Odprysk, Sebastian Fitzek Amber, 2016 |
Po rewelacyjnym Pasażerze 23, od którego rozpoczęłam moją przygodę z twórczością Sebastiana Fitzka przyszła kolej na kolejną powieść, Odprysk, znaną niektórym czytelnikom pod tytułem Odłamek.
Życie Marca Lucasa legło w gruzach w chwili, gdy w spowodowanym przez niego wypadku samochodowym zginęła jego ciężarna żona. Od tego czasu mężczyzna powoli dochodzi do siebie fizycznie, ale pod względem emocjonalnym i psychicznym jest wrakiem.
Niejako na „pamiątkę” pozostał mu po wypadku odprysk metalu tkwiący między kręgami szyjnymi, w każdej chwili mogący spowodować paraliż. Nie to jest jednak najgorsze. Lucas czuje, że traci zmysły – w pracy nikt go nie rozpoznaje i traktują go jak intruza, karty bankowe nie działają, w telefonie komórkowym brak jest jakichkolwiek kontaktów, a gdy dobija się do drzwi własnego mieszkania, do którego nie pasuje jego komplet kluczy, otwiera mu… jego zmarła kilka tygodni wcześniej żona, twierdząc, że widzi go pierwszy raz w życiu…
Eksperymenty z pamięcią krótko i długotrwałą sięgają dawnych czasów, ludzie niemal od zawsze chciał sprawować kontrolę nad innymi, a czy może być coś bardziej efektywnego niż manipulowanie cudzym umysłem? Można też na ten problem spojrzeć z innej strony, ile byłbyś w stanie zapłacić, aby pozbyć się naprawdę traumatycznych wspomnień? Wymazać z pamięci wydarzenia, których wspomnienia rujnują Ci życie? Móc w końcu żyć tak, jak gdyby nigdy się nie wydarzyły?
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że autor skręcił w kierunku gatunku science-fiction. Zabawy w kasowanie pamięci? Wstawianie nowych wspomnień? Programowanie umysłu, by pamiętał tylko wybrane elementy? Wbrew pozorom, przynajmniej tak wynika z posłowia dołączonego do książki, tego rodzaju badania i eksperymenty stoją obecnie na wysokim stopniu zaawansowania i są w pełni prawdopodobne. Oczywiście, wymagają dużych nakładów finansowych i stanowią potencjalnie bardzo niebezpieczny rodzaj broni, ale są całkowicie realne. Brzmi nieco upiornie, prawda?
Fitzek po raz kolejny pokazał, że doskonale panuje nad akcją i utrzymuje jej tempo na takim poziomie, by nieustannie trzymać czytelnika w niepewności. Pogrywanie z głównym bohaterem i brak całkowitej pewności, czy padł ofiarę intrygi, czy też jego własny umysł płata mu figle to naprawdę mocna strona Odprysku. Skutkuje to nieodpartą chęcią czytania aż do ostatniej strony, by jak najszybciej odkryć, co kryje się za tymi wydarzeniami. Niestety, gdy już tam dojdziemy, pojawia się pewne „ale”.
Mimo świetnie poprowadzonej akcji i bardzo umiejętnie stopniowanego napięcia, zakończenie mnie zawiodło. Po tak szeroko zakrojonej intrydze, spodziewałam się czegoś wielkiego, natomiast wyjaśnienie zaserwowane przez Fitzka było takie… mdłe, nierzeczywiste i naciągane. Rozczarowało mnie i zepsuło bardzo dobre wrażenie, jakie wywarła cała poprzednia lektura. Wielka szkoda, bo mógł z tego wyjść kolejny rewelacyjny thriller na miarę Pasażera 23. Z tego samego też względu nie nazwałabym go „jednym z najwybitniejszych thrillerów ostatnich pięciu lat”, jak głosi na okładce rekomendacja „The Sunday Times”.
Jednak pomijając zakończenie, przypominające pełną chochlę (bo zdecydowanie nie małą łyżkę) dziegciu w beczce miodu oraz biorąc pod uwagę całość, Odprysk nie jest złą powieścią. Z pewnością może zapewnić emocjonującą rozrywkę wszystkim fanom sensacji i dynamicznej akcji, wystarczy tylko na ostatnie rozdziały spuścić zasłonę zapomnienia. Tak jak główny bohater na część wydarzeń ze swojego życia.
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuje Księgarni Tania Książka.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz