Tytuł Orły Imperium: Gladiator Autor Simon Scarrow Seria Orły Imperium Tom 9 Wydawnictwo Książnica Rok wydania 2015 Stron 384 |
Po Centurionie,
o którym pisałam kilka miesięcy temu, nadeszła pora na Gladiatora, czyli dziewiątą już odsłonę przygód Macro i Katona,
przemierzających Imperium Rzymskie i co krok natykających się na jakieś
kłopoty.
Nie da się ukryć, Simon Scarrow okazał się niezwykle
płodnym pisarzem, cykl Orły Imperium
rozrósł się do trzynastu tomów, a kolejny ma się ukazać w Wielkiej Brytanii już
w październiku bieżącego roku. Mam jednak coraz większe wątpliwości co do tego,
czy takie przeciąganie serii ma jeszcze sens i dochodzę do wniosku, że chyba nadszedł moment, by z klasą ją zakończyć
i przejść do kolejnego projektu.
Tym razem, Scarrow wysyła swoich bohaterów w podróż
powrotną do Rzymu, w której towarzyszą im senator Semproniusz i jego piękna (i
ze wszech miar cudowna) córka, świeżo upieczona narzeczona Katona. Pech chce,
że na skutek silnego trzęsienia ziemi statek, którym płyną, rozbija się u
wybrzeży Krety, doszczętnie zniszczonej potężnymi wstrząsami. Na odciętej od pomocy
z kontynentu wyspie panuje chaos i prawo silniejszego, ocaleni mieszkańcy
walczą o kurczące się zapasy pożywienia. A jakby tego było mało, miejscowi
niewolnicy wykorzystują swoją szansę i krwawo buntują się przeciwko Rzymianom i
ich poplecznikom. Na ich czele stoi świetnie wyszkolony gladiator, który ma do
wyrównania swoje własne rachunki z Macro i Katonem.
Przyznaję, pomysł na fabułę jest niezły, zwłaszcza że
nareszcie autor nie wysłał głównych bohaterów na kolejną tajną misję, od której
mają zależeć losy Imperium. Chyba sam w końcu zrozumiał, że byłaby to przesada.
Niemniej jednak, ponownie to do nich właśnie należy uratowanie tych, którzy przeżyli
katastrofę i to oni właśnie muszą stanąć przeciwko żądnemu zemsty Ajaksowi. Większość
otaczających ich ludzi okazuje się sprzedawczykami bądź tchórzami, więc – jak zwykle
– to Katon ze swoim intelektem i Macro z niewyparzonym językiem (niestety coraz
bardziej irytującym) oraz twardą łapą przejmują dowodzenie i w cudowny sposób,
w ostatniej chwili ratują sytuację. Czy to spoiler? Osoby, które mają za sobą
przynajmniej trzy z dziewięciu jak dotąd wydanych powieści Scarrowa, już pewnie
wiedzą, że schemat w każdej z nich jest niemal taki sam. Są kłopoty – Macro i
Kato wkraczają do akcji – sytuacja jest beznadziejna – w ostatniej chwili
nadchodzi pomoc i wszystko kończy się happy endem.
Z żalem
stwierdzam, że od pewnego momentu z każdą kolejną powieścią, cykl coraz
wyraźniej traci to, czym zachwyciłam się przy okazji pierwszego tomu. Była to
dosyć krwawa, niektórzy powiedzą „męska” proza, w której mordobicie było na
porządku dziennym, język może zbyt współczesny, ale do przeżycia, a smaczku
dodawał nietypowy duet głównych bohaterów – twardego, doświadczonego żołnierza
i młokosa, mającego odwagę samodzielnie i niebanalnie myśleć. W Gladiatorze Macro nadal jest twardym,
mam wrażenie, że coraz bardziej ordynarnym centurionem, rzucającym „kurwami” i „pierdoleniem”
na prawo i lewo, co jakoś mi zgrzyta w powieści o starożytnym Rzymie. Podobnego
języka używa tu zresztą co drugi żołnierz, a od czasu do czasu też wysoce
postawieni dygnitarze. Z kolei Katon zmierza w stronę idealnego, super
inteligentnego dowódcy, ślepo
zakochanego w swej Julii. Jego wątek robi się tak słodki, że aż mdły, a romantyczne
tete-a-tete i bohaterskie próby ratowania wybranki to zdecydowanie nie to,
czego szukam i czego od początku szukałam w Orłach
Imperium.
Niespecjalnie przemówił też do mnie wątek krwawego buntu
niewolników. Autor niby stara się pokazać, że jest obiektywny, opisując, że źle
się z nimi obchodzono, ale nie jest w tym zbyt przekonujący. Można wręcz
odnieść wrażenie, że to po stronie Rzymian stoi prawo moralne, a niewolnicy
zabijający swoich dotychczasowych ciemiężców są tacy źli i niedobrzy. Okrutny
Ajaks mści się na swojej byłej właścicielce za to, że był jej „seksualną
zabawką” (serio dwa tysiące lat temu używano takiego terminu?), oddając ją
swoim towarzyszom. Nie twierdzę, że nie postąpił brutalnie i karygodnie, ale
przepraszam bardzo, odebranie człowiekowi wolności, honoru i traktowanie jak
zwierzęcia (czy, jak to podkreślił kilka razy Scarrow, wspomnianą przed chwilą seksualną
zabawkę) to chyba jest powód, dla którego naturalną siłą rzeczy kibicujemy
niewolnikom, a nie Rzymianom? Absurdalnie wypadł też fragment, w którym Ajaks, opętany
wręcz żądzą zemsty, nie podrzyna gardła Julii, a każe ją „upiększyć” i dbać, by
włos jej nie spadł z głowy, bo będzie sobie chciał pochędożyć. Nie zmienia
decyzji nawet w chwili, gdy jego armia idzie w rozsypkę. Po co? Chyba tylko po
to, by Katon mógł przeżywać katusze niepewności, co się dzieje z jego cudowną
ukochaną.
Może się czepiam, może jestem niesprawiedliwa, może
niepotrzebnie wyciągam pojedyncze sceny, ale nie podoba mi się kierunek, w
jakim podąża seria. Z przykrością stwierdzam, że będzie to moja ostatnia
przygoda z Katonem i Macro, szkoda mi patrzeć na to, jak Scarrow rozmienia się
na drobne. Żałuję tylko, że decyzji tej nie podjęłam dwa-trzy tomy wcześniej.
Przeczytaj recenzje poprzednich tomów cyklu:
- "Orły Imperium"
- "Orły Imperium: Podbój"
- "Orły Imperium: Polowanie"
- "Orły Imperium: Orły i Wilki"
- "Orły Imperium: Pościg"
- "Orły Imperium: Przepowiednia"
- "Orły Imperium: Rebelia"
- "Orły Imperium: Centurion"
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Książnica.
Komentarze
Prześlij komentarz