Ja, Dago Władca, Zbigniew Nienacki |
Ja, Dago Władca
to już ostatni tom o niezwykłym potomku rodu Spalów, wieńczący trylogię Dagome Iudex, będącą luźną wariacją na
temat początków państwa Polskiego. Podobno, niezwykle trudny do znalezienia w
wersji papierowej, ale w końcu od czego są ebooki, prawda?
Doszedłszy do prawdziwej władzy, Dago Pan i Piastun postawił
za swój cel spokojne, pozbawione wojen panowanie, by jego ludowi żyło się
dobrze i aby świeżo stworzone państwo mogło rozkwitać. Niestety, wraz z upływem
kolejnych lat okazuje się, że władca, dawniej pchany do działaniu Żądzą Czynów,
niepokonany i nieposkromiony, zapadł na jedną z najgorszych dolegliwości, jakie
mogą dopaść władcę i wojownika, Brak Woli. Wykorzystują to jego synowie z
prawego i nieprawego łoża, którzy postanawiają wziąć los we własne ręce i
udowodnić, że są prawdziwymi olbrzymami, tak jak ojciec. A historia wielokrotnie
bardzo obrazowo pokazała, co się dzieje w kraju, w którym młodzi walczą o
schedę o ojcu. Wtedy wszystkie chwyty są dozwolone i o tym jest właśnie ta
opowieść.
Postać Dago Pana i Piastuna zeszła niejako na drugi plan,
na pierwszy zaś wysunęli się jego synowie: Lestek, Siemowit, Awdaniec, Pałuka i
uznany wcześniej za zmarłego Kir. Swoją drogą, już samo to pokazuje, jak luźno
do spraw znanej legendy podszedł Nienacki, zmieniając Siemowita i Lestka w
braci, a nie ojca i syna. Sam Piast Kołodziej (a wbrew moim pierwszym
podejrzeniom nie jest to wcale Dago) również się tu pojawia, ale w nieco innej
roli.
Trzeci tom trylogii zdaje się nieco słabszy od dwóch
poprzednich, miejscami akcja niby mknie do przodu, ale jednocześnie zdaje się
przegadana. Brakowało mi Dagona, wraz z jego bezkompromisowym parciem do
przodu, większość jego synów mu nie dorównała, ani w sprycie, ani w
inteligencji, ani zdecydowaniu. Dopiero ostatnich kilkadziesiąt stron to powrót
do rytmu historii, do jakiego wcześniej przyzwyczaił mnie autor, a zakończenie
ma ten „przytup”, na który liczyłam.
Niezależnie od tego, czy w powieści Nienackiego
dopatrzymy się śladów prawdy historycznej, czy też potraktujemy ją jako pełny płód
wyobraźni autora, myślę, że powyższy cytat, będący zakończeniem trylogii,
najlepiej ją podsumowuje i warto zwrócić na niego uwagę. Żadna struktura
państwowa nie pojawia się z dnia na dzień, Polska nie powstała w ciągu kilku
miesięcy, gdy Mieszko I zdecydował się na przyjęcie chrześcijaństwa, a musiała
istnieć znacznie wcześniej. O tym też należy pamiętać, zwłaszcza, że szkolne podręczniki
do historii lubią o tym zapominać. Wprawdzie wizja Nienackiego jest nacechowana
wieloma negatywnymi, miejscami odstręczającymi elementami, ale może ona
stanowić bardzo dobry punkt wyjścia do zastanowienia się nad naszym
dziedzictwem i historią, i może stanowić zachętę do dalszego zgłębiania tematu
na własną rękę.
Przeczytaj również:
Za udostępnienie ebooka serdecznie dziękuję księgarni Woblink
Komentarze
Prześlij komentarz