Beowulf to jedno
z najstarszych i najbardziej imponujących dzieł literatury staro angielskiej, liczące
sobie ponad tysiąc lat w formie pisemnej, a jako przekazywana ustnie opowieść
prawdopodobnie jeszcze o kilkaset więcej.
W 2007 roku szerokie grono odbiorców na całym świecie
poznało bliżej tę historię, a to za sprawą filmu w reżyserii
Roberta Zemeckisa, luźno opartego na fabule poematu. Lecz mimo
interesujących zmian wprowadzonych przez twórcę scenariusza, osoby
zainteresowane kulturą i literaturą brytyjską zdecydowanie powinny sięgnąć po
pierwowzór. Doskonałą ku temu zachętę może stanowić świeżo wydany przekład Beowulfa wraz z dołączonym do niego
obszernym komentarzem, obydwa autorstwa J.R.R. Tolkiena, jednego z największych
i najsłynniejszych pasjonatów tego eposu.
Poemat opiewa legendarne wydarzenia, jakie
rozegrały się na terenie Danii i Szwecji w VI wieku. Tytułowy Beowulf przybywa
wraz ze swoimi towarzyszami na dwór króla Hrodgara, prześladowanego przez
potwora Grendela, co noc pojawiającego się w zamku i mordującego przebywających
w nim ludzi. Jak przystało na mężnego bohatera, który nie wie, co to strach,
Beowulf staje do walki, nie wiedząc, że przyjdzie mu zmierzyć się nie tylko z
Grendelem, ale i kimś znacznie potężniejszym.
Treść eposu to zaledwie jedna z części
składowych publikacji, którą zachwyciłam się od pierwszego wejrzenia. Doskonałym
pomysłem było dołączenie również tekstu oryginału w języku angielskim, co stanowi
prawdziwy smaczek dla fanów Tolkiena i pokazuje kunszt zarówno jego dzieła, jak
i pracy polskich tłumaczy, Katarzyny Staniewskiej i Agnieszki Sylwanowicz.
Ogromnie żałuję, że nie miałam możliwości sięgnięcia po tę książkę, gdy omawialiśmy
Beowulfa wiele lat temu na studiach.
Do poematu dołączono obszerny, liczący blisko
dwieście stron, komentarz do tłumaczenia, w którym Tolkien nie tylko
przedstawia sporne kwestie przekładu niektórych zwrotów, ale również – a może
przede wszystkim – snuje rozważania na temat kontekstu historycznego i
interpretacji dzieła. Mogłoby się wydawać, że ta część książki będzie nudna dla
osób nie zainteresowanych sama naturą przekładu, o znajomości języka staroangielskiego nie wspominając, ale tak nie jest.
Rarytasem jest również Sellic Spell, będąca – cytując za Autorem – „próbą odtworzenia w
ograniczonym stopniu anglosaskiej opowieści, która kryje się za elementem
ludowym w Beowulfie”. Innymi słowy i
mówiąc w dużym uproszczeniu, jest to wersja eposu pozbawiona kontekstu
historycznego i ideologicznego, przypominająca za to zarówno formą jak i
konwencja, dosyć typową baśń. Czyta się ją wspaniale, a co więcej dołączono też
jej wersję w języku staro angielskim.
Nad przekładem Beowulfa Tolkien pracował w latach dwudziestych, a w kolejnych
latach wygłosił w Oksfordzie cykl wykładów poświęconych zarówno eposowi, jak i
jego przekładowi, krytykując jego dotychczasową interpretację, jednak dopiero
teraz jego praca została wydana w tej formie dopiero teraz, za sprawą syna
pisarza, Christophera Tolkiena, który podjął się wyboru tekstów i ich redakcji.
Beowulf. Przekład i komentarz to prawdziwa perełka, która powinna znaleźć się w
biblioteczce każdego miłośnika zarówno twórczości Tolkiena, jak i literatury staroangielskiej.
Gorąco polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz