"Okularnik" Katarzyna Bonda

Niecały rok temu Katarzyna Bonda przebojem wdarła się do świadomości fanów powieści kryminałów rewelacyjnym Pochłaniaczem, pierwszym tomem tetralogii Żywioły, poświęconej utalentowanej profilerce ściganej przez demony przeszłości, Saszy Załuskiej. Właśnie dzisiaj ma premierę druga część serii, Okularnik, poprzez którą autorka udowadnia, że jej dotychczasowy sukces wcale nie był przypadkowy.

Tym razem, nieco zaskakująco, przenosimy się w okolice granicy polsko-białoruskiej, do pozornie cichej i sielskiej Hajnówki, leżącej tuż na skraju Puszczy Białowieskiej. Pod tym płaszczykiem spokoju i małomiasteczkowej atmosfery swojskości kotłują się zadawnione konflikty i mroczne tajemnice, sięgające czasów II Wojny Światowej. I dopiero przypadkowe pojawienie się tam Saszy Załuskiej staje się katalizatorem do ich uwolnienia i wybuchu prawdziwej bomby.

Profilerka przyjeżdża do Hajnówki idąc tropem Łukasza Polaka, z którym przed laty połączył ją romans, a który był głównym podejrzanym w sprawie o brutalne, seryjne morderstwa. Podejrzanym tylko nieoficjalnie, będąc precyzyjnym. Ślad za mężczyzną niestety się urywa, a Załuska obrabowana z dokumentów i pieniędzy, trafia w sam środek śledztwa prowadzonego w sprawie uprowadzenia młodziutkiej narzeczonej miejscowego biznesmena. Smaczku dodaje sprawie fakt, że na przestrzeni kilkunastu ostatnich niektóre z poprzednio związanych z nim kobiet również znikało w tajemniczych okolicznościach.

O ile w Pochłaniaczu akcja była znacznie bardziej skupiona na wątku kryminalnym, o tyle w Okularniku, to nie on zdaje się być najważniejszy. Owszem, intryga została skrojona doskonale i niezwykle precyzyjnie, aż nie chce się wierzyć, że od wydania poprzedniego tomu minął zaledwie rok. Bieżąca pozycja liczy niemal dziewięćset stron, a mnogość wątków i ich doskonałe zazębianie się, a w końcu logiczne i spójne wyprowadzenie na prostą, wzbudza zasłużone uznanie dla talentu autorki i ogromu pracy, jaką włożyła w stworzenie tej powieści.

Nie da się nie dostrzec, zwłaszcza po przeczytaniu dedykacji umieszczonej na pierwszej stronie oraz wyjaśniającego wiele posłowia, że Okularnik to książka bardzo osobista, a jednocześnie poruszająca temat bolesny i trudny. Jej napisaniu musiały towarzyszyć Katarzynie Bondzie niemałe emocje, wykazała się ona również ogromną odwagą wsadzając kij w mrowisko i otwarcie mówiąc o konflikcie narodowościowym na terenie swego rodzinnego miasta, Hajnówki właśnie. I to zarówno w kontekście współczesnym, jak i historycznym, odnosząc się do wydarzeń z czasów II Wojny Światowej.

Obecnie o Żołnierzach Wyklętych mówi się obecnie tylko pozytywnie, po latach zakłamanego systemu, chcemy być  otwarcie dumni z walki, jaką prowadzili AK-owcy. Dlatego tak trudno jest przyznać głośno, że niektórzy mieli na sumieniu zbrodnie wcale nie gorsze od Sowietów, zwłaszcza gdy dotyczy to terenów wschodnich zamieszkałych na równi przez Polaków i Białorusinów. O pogromie prawosławnych wsi dokonanych przez partyzantów dowodzonych przez Romualda Rajsa, działającego pod pseudonimem Bury niewygodnie jest mówić głośno. Dlatego tym bardziej chylę czoła przed Autorką, że się na to zdecydowała. Opierając się na prawdziwych wydarzeniach, stworzyła przejmującą historię, którą znaczy zdrada, śmierć i nienawiść, która nie wygasa nawet po kilkudziesięciu latach.

Wbrew temu, co można by jednak pomyśleć, Okularnik nie ma aspiracji to bycia książką historyczną czy rozliczać kogokolwiek z przeszłości. Stanowi jednak doskonały pretekst do zastanowienia się nad kwestią prawdy historycznej, tak wiele razy przekłamywanej i zatajanej, że trudno obecnie dojść do tego, co wydarzyło się naprawdę. Odebrałam go również jako wyraz sprzeciwu wobec nadal trwających, a czasem mam wrażenie, wręcz nasilających się, konfliktów narodowościowych, zwłaszcza na terenach przygranicznych. Czy wyznawanie odmiennej religii albo wychowanie w innej kulturze to naprawdę wystarczający powód do tego, by stać się celem ataku? Zostać pobitym? Stracić dobytek, a czasem nawet i życie? Czy na terenie będącym takim tyglem kulturowo-historycznym, jakim jest Podlasie można mówić o czystości krwi? Czy gdziekolwiek można o tym mówić i czy w ogóle ma to jakikolwiek sens? Nie sądzę, a po przeczytaniu Okularnika jedynie utwierdziłam się w tym przekonaniu.

Po odłożeniu książki na półkę nadal zbieram myśli i mam wrażenie, że nie powiedziałam wszystkiego, że nie potrafię ubrać w słowa emocji, które towarzyszyły mi podczas lektury. Dotąd traktowałam Katarzynę Bondę jako królową kryminału, teraz jednak wiem, że jej książki to coś znacznie więcej. Gorąco polecam!

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza.

Komentarze