Blogowe gry i zabawy to niekoniecznie moja bajka, ale od
czasu do czasu biorę w nich udział. Dzisiaj pouprawiam trochę książkowego ekshibicjonizmu,
a wszystko za sprawą nominacji do LBA przez Karolinę z bloga Zwiedzam wszechświat. Dziękuję!
1. Czy jest książka, do której ciągle wracasz?
Tak, jak już kiedyś pisałam, obecnie rzadko zdarza mi się wracać do przeczytanych książek, szkoda mi
czasu, zwłaszcza że tyle jest jeszcze powieści, które chciałabym poznać, a doba
za nic nie chce się wydłużyć. Jednak zdarza się – teraz jestem na etapie
odświeżania powieści Kinga i Sagi o Wiedźminie, a kiedy byłam młodsza, moim
niemalże rytuałem było wakacyjne czytanie Harry’ego Pottera,
dlatego pierwszy tom jego przygód znam niemal na pamięć.
2. W której książce zakończenie zbulwersowało Cię do tego
stopnia, że chciałabyś je zmienić?
Raczej trudno nazwać to bulwersowaniem, ale szalenie rozczarowało
mnie zakończenie Kolorado Kida, które
nic nie wniosło do lektury i sprawiło, że sama powieść okazała się historią o
niczym. Z kolei, bardzo dobrze pamiętam, jak kilka lat temu emocjonalnie
rozgniotło mnie na miazgę zakończenie Córki
dymu i kości i to tak, że uroniłam kilka łez, co mi się nigdy nie zdarza.
Mam też takie przeczucie, że bulwersować będę się za pewien czas, gdy dojdę do
ostatniego tomu sagi o Geralcie, ale póki co Pani Jeziora jest jeszcze przede mną.
3. Której książki lub cyklu książkowego nie chcesz
przeczytać?
Nie kręcą mnie serie obyczajowe, zwłaszcza te autorstwa
Katarzyny Michalak, mające chyba tyle samo zwolenniczek, co krytyków.
4. Której bohaterki / bohatera tak bardzo nie znosisz, że
najchętniej zabiłabyś ją / go w pierwszym rozdziale?
Daleka jestem od morderczych skłonności, zwłaszcza w przypadku
bohaterów literackich. Generalnie drażnią mnie strasznie typy rozmemłanych
nastolatek/młodych kobiet, które zamiast działać, siedzą i jojczą nad tym, czy
on ją kocha, czy ona kocha jego, a może jednak jego przyjaciela/sąsiada/kuzyna,
a w ogóle to problemy tego świata są tak trywialne, bo przecież on odpisał na
jej smsa z pięciominutowym opóźnieniem, więc ona jest taka nieszczęśliwa i niekochana.
Tak, takie bohaterki mam wysłać daleko, daleko poza kartki książki.
5. Czy kiedykolwiek fabuła książki owładnęła Tobą tak
bardzo, że wkradła się w Twoje sny? Jeśli tak, podaj tytuł i autora.
Nie przypominam sobie, pamiętam za to, że dawno, dawno
temu śnili mi się Krzyżacy, w wersji tak surrealistycznej, że Sienkiewicz by
się zdumiał. Ale szczegółów zdradzać nie będę, bo jeszcze przestaniecie mnie
czytać.
6. Po jaki rodzaj książek sięgasz najchętniej?
Fantastyka i historia są wyjątkowo bliskie mojemu sercu,
więc pewnie nie dziwi nikogo przewaga tychże właśnie pozycji na blogu. A
dlaczego? Pisałam nie raz i nie dwa, więc nie będę Was zanudzać ciągłym
powtarzaniem.
7. Czy zdarza Ci się mówić cytatami?
Nie mam pamięci do cytatów, nie czułam też nigdy potrzeby
notowania ich podczas lektury. Czasem jednak, w chwilach wyjątkowej frustracji
spowodowanej czyjąś skrajną głupotą, okrucieństwem i posiadaniem charakteru
plasującego takowe indywiduum bliżej gadów niż ludzi, przychodzą mi na myśl
starożytne krasnoludzkie runy, wypalone na mieczu jednego z towarzyszy Geralta
z Rivii: [czytelnicy niepełnoletni przechodzą teraz do kolejnego pytania]: „Na
pohybel skurwysynom”.
8. Czy lubisz e-booki i audiobooki? Uzasadnij krótko
odpowiedź.
Zdecydowanie tak. Ebooki z przyjemnością czytam na Kindlu
i nie widzę większej różnicy między książką elektroniczną a papierową, komfort
czytania jest taki sam, a przecież to treść się liczy. Przyznaję jednak, że
niektóre pozycje po prostu muszę mieć w wersji tradycyjnej i cieszyć nimi oko.
