Fałszywy trop, Henning Mankell
czyta Leszek Filipowicz
Biblioteka Akustyczna, czas 15 godz. 19 min.
|
Jaki gatunek najlepiej współgra z szarą i ponurą
jesienią? Skandynawski kryminał oczywiście. W tym roku aurze daleko jednak do
słoty i pluchy, podobnie jak w omawianej dzisiaj powieści brakuje typowego
północnego chłodu. Co absolutnie nie oznacza, że wypada słabiej od innych.
Wręcz przeciwnie, Fałszywy trop to
jak dotąd jedna z najlepszych części cyklu o Kurcie Wallanderze, jakie miałam
okazję poznać.
Nadchodzi wyjątkowo gorące lato. Ważniejsze sprawy
zostały już pozamykane, więc policjanci z ystadzkiej policji szykują się do
urlopów, licząc, że najbliższe tygodnie pozwolą im na regenerację sił. Błogi
spokój przerywa samobójstwo popełnione przez młodziutką, niezidentyfikowaną
dziewczynę, która podpala się na jednym z pobliskich pól. Zaledwie kilka dni później
ktoś bestialsko morduje byłego ministra sprawiedliwości, wbijając mu siekierę w
głowę i… skalpując. Okazuje się, że to dopiero początek makabrycznej serii
zbrodni, z których każda pokazuje coraz większe okrucieństwo i przebiegłość
mordercy.
Wallanderowi po raz pierwszy przyjdzie zmierzyć się z
seryjnym mordercą i to takim, jakiego najczęściej widzimy w amerykańskich
realiach. Jednak szwedzka policja, zwłaszcza ta prowincjonalna, to nie FBI,
które w spektakularny sposób znajduje sprawcę już po tygodniu i to gromadząc
szereg niepodważalnych dowodów. Kurt i jego zespół mozolnie przekopują się
przez liczne poszlaki, dowody i tropy, błądząc niemal do samego końca. Czy
powieść na tym traci? Absolutnie nie, raczej zyskuje dzięki wiarygodności
opisywanych wydarzeń, co odnosi się zarówno do sposobu prowadzenia śledztwa,
jak i motywów mordercy. Zbyt często autorzy dają się ponieść wyobraźni, tworząc
postaci szaleńców szlachtujących ludzi dookoła z tylko sobie znanych, często
wyimaginowanych powodów. Zabójca, którego stworzył Mankell, został
przedstawiony tak, że łatwo uwierzyć w powody, dla których wstąpił na drogę
zbrodni. Może nie zrozumieć (chociaż właściwie częściowo jest to możliwe), ale
właśnie uwierzyć i… współczuć.
Mimo że policjanci wpadną na trop mordercy dopiero w
ostatnich rozdziałach, czytelnik poznaje go niemal na samym początku, co ma
swoje dobre i złe strony. Znając jego myśli i plany, śledząc przebieg kolejno
popełnianych zbrodni, głębiej przeżywa się każdą z nich. Jednocześnie – niemal
paradoksalnie, bo eliminuje to element zaskoczenia – napięcie naprawdę wzrasta,
gdy zamierza on wprowadzić w życie to, co zaplanował. Choć nie zawsze przebieg
wydarzeń jest po jego myśli. Z drugiej strony, z tego samego powodu końcówce
brakuje mocnego uderzenia – właściwie wiadomo, jak to się skończy, otwartym
pytaniem pozostaje jedynie kiedy nastąpi zakończenie, ile punktów z listy
mordercy zostanie zrealizowanych.
Podobnie jak poprzednie powieści Mankella, tak i tę
poznałam w wersji audio. Już dawno temu zauważyłam, że kryminały najlepiej
przyswajam właśnie w taki sposób. Kolejne tomy serii o Wallanderze ukazują się
niemal naprzemiennie w interpretacji trzech lektorów. W Fałszywym tropie słuchamy Leszka Filipowicza, znanego mi już z Białej lwicy. Niestety, jego
interpretacja wypada słabiej niż na przykład Marcina Popczyńskiego czy
rewelacyjnego Adama Ferencego, a to głównie za sprawą dziwnej modulacji głosu,
którą pan Filipowicz przyjmuje podczas wypowiedzi wszystkich osób z wyjątkiem
Wallandera. Kobiety brzmią jak mimozy, faceci – jakby brakowało im męskiego
przyrodzenia. Można się do tego przyzwyczaić i po pewnym czasie to nie razi,
ale jestem zdziwiona, bowiem narracji oraz samego Kurta słucha się świetnie. Niemniej
jednak, gorąco zachęcam Was do przygody z prozą Mankella właśnie w formie
audio.
Podsumowując, miłośników skandynawskiego kryminału
właściwie nie trzeba przekonywać do sięgnięcia po cykl u Kurcie Wallanderze,
który jest swego rodzaju klasyką tego gatunku. Jeśli jednak dopiero
rozpoczynacie swoją przygodę z nieprzystępną Północą, gorąco zachęcam Was do wybrania
Fałszywego tropu.
Za możliwość wysłuchania "Fałszywego tropu" serdecznie dziękuję Bibliotece Akustycznej.
Komentarze
Prześlij komentarz