"Ola napisała seks", czyli panel dyskusyjny "Linie romantyczne w fantasy" (relacja z Pyrkonu, część druga)
Najlepszym punktem spotkań z
pisarzami w sobotę okazał się panel dyskusyjny Linie romantyczne w fantasy, w którym wzięły udział trzy pisarki
ukraińskiego pochodzenia: Olga Gromyko, Oksana Pankiejewa i Aleksandra Ruda.
Spotkanie prowadziła Marina Makarewska, tłumaczka powieści Gromyko i
Pankiejewej, tłumaczyła zaś Anna Humeniuk.
Jak dotąd znałam twórczość
jedynie Olgi Gromyko, pokochałam jej Wiernych
wrogów oraz wiedźmę Wolhę, o książkach Oksany Pankiejewej słyszałam, ale
ich nie czytałam, natomiast Aleksandra Ruda była dla mnie wielką tajemnicą. Po
spotkaniu muszę przyznać, pani Sasza mnie oczarowała i choć jej powieści raczej
nie wpisują się w to, co zwykle czytam, jestem zachwycona nią jako osobą. To
głównie ona nadawała ton dyskusji, a robiła to w sposób tak dowcipny, że sala
co chwilę aż ryczała ze śmiechu.
Na początku autorki
przedstawiły krótko swój stosunek do stosunków w powieściach, innymi słowy opisały
pokrótce, jak wyglądają linie romantyczne w ich twórczości.
U pani Saszy jest to motyw
dominujący, jak przyznała, traktuje fantasy jak romantyczne bajki dla dorosłych
kobiet, gdzie fabuła następuje według schemat: jest on, jest ona i pojawia się trzeci
on, a wygrywa oczywiście ten lepszy. Z lekkim przymrużeniem oka powiedziała, że
jej powieści są proste, czytelników interesuje bowiem przede wszystkim to, w
jaki sposób bohaterowie zdążają ku sobie. Nikt nie oczekuje niespodzianek
fabularnych niezwiązanych z głównym wątkiem, ale za to wszyscy spodziewają się
utrudnień na drodze kochanków do wspólnego szczęścia
Z kolei Olga Gromyko
przyznała, że pisała wcześniej fantastykę romantyczną, ale potem jej przeszło i
w ostatnich powieściach w ogóle nie ma już wątku miłosnego. Z tego względu musi
tak prowadzić i wymyślać fabułę, by zainteresować czytelników, którzy stają się
bardziej wymagający, gdy w książce nie ma linii romantycznej. Przy okazji
okazało się także, że wszystkie powieści pani Oli przed publikacją wędrują do
pani Rudej, a obydwie pisarki są dobrymi przyjaciółkami.
Słuchając ich wypowiedzi,
Oksana Pankiejewa wyznała natomiast, że nie rozumie, jak można rozdzielać różne
sfery życia, które stanowią jedną spójną całość. W jej powieściach bohaterowie
są wprawdzie fikcyjni, ale ich życie wygląda tak jak nasze – jest w nim miejsce
i na pracę, i na politykę, i na miłość i seks. Przy czym, co warto podkreślić,
relacje między bohaterami w jej książkach są podobno wyjątkowo pokręcone.
Następnie pisarki opowiedziały
o swoim stosunku do fanfików, które w dość znacznych ilościach (zwłaszcza tych
nawiązujących do twórczości Gromyko i Pankiejewej) można znaleźć na licznych stronach
internetowych. Pani Oksana stwierdziła, że taka amatorska twórczość w niczym
jej nie przeszkadza, ponieważ w powieściach często pozostają wątki
niewykorzystane lub nierozwinięte w całości. Nie lubi natomiast, gdy autorzy
fanfików przedstawiają wykreowanych przez nią bohaterów w sposób, który odbiega
od kanonu.
Z kolei słowa Olgi Gromyko
były nieco bardziej gorzkie, podobnie jak jej doświadczenia w tym temacie.
Kiedyś jej stosunek do takiej twórczości fanów był obojętny, teraz jednak
znacznie się ochłodził, a to ze względu na wydarzenia, jakie miały miejsce przy
okazji jej ostatniego cyklu. Kiedy fanfiki są pisane do zakończonej już serii,
to jest kiedy autor powiedział już wszystko, co miał do powiedzenia, sytuacja
jest dosyć jasna i prosta. Niestety, wielu internetowych twórców nie czekało,
aż pani Ola skończy swoją serię i powstały liczne teksty rozwijające dopiero napomknięto
przez nią wątki. Kiedy niektóre z przedstawionych w fanfikach pomysłów pokryły
się z tym, co znalazło się w kolejnych tomach, ich autorzy zarzucili pisarce
wykorzystanie ich pomysłów.
Pomimo nawiązania do kilku
niezbyt przyjemnych incydentów, całe spotkanie przebiegło w bardzo przyjemnej i
zabawnej, by nie rzec frywolnej atmosferze. Widać było, że zaproszone pisarki doskonale
czują się w swoim towarzystwie, przerzucały się żarcikami, a czasem ironicznymi
docinkami. Cieszę się, że miałam okazję wysłuchać tego, co miały do powiedzenia
i poznać je w takiej odsłonie. Oby więcej takich spotkań przede mną!
* Tytuł wpisu to cytat autorstwa pani Saszy Rudej, która pokrzykując w ten sposób, wyrażała radość za sceny miłosne znalezione w powieści Olgi Gromyko.
Komentarze
Prześlij komentarz