Oczy smoka, Stephen King Albatros, 2015 |
Umarł król, niech żyje król! A właściwie zły czarownik,
który kierując młodym i niedoświadczonym władcą, może wreszcie wprowadzić w
życie swoje plany i doprowadzić do ruiny królestwa. Oczy smoka to zaskakująca odskocznia od powieści
charakterystycznych dla Stephena Kinga, który tym razem zaserwował czytelnikom klasyczną
baśń.
Dawno, dawno temu pięknym i zasobnym królestwem Delainu rządził
dobry król Roland. Niestety, pragnący władzy zły czarnoksiężnik Flagg (tak,
tak, ten sam, który pojawia się w Bastionie
i Mrocznej Wieży) podsuwa mu zatrute wino, a pod wpływem jego intryg
oskarżony o śmierć ojca zostaje młody następca tronu, Peter. Książę zostaje
uwięziony w wysokiej wieży, a tymczasem władzę obejmuje jego młodszy, chwiejny
i tchórzliwy brat, który będąc pod wpływem Flagga stopniowo kieruje królestwo
ku zagładzie.
Mimo że mam za już sobą ponad trzydzieści powieści
Mistrza, nigdy nie było mi po drodze z fantastyczną odsłoną jego twórczości. Po niedawnym zachwycie Mroczną Wieżą, doszłam jednak do
wniosku, że pora wreszcie na Oczy smoka,
których akcja toczy się wprawdzie w tym samym uniwersum co Magnus opus Autora, ale poza tym nie mają z nim nic wspólnego. I choć
jestem lekko zaskoczona, całość czytało mi się naprawdę dobrze – książka
okazała się bardzo przyjemną odskocznią od cięższych i bardziej wymagających
lektur.
Spotkałam się z wieloma niezbyt pochlebnymi opiniami na
temat Oczu smoka, w których fani
Kinga zarzucali mu miałkość i brak polotu. Te krzywdzące i według mnie
niesłuszne zarzuty wynikają przede wszystkim z rozczarowania i błędnych
oczekiwań – sięgając po powieść w nadziei na horror bądź thriller, z pewnością
można być zawiedzionym. Kto jednak powiedział, że Autor uznawany za króla tych
gatunków, nie może napisać czegoś zupełnie innego? Moim zdaniem Oczy smoka to odskocznia od tego, co
King pisze na co dzień, zabawa i eksperyment inną niż zwykle formą i to
naprawdę całkiem udany. Nie jest to powieść grozy czy epickie fantasy, nie kolejna
odsłona Mrocznej Wieży, a właśnie
baśń, która spełnia wszelkie wymogi swego gatunku, ale i podlega pewnym
ograniczeniom.
W związku z powyższym nikogo nie powinno dziwić, że
znajdziemy w powieści dobrego króla, prawowitego następcę tronu, będącego
uosobieniem wszelkich cnót, złego czarnoksiężnika, intrygę, magię i walkę dobra
ze złem. Fabułę trudno nazwać odkrywczą, niewiele jest też w niej
nieprzewidzianych zwrotów akcji, nie zaskakuje, ale też nie nuży. W końcu,
czytając opowieści o Czerwonym Kapturku czy Królewnie Śnieżce też nie
oczekujemy, że zwalą nas z nóg szokującym zakończeniem. Nie na tym polega ich
urok. I nie na tym polega czar Oczu
smoka, którym bliżej do baśni braci Grimm niż do pozostałych powieści w
dorobku Mistrza.
Mówiąc krótko, mimo że na co dzień wolę Kinga w wydaniu
doroślejszym i wypełnionym grozą, powieść bardzo mi się podobała i skutecznie
umiliła mi dwa wieczory po ciężkich dniach w pracy.
Za możliwość poznania kingowskiej odsłony klasycznej baśni dziękuję Księgarni BookMaster
Komentarze
Prześlij komentarz