Sierpień upływał mi jak dotąd na prażeniu się na słońcu,
pływaniu i oczywiście zagłębianiu się w kolejne powieści. Nadszedł więc czas,
odświeżyć zakurzone nieco gry planszowe, a konkretnie „Carcassone” i jeden z
jego dodatków „Hrabia, Król i Rzeka”.
„Carcassone” to jedna z pierwszych gier planszowych, po
jakie sięgnęłam, gdy doszłam do wniosku, że gry bez prądu to coś więcej niż
chińczyk i warcaby, dlatego mam do niej wielki sentyment. To również jedyna
gra, jaką mam, do której swego czasu systematycznie zbierałam kolejne dodatki.
Uwielbiam „Kupców i budowniczych” oraz „Karczmy i katedry”, nieco mniej
„Księżniczkę i smoka”. Bieżąca pozycja jest za to dodatkiem tak mocno
nierównym, że właściwie ciężko jednoznacznie go ocenić.
Najpierw szybkie przypomnienie, o co w ogóle chodzi w
grze – losując naprzemiennie płytki terenu gracze układają je w mapę obszaru
położonego wokół historycznego Carcassone, budując miasta, trakty i klasztory.
Za każdą zakończoną i zamkniętą budowlę, otrzymują punkty, a gra kończy się
wraz z wykorzystaniem ostatniej płytki. Proste? Banalne! Ale za to daje mnóstwo
frajdy.
Mimo że „Hrabia, Król i Rzeka” to jedno rozszerzenie,
zawiera aż cztery całkowicie różne mini dodatki – trzy udane, jedno
niepotrzebnie przekombinowane, ale przejdźmy do rzeczy:
Król i baron rabusiów
Dostajemy 7 nowych płytek, wśród których jest 5 płytek
terenu oraz dwie zupełnie świeże, z wizerunkami króla oraz barona rabusiów.
Pierwszą z nich otrzymuje osoba, która zamyka największe na mapie miasto, drugą
kończąca najdłuższy trakt.
Podczas gry płytki te mogą oczywiście regularnie zmieniać
właścicieli, w zależności od tego, co budują i zamykają gracze. Istotne jest,
by zdobyć przynajmniej jedną z płytek na sam koniec gry. Osoba posiadająca
płytkę Króla otrzymuje podczas zliczania punktów po 1 punkcie za każde
ukończone podczas rozgrywki miasto (nieważne przez kogo). Z kolei posiadacz
Barona rabusiów otrzymuje po 1 punkcie za każdą zamknięty trakt.
Dodatek ten nie zmienia więc zasad samej gry, niewiele
też urozmaica rozgrywkę (5 dodatkowych płytek to prawie jak nic), ale za to
może mieć decydujące znaczenie przy podliczaniu punktów końcowych.
Heretyk i siedziba kultu
Tym razem otrzymujemy 5 nowych płytek, a na każdej z nich
siedzibę kultu heretyka. Działają one dokładnie na tej samej zasadzie co
klasztory, ale oczywiście zajmujący ją podwładni nie będą kapłanami, tylko
wspomnianymi heretykami. Pewnym urozmaiceniem może być sytuacja, gdy stawiamy i
obstawiamy pionkiem miejsce kultu tuż obok klasztoru zajętego przez mnicha.
Wtedy tylko ten gracz, który jako pierwszy ukończy budowlę swojego przybytku,
dostanie punkty. Pomysł ciekawy, może niespecjalnie oryginalny, ale urozmaicający rozgrywkę, więc również jestem na tak.
Tutaj kryje się heretyk |
Rzeka
To mój ulubiony dodatek z tego rozszerzenia, który
zmienia zasady wykładania płytek na początku gry, znacząco ten początek podkręcając. Zamiast
standardowej płytki startowej rozpoczynamy grę od ułożenia rzeki – rozpoczynamy
od źródła, potem rozwidlenia, a następnie układamy odnogi wedle własnego
uznania, choć zakazane jest łączenie odnóg i układanie zakoli w kształt litery „U”.
Kiedy mamy ułożoną całą rzekę, przystępujemy do normalnej gry z resztą płytek.
Dzięki temu pomysłowi początek gry jest znacznie bardziej
dynamiczny i daje większe pole do popisu przy wykładaniu pierwszych płytek,
zakładaniu miast oraz budowaniu traktów. Na nim też kończą się plusy tego
rozszerzenia. Pora przejść do tego, co słabe.
Hrabia
Powiem krótko – nie ogarniam, po co niepotrzebnie tak
komplikować zasady i w dodatku opisywać je w tak nieczytelny sposób. Grałam raz
i nie mam zamiaru tego powtarzać, zwłaszcza, że twórcy gry radzą nie łączyć
Hrabiego z Rzeką, bo można nie być w stanie wyłożyć wszystkich płytek podczas
gry.
Założenie jest takie, że gra rozpoczyna się od
wybudowanego miasta Carcassone, w którym panuje Hrabia (ta urocza fioletowa
figurka nasuwająca mi zawsze skojarzenie ze Szpiegiem z Krainy Deszczowców).
Kiedy wykładając płytkę terenu gracz nie zdobędzie punktu dla siebie, ale dla
przeciwnika, uprawnia go to do postawienia w głównym mieście swojego pionka.
Później można te pionki przestawiać, by zwiększyć możliwości punktowe, ale z
pewnym zażenowaniem powtórzę – zasady są tak zagmatwane, że ich nie ogarnęłam.
A gra ma być relaksująca, nie frustrująca, więc Hrabiemu mówię zdecydowane „Nie”.
Podsumowując
„Hrabia, Król i Rzeka” w ogólnym rozrachunku wypadają
więc całkiem nieźle (trzy na cztery części są na plus), ale z pewnością nie
jest to najlepsze z rozszerzeń. Warto po nie sięgnąć, gdy mamy już całkowicie
zgrane poprzednie i chcemy urozmaicenia, ale jeśli szukacie dopiero pierwszego
z rozszerzeń, to zdecydowanie bardziej polecam „Karczmy i katedry” lub „Kupców
i budowniczych”.
Komentarze
Prześlij komentarz