Audiobooki z kolei umilają mi wiele nudnych, domowych czynności, towarzyszą mi
też podczas sesji kolorowania, które niestety ostatnio nieco zaniedbałam. O
wadach i zaletach ebooków pisałam tutaj, a audiobooków tutaj. Zainteresowanych
zapraszam do zerknięcia :)
9. Książka zdecydowanie nie trafia w Twój gust. Czytasz
do końca czy rezygnujesz?
To zależy. Zazwyczaj nie lubię rzucać książek w trakcie
lektury i daję im szansę. Czasami mimo niefortunnego początku, potem między
nami zaiskrzy i ostatecznie kończę daną pozycję całkiem usatysfakcjonowana. Zdarza
mi się jednak trafić na powieści, które „wchodzą” tak opornie, że nie mam ochoty
się z nimi męczyć i po prostu daję sobie spokój. Jest tyle wspaniałych lektur
przede mną, że szkoda tracić czas na te kiepskie.
10. Z którym bohaterem książkowym najbardziej się
utożsamiasz?
Wydaje mi się, że z bohaterami książek częściej
utożsamiają się nastolatki, ja ten etap mam już dawno za sobą.
11. Którą książkę uważasz za tak słabą, że nie powinna
nigdy zostać napisana?
Czasem mam wrażenie, że obecnie każdy może napisać
książkę i ją wydać, ale niestety nie każdy ma ku temu talent i predyspozycje. Biorąc
to pod uwagę bardzo ostrożnie dobieram nowe lektury, dlatego rzadko trafiam
ostatnio na coś naprawdę słabego. Pamiętam jednak trzy powieści, które mogę zdecydowanie
odradzić:
- "Błękitny chłopiec" pióra Rakesha Satyala miał potencjał, lecz autor go nie wykorzystał. Opis wydawcy również wprowadza w błąd i szkodzi książce. Przekonałam się bowiem, że nie jest to "historia chłopca, który myślał, że jest bogiem", bo ten wątek stanowi jedynie drobny element fabuły. Jest to raczej opowieść o dwunastolatku, który poprzez kontakt z pornografią, stopniowo odkrywa swą homoseksualność. Jednak ostatecznie autor nie pociągnął do końca żadnego z tych dwóch tematów. Gdyby skupił się na przykład na odkrywaniu odmiennej orientacji przez chłopca, zaowocowałoby to kontrowersyjną, ale i pasjonującą książką, poruszającą ważny problem społeczny. Niestety, różne wątki zostały rozpoczęte i pozostawione same sobie Zawiodło również zakończenie, któremu brak puenty i niczego nie wyjaśnia.
- Po „Ogrodzie tajemnic” Marka Milesa spodziewałam się pasjonującej, wciągającej opowieści. Nie ukrywam, że dałam się skusić opisowi wydawcy. Niestety, nie znalazłam tu ani przykuwającej uwagi intrygi, ani fascynującej zagadki, a jedynie senne włoskie miasteczko i nieco irytującego młodego Anglika, który uparł się, by wyciągnąć na światło dzienne brudy włoskiej rodziny, u której zamieszkał. Ponadto, po lekturze okazuje się, że „Historia rodziny, w której śmiertelne tragedie zdają się być na porządku dziennym” (tekst z okładki) nie jest tak mroczna, a w ciągu czterystu lat można doliczyć się AŻ dwóch(!) owych tragicznych wypadków. Faktycznie, ich częstotliwość poraża…
- "(Nie)Umarli. Księga 1. Jonas" Eden Maguire to już powieść dla nastolatków, więc teoretycznie mogłabym uznać, że nie spodobała mi się, bo nie należę do grupy docelowej. ALE. Powieść była szumnie zapowiadana jako połączenie romantycznej opowieści z kryminałem dla młodzieży. Cóż, w dobie romansów paranormalnych, gdzie w nastolatkach zakochują się kolejno wampiry, anioły, demony i wilkołaki, nic nie powinno mnie zdziwić. Przyznaję jednak, że pomysł romansu z zombie całkowicie mnie zaskoczył. Nie jest to jednak zombie typowe, chodzi sprawnie, mówi nad wyraz dobrze, nie gnije, a wręcz przeciwnie, jest piękny i cudowny, tyle, że jakiś taki blady. Co do wątku kryminalnego, jest on tak przewidywalny, że rozwiązania tej „zagadki” domyśliłam się mniej więcej w połowie książki. Co więcej, bohaterowie stworzeni przez autorkę są bezbarwni i schematyczni. Żadna postać nie przyciąga na dłużej uwagi, ich historie nie wciągają i w zasadzie było mi całkowicie obojętne, kto przeżyje, kto nie i co się z nimi stanie. Maquire nie potrafiła tchnąć w nich ani trochę życia, czy nadać choćby namiastki realizmu. Na dokładkę, warsztat pisarski autorki pozostawia naprawdę wiele do życzenia, a dialogi wołają o pomstę do nieba swoją sztucznością i w większości nie wnoszą niczego do fabuły.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz