocławiu, w którym znajduje się
ponad 1 200 kilometrów tuneli, co aż nadto pozwoli na stworzenie
interesującej fabuły. Jest już nawet gotowy wstępny projekt okładki.
A na zakończenie, mimo dużych trudności z mówieniem, Dmitry
Glukhovsky gorąco podziękował zgromadzonym za obecność oraz wyraził wdzięczność
wszystkim swoim czytelnikom w ogóle, doceniając ich zaangażowanie i wsparcie
dla niego jako pisarza. Tutaj jednak paskudną plamę dał prowadzący spotkanie,
który stwierdzając, że czas się już skończył, nie dał dojść do słowa tłumaczce
i zamknął spotkanie mówiąc „Na pewno go zrozumieliście, bo większość z was mówi
po angielsku”. Dodał jeszcze dwa, trzy zdania mające w zamierzeniu streścić
naprawdę długą wypowiedź autora, po czym ponownie przeszedł do reklamowania
stoiska swojego wydawnictwa…
Pomijając wpadki pana Brzozowskiego, jestem jednak
zadowolona ze spotkania. Żałuję tylko, że nie udało mi się zdobyć autografu
Glukhovsky’ego, mimo że przytaszczyłam ze sobą grubaśne Metro 2033. Mam nadzieję, że będzie ku temu inna okazja.
Komentarze
Prześlij komentarz