Uniwersum Metro 2033 Ciemne tunele Siergiej Antonow Insignis 2015 |
Dzięki spotkaniu z Dmitrijem Glukhovskym na nowo nabrałam
apetytu na zejście do tuneli moskiewskiego metra i poczucia klimatu świata po
katastrofie nuklearnej, w którym ludzie z mniejszym lub większym powodzeniem próbują
po prostu przetrwać.
Na naszym rynku ukazała się niedawno kolejna pozycja z
Uniwersum Metro 2033, tym razem są to Ciemne
tunele Siergieja Antonowa, przez wielu uważane podobno za jedną z
najlepszych książek w serii. Czy zasłużenie? O tym za chwilę, na początku przyjrzyjmy
się fabule.
W przeciwieństwie do wielu autorów, którzy umiejscowili
akcję swoich powieści w niemal wszystkich możliwych miejscach, od Kaliningradu
(Dziedzictwo przodków), poprzez
Kraków (Dzielnica obiecana) aż po Rzym
(Korzenie niebios), Antonow robi
ukłon w stronę oryginału, czyli wraca do metra moskiewskiego. W roli głównego
bohatera obsadził Anatolija, młodego anarchistę z Wojkowskiej, marzącym o
prawdziwej wolności.
Pewnego dnia do dowódców Toli dociera informacja o eksperymentach
genetycznych prowadzonych przez niejakiego doktora Korbuta na stacji
Dzierżyńska, przy której mieściła się owiana złą sławą Łubianka, siedziba KGB i
NKWD. Tola zostaje wysłany na czele niewielkiego oddziału, by je przerwać i nie
dopuścić do bawienia się przez kogokolwiek w Boga-stwórcę. Czeka ich długa
wędrówka, podczas której wrogiem okazują się nie tylko mieszkańcy metra
(zarówno ludzie, jak i zmutowane drapieżniki), ale również ich własna psychika.
Wraz z Anatolijem wędrujemy korytarzami metra, mrocznymi,
kryjącymi tajemnice, zamieszkałymi nie tylko przez ludzi, ale również
stworzenia rodem z najgorszych koszmarów. W niepoznanych zaułkach i odnogach
szeptane przy ogniskach legendy zdają się urzeczywistniać, a to czego świadkami
stają się bohaterowie jest mieszanką rzeczywistości, halucynacji i narkotycznych
wizji. Niewiele jest tu za to zmutowanych potworów, którymi raczy nas chociażby
Diakow w swojej trylogii. W zależności od oczekiwań, można to potraktować
zarówno jako zaletę, jak i wadę powieści. Klimat kojarzy się z Metrem 2033 Glukhovsky’ego, skojarzenie
to potęgują również frakcje pojawiających się w międzyczasie komunistów i
faszystów.
Sama fabuła może nie porywa, ale została przyzwoicie
przemyślana i opowiedziana. Może nieco zbyt zwięźle, bowiem dość duża liczba
wydarzeń została upchnięta na nieco ponad trzystu stronach, ale z drugiej
strony osobiście wolę pewien skrót niż niepotrzebne lanie wody bądź niepotrzebne
rozwijanie niepotrzebnych dla głównej osi fabularnej wątków byle tylko zapełnić
kolejnych kilkanaście stron. Główny bohater wzbudza sympatię, nawet jeśli nie
wszystkie z jego przekonań wydają się racjonalne – ot, młody idealista wierzący
w świat, który nie ma rację bytu, ale za to posiadający zaskakująco zdrowy
kręgosłup moralny, przynajmniej jak na warunki po apokalipsie.
Polemizowałabym, czy Ciemne
tunele naprawdę są jedną z
najlepszych pozycji w uniwersum, ale prezentują niezły poziom. Warto po nie
sięgnąć po lekturze Metra 2033, bowiem
są mu chyba najbliższe, przynajmniej spośród pozycji, które ukazały się w
Polsce. Dodatkowym smaczkiem jest to, że wydawnictwo Insignis wypuściło książkę w pakiecie ze zbiorem opowiadań polskich fanów uniwersum pt. Szepty zgładzonych. Więcej napiszę o nich już za kilka dni.
Podsumowując, fanom serii powieści polecać chyba nie muszę, osobom nie znającym tego świata najpierw odsyłam do Glukhovsky’ego.
Podsumowując, fanom serii powieści polecać chyba nie muszę, osobom nie znającym tego świata najpierw odsyłam do Glukhovsky’ego.
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Agencji AIM Media.
Komentarze
Prześlij komentarz