Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że będę
musiała uaktualnić moją listę Top10
powieści fantastycznych, a wszystko to za sprawą Malowanego Człowieka, z którym spędziłam miniony Fantastyczny Weekend.
Książka chodziła już za mną od dłuższego czasu, niemal z
każdej strony nasłuchałam i naczytałam się achów i ochów, stąd też i poprzeczka
znalazła się naprawdę wysoko, a to często pierwszy krok to rozczarowania nawet
przyzwoitą literaturą. I tutaj pojawiła się niespodzianka – powieść okazała się
dobra, mało tego – absolutnie pochłaniająca i wciągająca. Kartki same się
przewracały, a mnie było mało i mało, aż w końcu z zaskoczeniem zobaczyłam, że
właśnie skończyłam dwie całkiem pokaźnym rozmiarów księgi.
Peter V. Brett stworzył fascynujący świat, który ludzie
zmuszeni są dzielić z pochodzącymi z
Otchłani demonami. Każda noc to czas strachu, otchłańce pojawiają się bowiem
wraz z nadejściem zmroku i aż do pierwszego brzasku obejmują ziemię we
władanie. Jedyną obroną przed nimi - choć często nieskuteczną - są magiczne
runy, którymi ludzie znaczą swe domy, bądź którymi w ostateczności otaczają
ogniska, jeśli noc złapie ich w podróży z dala od ludzkich siedzib. Są to
jednak jedynie znaki ochronne, bowiem wiedza na temat wojennych runów służących
do czynnej walki przepadła przed wiekami. Ze względu na nieustanne zagrożenie,
przed którym nie ma ucieczki, ludzie skupiają się w miastach i wioskach, a
jedynymi śmiałkami, którzy mają odwagę wyruszać w podróż między nimi ryzykując
nocleg poza murami osad są Posłańcy. Jednak z każdym kolejnym rokiem walka z
demonami pochłania coraz więcej ofiar, zdaje się więc, że ludzki świat chyli
się ku zagładzie.
W odległych od siebie zakątkach poznajemy troje dzieci.
Matka Arlena umiera w wyniku ran zadanych przez otchłańca, podczas gdy ojciec
chłopca stał sparaliżowany strachem schowany w kręgu runami. Piękna Leesha z
powodu plotki, która niszczy jej reputację, porzuca plany założenia w
przyszłości rodziny i zostaje adeptką miejscowej Zielarki, dzięki której
przyswaja wiedzę niedostępną dla innych. Z kolei Rojer podczas jednego z ataków
demonów traci rodziców i zostaje kaleką i zostaje przygarnięty przez Minstrela,
przy którym odkrywa niezwykły talent. Mijają lata, bohaterowie dorastają, a
kiedy ich ścieżki w końcu się splatają, okazuje się, że razem mogą dokonać
czegoś, czego jeszcze nie uczynił nikt przed nimi.
Zafascynował mnie świat przedstawiony w powieści; Brett
udowodnił, że nadal można stworzyć coś świeżego i niepowtarzalnego. Z jednej
strony mamy demony, wyłaniające się z mgły wraz z zachodem zabójczego dla nich
słońca. Zaskakuje ich zróżnicowanie i tajemnicza, niezbadana jeszcze natura
(choć zakończenie sugeruje, że w drugim tomie poznamy na ten temat więcej
szczegółów). Są to stwory różnej wielkości, szkaradne z wyglądu, krwiożercze, a
jednocześnie wykazujące się dużym sprytem, gdy już namierzą jakąś ofiarę. Z
drugiej strony widnieje świat ludzi, zastraszonych, ale często bezlitosnych i
okrutnych na równi z szalejącymi nocą otchłańcami. A może nawet gorszymi od
nich, bo one nie ukrywają swej prawdziwej natury.
Autor zgrabnie prowadzi wszystkie wątki, przeplatając je
i podsycając zarówno wyobraźnię czytelnika, jak i jego ciekawość. Powieść jest
naprawdę obszerna, liczy około 800
stron. W przeciwieństwie do jednotomowego oryginału, polski wydawca zdecydował
się – jak to często ma w zwyczaju – wydać ją w dwóch częściach. Jednak mimo tej
objętości czyta się ją błyskawicznie, chociaż brzmi to sztampowo, naprawdę nie
mogłam się od niej oderwać. Akcja gna do przodu tam, gdzie jest to wskazane, a
zwalnia gdy na scenę wkracza nowy element świata przedstawionego. Bohaterowie
wzbudzają sympatię, wypadają przekonująco, a każdy z nich jest inny.
Jednocześnie, autor ich nie oszczędza, nie serwuje ogranych zagrywek ani nie
ratuje ich z każdej opresji, przez co do samego końca nie wiadomo, jak potoczą
się ich losy. Przy czym spieszę uspokajać, że chociaż leje się tu dużo krwi,
Brett to nie Martin, niektórzy przeżyją.
Żałuję, że tak długo zwlekałam z rozpoczęciem Cyklu
Demonicznego, jest cudownie wspaniały i fascynujący. Przede mną Pustynna Włócznia, a Was gorąco zachęcam
do poznania Malowanego Człowieka.
Komentarze
Prześlij komentarz