Magia u Słowian i panel historyczny z Davidem Weberem, czyli relacja z Pyrkonu (część trzecia, ostatnia)
Dwa dni temu pisałam na temat cudownie poprowadzonym spotkaniu z trzema ukraińskimi pisarkami Olgą Gromyko, Oksaną Pankiejewą i Aleksandrą Rudą. Dzisiaj przyszła kolej na ostatnią już relację z Pyrkonu, tym razem będzie kilka słów o dwóch innych wydarzeniach, w których wzięłam udział - prelekcji i panelu dyskusyjnym.
Magia u Słowian
Prowadzona przez Natalię Zacharek prelekcja zgromadziła
tłumy. Sama byłam nastawiona na nią bardzo entuzjastycznie – temat świetny,
idealnie wpisujący się w moją fascynację Słowiańszczyzną. Niestety, ten punkt
programu okazał się największym rozczarowaniem dnia. Zaczęło się od ponad
półgodzinnego stania w kolejce wśród prawdziwych tłumów (z tego co się
dowiedziałam, niektórzy czekali ponad godzinę, bo chcieli sobie zaklepać lepsze
miejsce), potem okazało się, że organizatorzy mają opóźnienie i wykład zaczął
się z piętnastominutowym poślizgiem. Ale ok, mogłabym to przeżyć bez słówka
narzekania, gdyby faktycznie był to wykład wart tego straconego czasu. A nie
był.
Pani prowadząca, choć sprawiała wrażenie przesympatycznej
osoby, w ogóle nie potrafiła prowadzić prelekcji. Pierwsze pół godziny było
chaotyczną pogawędką, której tematyka skakała od tego, że brak nam wiarygodnych
źródeł pozwalających badać wierzenia Słowian, więc trzeba bazować na relacjach
zagranicznych podróżników oraz materiałom zebranym przez badaczy folkloru na
polskiej wsi do początku XX wieku, poprzez wtrącenie kilku informacji o podziale
wszechświata na Nawię i podziemia (o Wyraju ani Jawii nawet się nie zająknęła),
aż po krótkie wtrącenia o wpływie słowiańskich wierzeń na chrześcijańskie tradycje,
święcie Kupały. Jedyną nową i interesującą rzeczą, jakiej się dowiedziałam było
stwierdzenie, że wszystko, co pochodziło z lasu miało magiczną moc, stąd też
wigilijne przyrządzanie potraw z grzybów lub dosypywanie do nich orzechów,
wcale nie było podyktowane postnym charakterem wieczerzy, a miało na celu
zjednanie przychylności zmarłych przodków.
Możliwe, że potem pani Zacharek się rozkręciła, ale
niestety pół godziny wysłuchiwania chaotycznego pierdu-pierdu i oglądania
błędów interpunkcyjnych w prezentacji multimedialnej wyczerpało moją
cierpliwość i wyszłam. Zresztą nie tylko ja, widziałam, że ewakuowało się sporo
innych osób. Żałuję, że prelekcja była poprowadzona w ten sposób, zwłaszcza że
prowadząca ją prelegentka niewątpliwie posiada dużą wiedzę i potrafi pisać
bardzo rzeczowe i merytoryczne artykuły (warto zerknąć na świetny tekst jej
autorstwa Rola zwierząt w słowiańskim pojmowaniu śmierci). Natomiast prowadzić wykładów niestety nie potrafi.
Will history
always repeat itself?
W panelu anglojęzycznym wzięli udział amerykański pisarz
David Weber oraz dwoje polskich twórców Magdalena Kozak i Marcin Przybyłek.
Dyskutowali nad pytaniem przewodnim, czyli czy historia zawsze się powtarza i
czy ludzkość jest skazana na nieustanne popełnianie tych samych błędów. Co
ciekawe, każdy z pisarzy miał nieco inne zdanie na ten temat i przedstawiał
dobre argumenty na poparcie własnej tezy.
David Weber stwierdził, że nie wierzy w to, że historia
się powtarza, to raczej ludzie nie potrafią wyciągać wniosków z własnego
postępowania i nie myślą o długofalowych konsekwencjach własnych wyborów. Co
więcej, zdecydowanej większości nie interesuje tak naprawdę to, co dzieje się
wokół nich, są ignorantami, którzy dają się manipulować i z tego względu nie są
w stanie podjąć naprawdę mądrych decyzji i pójść krok do przodu. Zauważył
jednak przy tym, że nie jesteśmy zawsze skazani na powtarzanie tych samych
błędów i jako cała rasa osiągnęliśmy już duży postęp, mimo że regularnie
pojawiają się ludzie, którzy stają na przeszkodzie postępu.
Z kolei Marcin Przybyłek podkreślał, że główny problem
tkwi w psychologii i braku wiedzy, ludzie zwyczajnie nie wiedzą, że popełniają
te same błędy, co ich przodkowie, ponieważ nie uczą się historii i szybko ją
zapominają. Podał też interesujący przykład charyzmatycznych przywódców, którzy
najpierw są wielbieni i stawia się im pomniki, potem po kilku bądź kilkunastu
latach społeczeństwo stwierdza, że popełniło błąd, obala posąg, a dawnego
bohatera określa mianem zdrajcy/złodzieja/oszusta. Gdyby pozostawić takie
posągi nienaruszone, ale opatrzone odpowiednim podpisem (np. „przez kilka lat
myśleliśmy, że to był bohater, ale się pomyliliśmy), kolejne pokolenia miałyby
szansę wyciągnąć z tego wnioski i nie popełniać podobnych błędów przy wyborze przywódcy.
Jednak według Magdaleny Kozak niezależnie od tego, jak
będziemy się starać, uczyć historii, czy wyciągać z niej wnioski, ostatecznie i
tak będziemy podejmować decyzje podobne do tych sprzed kilku bądź kilkunastu
pokoleń, ponieważ jesteśmy do tego po prostu uwarunkowani genetycznie. To nasza
biologia, której nie możemy się przeciwstawić, nie jesteśmy w stanie nauczyć
się jak postępować wbrew własnej naturze. Owszem, pojawiają się jednostki,
które podejmują mądre i po prostu dobre decyzje, ale równoważą je ci, którzy
postępują odwrotnie, dlatego nie mamy szans tego zmienić.
Spotkanie poprowadził Radosław Kot, tłumacz związany przede wszystkim z wydawnictwami Rebis i Amber.
Komentarze
Prześlij komentarz