Chłopaki Anansiego, Neil Gaiman MAG, 2014 |
W piosenkach najważniejsze jest to, że są podobne do historii. Nic nie znaczą, jeśli nie słuchają ich ludzie.
Z opowieściami snutymi przez Neila Gaimana nie ma tego problemu, żyją własnym życiem, a czytać chcą je fani autora na całym świecie. Zresztą, jest to pewne niedomówienie – Gaimana się nie czyta, jego się pochłania.
Zaczęło się karaoke. I tańce. Staruszek wszedł na zaimprowizowaną scenę, by zaśpiewać, i to nie raz, lecz dwukrotnie. Miał piękny głos i czarujący uśmiech, a także stopy, które poruszały się w tańcu jak błyskawice. Podczas pierwszego występu zaśpiewał „What’s New Pussycat”. Podczas drugiego zrujnował życie Grubemu Charliemu.
Owy Gruby Charlie, a właściwie Charles Nancy, główny bohater Chłopców Anansiego, wiedzie spokojne, niektórzy rzekliby, że śmiertelnie nudne życie doradcy finansowego w Londynie. Ma stabilną, choć niezbyt ekscytującą pracę i właśnie planuje ślub z ukochaną dziewczyną. Próbuje też wykręcić się od zaproszenia na uroczystość nie widzianego od lat ojca, który przez całe życie zajmował się jedynie zabawą, śpiewem i podrywaniem pięknych kobiet. Jednak rodziny nie tylko się nie wybiera, nie można również przed nią uciec, zwłaszcza gdy rodzina ta skrywa TAKIE tajemnice, jak ród Nancych.
Chłopaki Anansiego luźno nawiązują do jednej z najsłynniejszych powieści Gaimana, Amerykańskich bogów, w których również pojawia się tytułowa postać boga-Pająka. Jednak bez obaw, można je czytać zupełnie niezależnie od siebie, i tak zapewnią cudownie wciągającą rozrywkę. Jest natomiast rzeczą niemal stuprocentowo pewną, że jeśli nie znacie jeszcze Amerykańskich bogów, po lekturze Chłopaków… będziecie chcieli od razu to zmienić. Sama jestem tego najlepszym przykładem.
W powieści można wyróżnić dwa wątki – jeden główny, skupiający się wokół postaci Grubego Charliego i jego bliskich oraz drugi, poboczny, pojawiający się w formie legend i opowieści o Anansim, afrykańskim bóstwie, uosobieniu sprytu i kłamstwa. Pierwszy jest przewrotny, a jego fabuła zalicza takie zawirowania, że trudno przewidzieć kierunek, w jakim podąży, co jest o g r o m n y m plusem, z kolei drugi to prawdziwy smaczek dla miłośników legend i mitów (sama je uwielbiam!). Obydwa zgrabnie się splatają i są okraszone niezwykłą mieszanką dowcipu i specyficznej grozy, dając niezapomniany efekt i bawiąc do łez.
Po raz kolejny (po bajecznym i nieoczywistym Nigdziebądź) Gaiman całkowicie mnie oczarował. Nie spotkałam chyba jeszcze pisarza, który w tak lekki, a jednocześnie pełen podtekstów i ukrytych znaczeń, sposób łączy w swoich powieściach elementy baśniowe i mityczne oraz ikony współczesnej popkultury, wplatając je w fabułę będącą mieszanką thrillera i komedii. Jego powieści przenoszą czytelnika w wykreowany przez niego świat i pozostawiają głęboki żal, gdy trzeba z niego powrócić do codziennej rzeczywistości.
Podsumowując krótko i na temat, powyższy tekst brzmi jak bezwstydna laurka, ale nie mogę na to nic poradzić, jestem zachwycona Chłopakami Anansiego i dopadł mnie po nich gaimanowy głód – wyruszam na poszukiwanie kolejnych powieści jego autorstwa.
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję księgarni internetowej lovebooks.pl
Komentarze
Prześlij komentarz