Radca stanu, Boris Akunin Świat Książki 2015 |
Świat Książki odświeża właśnie cykl o najpopularniejszym
rosyjskim detektywie zza naszej wschodniej granicy, Eraście Fandorinie, przez
niektórych zwanym rosyjskim Sherlockiem Holmesem. I choć zwykle również się ku
tej opinii skłaniam, Radca stanu poddaje w wątpliwość talenty tego
moskiewskiego urzędnika do specjalnych poruczeń.
Rok 1891. W Rosji coraz głośniej słychać o
terrorystach-rewolucjonistach, działających pod nazwą Grupa Bojowa. Działając
pod przywództwem niejakiego Grina, bezwzględnego, ale i szczerze wierzącego w
słuszność bezpardonowej walki, atakują najwyższych państwowych urzędników.
Kiedy ich ofiarą pada generał Chrapow, do akcji wkracza Fandorin, bo to on
właśnie miał nad dostojnikiem sprawować pieczę. Ścigając rewolucjonistów
wplątuje się przy okazji w romans z uroczą nihilistką i odkrywa, że carskie
władze ścigające morderców również nie mają czystych rąk. Niespodzianka!
Radca stanu to siódmy z kolei tom cyklu o Fandorinie,
ale jego samego jest tu niestety znacznie mniej niż w pozostałych powieściach.
Znaczna część fabuły skupiona jest na Grinie, a rozdziały poświęcone Erastowi
wcale nie pokazują, że jest jednym z najzdolniejszych i najbystrzejszych
śledczych w tej części świata. Wręcz przeciwnie, wydaje się nieco zagubiony,
mało przewidujący i naiwny, zarówno w ocenie ludzi, z którymi przychodzi mu
współpracować, jak i przeciwników. Nie wspominając o dwóch femme fatal stających mu na
drodze. To ostatnie przynajmniej bardzo nie zaskakuje. Dandys Fandorin zawsze
miał słabość do kobiet, która nie przekładała się niestety nigdy na nadmierną
wobec nich śmiałość. O rozumieniu kobiecej natury nie wspominając.
Generalnie powieści o detektywie można podzielić na dwie
kategorie – te, w których ściga przestępców politycznych oraz te, gdzie zabójcy
działają, że się tak wyrażę, „prywatnie” i z pobudek stricte osobistych. Zdecydowanie
lepiej wypadają te drugie, warto wspomnieć choćby „Lewiatana”, którego można
porównać do niektórych książek Agathy Christie. W przypadku pierwszej grupy,
którą reprezentuje właśnie Radca stanu, więcej jest odniesień do historii i
polityki niż do kwestii prowadzonego śledztwa. Odbiór książki w dużej mierze
zależy więc od nastawienia czytelnika, jakiego rodzaju prozy oczekiwał,
sięgając po daną pozycję.
Sama warstwa historyczna została przedstawiona w powieści
bardzo dobrze i przekonująco, w charakterystycznym dla Borisa Akunina lekkim
stylu, który przy tym nie deprecjonuje czasem brutalnych, a czasem zwyczajnie
przygnębiających konkluzji na temat ludzkiej natury i realiów życia w Rosji pod
koniec XIX wieku. Zwłaszcza w odniesieniu do powszechnie panującej korupcji i
kumoterstwa, co podkreśla dość gorzkie zakończenie powieści.
Niestety, o ile pod względem wizualnym nowe wydanie
książki prezentuje się bardzo dobrze (choć te poprzednie również miały
specyficzny, oryginalny styl), o tyle podczas lektury rażą pojawiające się co
pewien czas literówki, a nawet błąd ortograficzny („opóścił" na stronie
53). Tego typu „niespodzianki” nie powinny zaskakiwać czytelnika, zwłaszcza gdy
sięga po książkę znanego i dużego wydawnictwa.
Podsumowując, mając na uwadze cały cykl o Eraście
Fandorinie, Radca stanu wypada dosyć blado, choć nadal jest to porządny i
przyzwoicie poprowadzony kryminał retro z wątkiem politycznym w tle. Polecam
fanom gatunku, ale jeśli dopiero chcecie rozpocząć przygodę z prozą Borisa
Akunina, zachęcam do sięgnięcia po inne jego powieści, jak choćby Lewiatana czy Nefrytowy różaniec.
Recenzja napisana dla portalu Secretum.pl
Komentarze
Prześlij komentarz