Dziecko Rosemary, Ira Levin Rebis, 2014 |
Dziecko Rosemary
to jedna z tych powieści, która została zepchnięta w cień przez znacznie
słynniejszą wersję filmową. Za sprawą Romana Polańskiego i nakręconej przez
niego ekranizacji książki Iry Levina, historię kobiety, której dziecko zostało
zaprzedane diabłu, zna praktycznie cały świat. Zdecydowanie warto jednak
sięgnąć po powieściowy oryginał, będący klasyką zarówno horroru, jak i powieści
psychologicznej.
Połowa lat 60. Młode małżeństwo, Rosemary i Guy
Woodville’owie wprowadzają się do starej, neogotyckiej kamienicy Bramford w
Nowym Jorku, pięknej i klimatycznej, ale cieszącej się złą sławą ze względu na
wypadki jakie miały w niej miejsce oraz dawnych mieszkańców o wyjątkowo
mrocznej przeszłości. Podczas gdy Guy, podrzędny aktor o raczej marnych
szansach na karierę, próbuje bezskutecznie zdobyć kolejne role, Rosemary
urządza ich wspólne gniazdko, po cichu marząc o dziecku, na które mąż ciągle
nie może się zdecydować. Dość szybko Woodville’owie zaprzyjaźniają się z
mieszkającą po sąsiedzku parą ekscentrycznych staruszków, Minni i Romanem
Castevetami, choć Rosemary ich nadmierna uczynność i przesadna życzliwość
wydaje się podejrzana i nieco męcząca.
Pewnego dnia los młodych małżonków nagle się odmienia.
Największy rywal Guya niespodziewanie traci wzrok, a ten dostaje zamiast niego
rolę w ważnym przedstawieniu. Jego kariera zaczyna nabierać rozpędu. Niemal
natychmiast mężczyzna zaczyna również przekonywać żonę, że najwyższa pora
postarać się o dziecko. Jednak gdy tylko Rosemary zachodzi w ciążę, zaczynają
ją męczyć koszmarne sny i bóle, a Guy, Minnie i Roman skutecznie separują ją od
innych znajomych. Przekonują ją do zmiany lekarza, noszenia amuletu o dziwnym
zapachu i codziennego picia naparu z ziół przyrządzanego przez Castavetów. Czy
Rosemary traci zmysły, czy naprawdę padła ofiarą spisku?
Ira Levin stworzył historię, która przyprawia o ciarki i
wywołuje strach niesamowitą atmosferą niedopowiedzeń i subtelnej grozy. Nie ma
tu potworów, duchów czy hektolitrów lejącej się krwi, są one zupełnie zbędne.
Znacznie lepszy efekt dają podejrzane dźwięki dochodzące zza ściany, trudne do
racjonalnego wyjaśnienia postępowanie otaczających główną bohaterkę osób oraz
jej narastające poczucie osaczenia i osamotnienia.
Cała fabuła skupia się na Rosemary, jej pragnieniach i
marzeniach, stopniowo przeradzających się w lęki i obawy. Mamy tu do czynienia
z zaledwie dwudziestoczterolatką pochodzącą z bardzo katolickiej, wielodzietnej
rodziny z Omaha, która z miłości do starszego o prawie dziesięć lat mężczyzny
zrywa kontakty z najbliższymi i przenosi się do Nowego Jorku. Z jednej strony, pokazuje
to, że ma w sobie odwagę, by walczyć o to, co jest jej drogie, ale z drugiej
strony obserwujemy, jak bardzo jest cicha, nieśmiała, przerażająco wręcz naiwna
i zahukana; jak sama przyznaje, czasem „wychodzi z niej dziewczyna ze wsi”. Pozwala
mężowi i sąsiadom w pełni sobą manipulować, a jej próby buntu są słabe i
mizerne, choć nie można zaprzeczyć, że się pojawiają.
Z kolei w Guyu można dostrzec charakterystyczny rys osoby
wyjątkowo narcystycznej i skupionej na sobie. By osiągnąć sukces, jest gotów
poświęcić najbliższą mu osobę, zaprzedać własną duszę i sprzeniewierzyć się
wyznawanym dotąd wartościom. Nawet zanim dochodzi do jego spotkania z
Castavetami, widać lekceważący stosunek Woodville’a do młodziutkiej żony, która
zdaje się być mu potrzebna tylko do zaspokajania podstawowych potrzeb i jest sprowadzona
do użytecznego, cieszącego oko elementu dekoracyjnego.
Istotnym elementem powieści jest wątek wiary, początkowo
pojawiający się dosyć subtelnie, ale nabierający coraz silniejszego znaczenia
wraz z rozwojem akcji. Wśród głównych bohaterów wyróżniają się trzy charakterystyczne
dla wszystkich czasów typy ludzi. Po pierwsze, mamy do czynienia z grupą fanatyków,
zaślepionych wyznawanymi przez siebie dogmatami i gotowymi zniszczyć wszystko,
co stanie na ich drodze. Po drugie, na przykładzie Guya widać człowieka, który teoretycznie
wyznaje jakąś wiarę (oficjalnie jest Protestantem), ale w praktyce nie wierzy i
nie praktykuje, jest też gotów zmienić swoje poglądy w zależności od sytuacji i
potencjalnych korzyści. Po trzecie, w Rosemary można dostrzec osobę dawniej
mocno związaną z Kościołem, ale stopniowo się od niego oddalającą. Nadal mającą
mocny kręgosłup moralny i głęboki szacunek do tego, co wcześniej uznawała za
święte, ale pełną obaw przed powiedzeniem tego na głos, by nie narazić się na
śmieszność. I to ona właśnie okazuje się najlepszą ofiarą dla Zła, co nie jest
chyba przypadkiem, a celowym zamiarem autora, choć możliwe, że jest to moja
własna nadinterpretacja.
Gorąco polecam Wam sięgnąć po Dziecko Rosemary, niezależnie od tego, czy oglądaliście film, czy nie. Osobiście powieść spodobała mi się znacznie bardziej od ekranizacji, która swoją drogą zasługuje na prawdziwe uznanie. Ira Levin nie napisał typowego horroru, ale umiejętnie połączył elementy grozy z bardzo dobrze poprowadzonym wątkiem psychologicznym, okraszając je niesamowitą atmosferą niedopowiedzenia i strachu. Krótko mówiąc, to perełka, którą warto znać.
Gorąco polecam Wam sięgnąć po Dziecko Rosemary, niezależnie od tego, czy oglądaliście film, czy nie. Osobiście powieść spodobała mi się znacznie bardziej od ekranizacji, która swoją drogą zasługuje na prawdziwe uznanie. Ira Levin nie napisał typowego horroru, ale umiejętnie połączył elementy grozy z bardzo dobrze poprowadzonym wątkiem psychologicznym, okraszając je niesamowitą atmosferą niedopowiedzenia i strachu. Krótko mówiąc, to perełka, którą warto znać.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz