Piramida, Henning Mankell
czyta Leszek Filipowicz
Biblioteka Akustyczna, czas 14 godz. 4 min.
|
Kurt Wallander to postać kultowa, znana wszystkim
miłośnikom skandynawskich kryminałów, a jeśli jeszcze tak nie jest, to z
pewnością szybko powinno się to zmienić. Czytając powieści z tego gatunku nie
sposób nie dostrzec wpływu Henninga Mankella na wielu pisarzy, a ślad
Wallandera widać w niejednym szwedzkim bądź norweskim powieściowych komisarzu.
Cykl o zgorzkniałym, ale oddanym swej pracy policjancie
liczy dwanaście powieści, z których jak dotąd miałam przyjemność poznać sześć,
oraz zbiór opowiadań, które powstały wprawdzie dosyć późno, ale chronologicznie
plasują się przed całym zbiorem. Opisują one śledztwa prowadzone przez
Wallandera na przestrzeni kilkunastu lat, wszystkie jednak toczą się przed
wydarzeniami opisanymi w powieściach. I to o nich będzie dzisiaj mowa.
Jak zdradził we wstępie sam autor, cykl o Wallanderze
powinien nosić podtytuł opowieść o lękach szwedzkiego społeczeństwa. Mając za
sobą lekturę ponad połowy serii, nie mogę nie dostrzec, jak wiele prawdy jest w
tym stwierdzeniu. W każdym tomie Mankell dotyka innego problemu społecznego
bądź politycznego, we wszystkich też regularnie padają pytania, co się dzieje z
obecną Szwecją, dlaczego tak zmienia się na gorsze i skąd jest w jej
mieszkańcach tyle zła i okrucieństwa. Piramida
doskonale wpisuje się w ten ton, a zawarte w niej opowiadania nawiązują
problematyką do powieści. Mamy do czynienia z morderstwami, narkobiznesem i
problemami z imigrantami, a wydźwięk rozwiązywanych przez Kurta spraw niemal zawsze
ma w sobie posmak goryczy i rozczarowania.
W skład zbioru wchodzi pięć tekstów – cztery krótsze oraz
jeden dłuższy, zbliżony bardziej do mini-powieści niż opowiadania.
- Cios okazał się niespodzianką, pokazując młodziutkiego Wallandera jeszcze jako zwykłego policjanta pełniącego służbę na ulicy, pełnego wiary, że jego przeznaczeniem jest praca w sekcji kryminalnej i snującego plany na wspólną przyszłość z Moną. To również historia jego pierwszego poważnego śledztwa oraz wyjaśnienie zagadki ciosu, który naznaczył go na resztę życia, a którego echo pobrzmiewa w niektórych powieściach.
- Akcja Szczeliny, najkrótszego z opowiadań, toczy się już kilka później, gdy Kurt doczekał się stanowiska asystenta komisarza w Wydziale Zabójstw oraz poznał swojego mentora Rydberga.
- Mężczyzna na plaży to pierwsze znane śledztwo prowadzone przez Wallandera w Ystad (poprzednio pracował w Malmö, dotyczące śmierci mężczyzny, który nagle umiera w jadącej taksówce, a wszystko wskazuje na to, że został otruty.
- Śmierć fotografa, jedno z lepszych opowiadań w zbiorze, przedstawiające dochodzenie w sprawie zabójstwa miejscowego fotografa, pozornie nieszkodliwego starszego mężczyzny, kryjącego jednak swoje tajemnice.
- Wisienką na torcie jest Piramida, której akcja toczy się niemal bezpośrednio przez Mordercą bez twarzy, a Wallander przypomina w pełni samego siebie – jest już zgorzkniały i zmęczony, po rozwodzie i bez konkretnego planu na przyszłość. Sama intryga jest za to interesująca i ma zaskakujące, nieszablonowe wyjaśnienie.
Mankell nie kreuje ani super-zbrodniarzy, ani genialnych
śledczych, bohaterowie jego opowieści to zwyczajni ludzie, którzy zbaczają na
złą drogę i często po prostu popełniają błędy. Sam Wallander nie raz i nie dwa
dostaje solidnie po tyłku, dosłownie i w przenośni, trudno więc dziwić się jego
stosunku do otaczającej go rzeczywistości. Niemniej, nie sposób go nie lubić,
jest prawdziwy, czasem denerwujący przez swój upór i gburowatość, a czasem
rozczulający swą nieporadnością i tendencją do zbierania cięgów, gdy pojawia
się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze (bądź o jak najbardziej właściwych,
ale samotnie i bez wsparcia).
Podsumowując, Piramida
stanowi bardzo dobre uzupełnienie powieści o Wallanderze i można po nią sięgnąć
właściwie w każdym momencie cyklu. Sama poznałam ją – podobnie jak pozostałe
książki autorstwa Henninga Mankella - w formie audiobooka, tym razem w interpretacji
Leszka Filipowicza, i jestem nią w pełni usatysfakcjonowana. Umilała mi
wykonywanie codziennych obowiązków i prac, przy których mogłam dać się wciągnąć
w świat skandynawskiej przestępczości. Polecam wszystkim fanom gatunku!
Przeczytaj również:
Komentarze
Prześlij komentarz