Podróż po miłość. Emilia Dorota Ponińska Nasza Księgarnia, 2013 |
Lubię horror, śledzenie psychopatycznych morderców i
zagłębianie się w fantastyczne światy. Jednak od czasu do czasu chętnie sięgam po
nastrojowe sagi rodzinne i z przyjemnością śledzę losy bohaterów na tle
zmieniającej się sytuacji polityczno-historycznej. Teraz rozpoczęłam przygodę z
trylogią Podróż po miłość Doroty
Ponińskiej, którą otwiera Emilia.
Nie będę ukrywać, że początkowo tytuł cyklu niespecjalnie
mnie przekonał, skojarzył mi się z romansami jakich wiele, zwykle niezbyt
lotnymi i układanymi pod ten sam schemat. Dopiero opis fabuły i kilka bardzo
ciepłych recenzji przekonały mnie, by dać twórczości autorki szansę. I była to
bardzo dobra decyzja.
Główną bohaterką powieści jest tytułowa Emilia Konarska, której
ojciec – po konfiskacie majątku - został zesłany na Sybir za udział w powstaniu
listopadowym, a matka zmarła ze zgryzoty i tęsknoty za mężem. Osamotniona i
pozbawiona środków do życia Emilia, przygotowuje się do przyjęcia ślubów
zakonnych w klasztorze. I choć głęboko wierzy, że to właśnie jest najlepsza
droga dla niej, nie do końca zgadza się z polityką zakonu i zasadami
postępowania prezentowanymi przez matkę przełożoną i inne siostry.
Uporządkowane życie dziewczyny wywraca się do góry
nogami, gdy pewnego dnia do klasztoru przybywa dawny przyjaciel jej ojca, Tatar
Selim, z nowiną, że mężczyzna nadal żyje i przebywa obecnie w tureckiej
niewoli. Wbrew nakazom rozsądku dziewczyna decyduje się na daleką podróż, by go
odnaleźć. A z każdym kilometrem oddalającym ją od zakonnego zgromadzenia, coraz
bardziej odkrywa piękno otaczającego ją świata i możliwości, jakie on daje.
Powieść Doroty Ponińskiej to historia przemiany
młodziutkiej, naiwnej dziewczyny w silną kobietę, która odnajduje w sobie siłę
i odwagę, by walczyć o miłość na przekór utartym stereotypom i różnicom
kulturowym. W Turcji Emilia odnajduje bowiem nie ojca, lecz przystojnego,
pozornie nieokrzesanego Zakira, z którym połączy ją miłość do poezji i podobne
spojrzenie na świat. I książka mogłaby być jedną z wielu podobnych historii
miłosnych, gdyby nie wspaniale i obrazowo przedstawiona kultura Wschodu. Codzienne
życie muzułmańskich kobiet, jakie widzimy na kartach powieści, znacznie różni
się od obrazu, jaki mamy zwykle przed oczami. Wydaje mi się on nieco zbyt
sielankowy, ale jednocześnie będący pozytywnie zaskakującą próbą przełamania
stereotypów.
Emilia jest
powieścią bardzo kobiecą również ze względu na spojrzenie głównej bohaterki na
kwestię powstania listopadowego oraz wojny w ogóle. Jako córka powstańca
wychowana w duchu patriotyzmu od najmłodszych lat, Emilia nie ma wątpliwości,
że walka o wolność jest konieczna. Z upływem czasu i pod wpływem doświadczeń
oraz obserwacji, dochodzi jednak do wniosku, że to co liczy się najbardziej to
życie obok ukochanego człowieka, zapewnienie bezpieczeństwa tym, których
kochamy najbardziej, a nie poświęcanie wszystkiego w imię idei.
O ile dobrze się orientuję, Emilia to debiut autorki – z jednej strony naprawdę dobry, bo
szczegółowo dopracowany, jeśli chodzi o tło historyczne i kulturowe, ale z
drugiej niepozbawiony pewnych niedociągnięć fabularnych. Pewne pomniejsze wątki
zostały rozwiązane w sposób sztampowy, mniej więcej od połowy powieści jej zakończenie
stało się też przewidywalne, zwłaszcza po wprowadzeniu do akcji postaci małej
Nadire. Mogło być więc lepiej, ale i tak w ogólnym rozrachunku całość wypada
pozytywnie, liczę więc na to, że kolejne tomy będę tylko lepsze.
Emilię polecam
przede wszystkim czytelnikom, a może raczej czytelniczkom, szukającym powieści obyczajowych
zgrabnie wplecionych w istotne wydarzenia historyczne. A już wkrótce podzielę
się wrażeniami z lektury drugiego tomu, czyli Marii.
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Autorce oraz wydawnictwu Nasza Księgarnia.
Komentarze
Prześlij komentarz