Mroczna Wieża II. Powołanie trójki
Stephen King
Albatros, 2015
|
Drugi tom Mrocznej wieży za mną i właściwie mogłabym
sprowadzić całą moją opinię do dwóch zdań.
Roland był dobry, może miejscami nieco chaotyczny, dla niektórych
zniechęcający, ale w ogólnym rozrachunku dobry i zapowiadający ciekawy cykl.
Natomiast Powołanie trójki jest
skokiem o trzy poziomy w górę, zupełnie jakby nagle Mistrzowi zapaliła się
lampka „Aha! To o to właśnie chodzi!”. Mówiąc krótko – jest świetny, a mówiąc
długo, zaraz wyjaśnię dlaczego.
Akcja rozpoczyna się kilka godzin po wydarzeniach, jakie
rozegrały się w pierwszej części. Po niesamowitym i zupełnie nierzeczywistym spotkaniu
z Człowiekiem w Czerni, Roland budzi się na plaży niemal z miejsca zmuszony do
stoczenia walki z paskudnym stworem wynurzającym się z morza. Niestety, walki
nie do końca zakończonej sukcesem. Gorączkując pod wpływem infekcji,
rewolwerowiec rozmyśla nad wskazówką Waltera, który każe mu powołać trójkę
wybrańców, mających pomóc mu w odnalezieniu Mrocznej Wieży. Bez nich będzie to
niemożliwe. I tak, kolejno przed Rolandem otwierają się trzy pary drzwi do
naszego świata, ale w różne miejsca i w różnym czasie, a zwerbowanie pomocników
okazuje się bardziej niż skomplikowane.
King zabiera nas w niesamowitą podróż w czasie i
przestrzeni, gdzie pozwala nam śledzić zarówno nowojorskich mafiosów
handlujących narkotykami, jak i walkę z segregacją rasową w latach 50. Obok
Rolanda na pierwszy plan wysuwa się również tytułowa trójka – uzależniony od
heroiny Eddie Dean, sparaliżowana schizofreniczka Odetta Holmes/Detta Walker
oraz psychopatyczny seryjny morderca Jack Mort. Nie każde z nich odegra tak
samo istotną rolę, przynajmniej w bieżącym tomie, każde jednak bardzo dużo do
niej wniesie, o szczegółach warto przy tym przekonać się samemu, zwłaszcza że w
historiach bohaterów szykuje się kilka niespodzianek.
W porównaniu z Rolandem,
akcja Powołania trójki znacząco
przyspiesza, a opowieść toczy się płynniej i znacznie bardziej wciąga,
przykuwając uwagę zarówno do rozgrywanych wydarzeń, jak i kolejnych elementów
świata wykreowanego przez Kinga. Rewelacyjnie wypadło zestawienie alternatywnej
rzeczywistości, w jakiej żyje Roland z naszym światem. Obydwa mają ze sobą
wiele wspólnego, ale choć opowieść jest dosyć mroczna, próby poruszania się
Rewolwerowca po współczesnej Ameryce, a zwłaszcza próby jego komunikowania się
z ludźmi, były absolutnie rozbrajające i komiczne.
Omawiając najnowsze wznowienie cyklu, nie sposób nie
wspomnieć o pięknym wydaniu – sztywnej oprawie, intrygującej grafice, dobrej
jakości papierze. Sprawia to, że wędrówki śladem Rolanda i jego towarzyszy cieszą
nie tylko umysł, ale i oko. I palce, bo osobiście nie mogę się powstrzymać o „miziania”
tej okładki za każdym razem, gdy biorę ją do ręki.
Podsumowując, drugie spotkanie z Mroczną Wieżą okazało się z n a c z n i e bardziej
satysfakcjonujące niż pierwsze. Z niecierpliwością czekam, aż dorwę się do tomu
trzeciego. Gorąco polecam!
Za przyjemność spotkania z Rolandem jego Trójką serdecznie dziękuję księgarni internetowej BookMaster - tam też znajdziecie książkę w promocyjnej cenie.
Komentarze
Prześlij komentarz