William Wisting, zasłużony i szczerze oddany swojej pracy
policjant, zostaje zawieszony w czynnościach, gdy wychodzi na jaw, że w
sprawie, którą prowadził siedemnaście lat wcześniej, doszło do sfałszowania
dowodów rzeczowych. Mimo że w jego winę nie wierzą ani bliscy współpracownicy,
ani córka – dziennikarka śledcza, mężczyzna staje pod obstrzałem mediów, a w
jego sprawie zostaje wdrożone postępowanie dyscyplinarne.
W tym samym czasie Line Wisting prowadzi własne
dziennikarskie śledztwo w sprawie mężczyzny zamordowanego podczas spaceru z
psem. Pozornie niezbyt skomplikowana sprawa okazuje się mieć drugie dno oraz
nieoczekiwany związek ze zniknięciem młodej dziewczyny, które przypomina owe
kontrowersyjne śledztwo prowadzone przez ojca Line przed laty.
Intryga kryminalna skupia się wokół tych trzech spraw, wśród
których jedna dotyczy wydarzeń sprzed blisko dwóch dekad. Dwie z nich to
porwania młodych dziewczyn, trzecia to brutalne morderstwo. W miarę rozwoju
fabuły okazuje się, że śledztwo prowadzone przed laty oraz świeżo popełnioną
zbrodnię łączą powtarzające się nazwiska i miejsca. W życiu wprawdzie przypadki
zdarzają się na każdym kroku, zawsze jednak wzbudzają podejrzenia bądź
ciekawość, zwłaszcza gdy dotyczą spraw kryminalnych tego kalibru. Jednocześnie
warto wspomnieć, że to nie zespół policyjnych śledczych jest na pierwszym
miejscu, a zawieszony w czynnościach Wisting prowadzący własne śledztwo oraz
Line wraz z towarzyszącymi jej kolegami po fachu.
O ile poprzednia powieść Horsta była kryminałem z dużą
dozą refleksji na tematy obyczajowe, a konkretnie znieczulicy i zobojętnienia
współczesnego norweskiego społeczeństwa, o tyle Psy gończe to już powieść znacznie bardziej nastawiona na akcję i
intrygi kryminalne. W przeciwieństwie do wielu innych książek tego gatunku, nie
musimy zbyt długo czekać na zawiązanie się akcji. Niemal od pierwszej strony
jesteśmy świadkami wydarzeń, które są istotne dla głównego wątku, a co więcej, po
prostu wciągają i przyciągają uwagę. Zwykle początkowe rozdziały mają na celu
wprowadzenie czytelnika w sytuację bądź klimat danej opowieści, tutaj autor
przechodzi od razu do rzeczy i bardzo to sobie chwalę.
Z lekkim zdziwieniem dowiedziałam się jednak, że Psy gończe nie są kontynuacją Jaskiniowca, a tomem go poprzedzającym.
Wygląda więc na to, że wydawnictwo postanowiło wydawać cykl od końca.
Teoretycznie nie stanowi to dużego problemu, ponieważ obydwie powieści stanowią
odrębne, zamknięte części i można je czytać indywidualnie, jako samodzielne
pozycje. O ile jednak przyjemniej byłoby poznawać prywatne losy Wistinga i jego
córki zgodnie z porządkiem chronologicznym!
Powiem krótko, Jaskiniowcem
byłam swego czasu zachwycona, ale Psy
gończe spodobały mi się jeszcze bardziej, więc fanów gatunku gorąco
zachęcam do ich lektury.
Zapraszam też do przeczytania wywiadu z Jornem Lierem Horstem, który przeprowadziłam w związku z premierą Jaskiniowca.
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu Smak Słowa.
Komentarze
Prześlij komentarz