"Mroczna połowa" Stephen King

Mroczna połowa, Stephen King
Albatros, 2012
Doktor Jekyll i Mr. Hyde. Thad Beaumont i George Stark. Stephen King i… Richard Bachman? Wielu z nas kryje w sobie mroczną połowę, demoniczne alter ego, uosabiające wszystko, co najgorsze, najpodlejsze i co chcielibyśmy skryć przed światem. Dopóki mamy nad nim kontrolę, wszystko jest w porządku, lecz jeśli ją stracimy… wszystko może się zdarzyć.

Po napisaniu pierwszej powieści Thad Beaumont został okrzyknięty jednym z najbardziej obiecujących pisarzy Ameryki. Prawdziwą sławę przyniosła mu jednak nie ambitna literatura, od której zaczął karierę, a cykl powieści o psychopatycznym mordercy, które wydał pod pseudonimem George Stark. Jak się okazuje, nie tylko wydał, ale i napisał, bowiem podczas pracy nad nimi widoczne były zmiany w jego osobowości. I to zmiany, które mocno niepokoiły nie tylko jego żonę, ale i jego samego.


Błyskotliwą karierę Starka przerywa list od wścibskiego studenta, który odkrywa prawdziwą tożsamość autora i postanawia zarobić na tej wiedzy. By pozbyć się szantażysty, a przy okazji widząc w tym szansę na pozbycie się samego Starka, Thad decyduje się samodzielnie ujawnić i symbolicznie uśmierca swoje literackie alter ego w blasku dziennikarskich fleszy. Mogłoby się wydawać, że na tym cała sprawa się zakończy, gdyby nie fakt, że niespodziewanie w bardzo brutalny sposób zaczynają ginąć osoby, mające związek z „pozbyciem się” Starka, a Thad w przewrotny sposób jest przekonany, że obłąkanym mordercą jest nie kto inny, a jego mroczna połowa, która nagle stała się bardzo rzeczywista i zaczęła żyć własnym życiem.

Przyznaję, że bardzo długo nie mogłam przekonać się, by sięgnąć po tę powieść. Opis fabuły wydał mi się zbyt niemożliwy, zbyt wydumany nawet jak na Mistrza. Sami musicie przyznać – ożywiony i mordujący pseudonim literacki nie brzmi zbyt przerażająco, a już na pewno nie wiarygodnie. Nie mówimy tu bowiem, o ciemnej stronie charakteru głównego bohatera, który się zmienia i samodzielnie przeistacza w monstrum, a zupełnie niezależnym, odrębnym bycie. A jednak Kingowi nawet z tak zakręconego pomysłu udało się wyjść obronną ręką. Książkę czyta się bardzo dobrze, potrafi przyprawić o ciarki i wzbudzić strach. Niewiele jest w niej miejsca na subtelności. Groza i poczucie zagrożenia pojawiają się niemalże na pierwszych stronach i z mniejszym lub większym natężeniem towarzyszą nam aż do samego końca. I o to przecież chodzi!

Wspomniałam na samym początku Richarda Bachmana - pseudonim, pod którym King wydał kilka powieści. Oczywiście, nie sądzę, by ktoś podejrzewał Autora o skłonności podobne do tych, o których możemy przeczytać w książce, ale… do myślenia może dać dedykacja dla Bachmana wraz z podziękowaniem za „inspirację i pomoc”. Można więc domyślać się, że we fragmentach, w których Thad opisuje, jak pracuje się pod pseudonimem i jaki ma to na niego wpływ, Mistrz czerpał z własnych doświadczeń. Może nie tak dramatycznych, ale kto wie?


Mroczna połowa nie jest może najlepszą powieścią w dorobku Kinga, daleko jej do Cmętarza zwierząt, Worka kości czy Tego, nie jest jednak zła. Powiedziałabym, że plasuje się mniej więcej po środku, ma w sobie wiele elementów charakterystycznych dla twórczości Mistrza i z pewnością powinien po nią sięgnąć każdy fan jego prozy. Mam nadzieję, że wzbudzi w Was podobne wrażenia jak we mnie – niepokój i zupełnie nowe spojrzenie na niepozorne i swojskie, zdawałoby się, wróble, które kryją w sobie coś znacznie więcej niż widać na pierwszy rzut oka.

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
   

Komentarze