O Czarnobylu i katastrofie, która się w nim wydarzyła słyszał
każdy, z kolei o Richland i Oziorsku, dwóch nuklearnych gigantach, mówi się
niewiele, a przecież skutki prowadzonych na ich terenie działań znacznie
przewyższają skalą to, co wydarzyło się na Ukrainie. Plutopia to nakreślony z rozmachem reportaż autorstwa amerykańskiej
profesor Kate Brown, który obnaża niewygodną prawdę i brutalne fakty, przez
wiele lat ukrywane przez władze po obu stronach żelaznej kurtyny.
Obydwa miasta założono specjalnie z myślą o budowanych w
ich pobliżu kompleksów nuklearnych, skoncentrowanych na produkcję plutonu
podczas Drugiej Wojny Światowej. Po kiepskich doświadczeniach z zatrudnianiem
niewykwalifikowanych robotników (bądź też w większości więźniów w przypadku
ZSRR), władze doszły do podobnych wniosków – cennych, doświadczonych i
dysponujących odpowiednią wiedzę pracowników najlepiej zmotywować do efektywnej
pracy osiedlając ich wraz z rodzinami w pobliżu kompleksu i zapewniając
wszelkie wygody.
Zarówno Richland jak i Oziorsk, mimo że leżące w krajach
o tak drastycznie różnych systemach władzy i oficjalnej polityce, łączyło
więcej niż można by przypuszczać. Co więcej, choć były niemalże obrazem utopijnym,
panujące w nich zasady i normy życia stanowiły zaprzeczenie wartości, jakim
hołdowały ich kraje. Richland to niemalże żywy przykład wzorowego socjalizmu, nie
było w nim własności prywatnej, państwo zapewniało wygody i dotowało nawet
czynsze mieszkalne, a mieszkańcy świadomie zrzekli się praw do samorządności i
wolnego rynku, niemalże obsesyjnie bronionych w całych Stanach. Z kolei w
Oziorsku, wraz z upływem czasu rozpoczęło się szaleństwo konsumpcjonizmu i
pogoni za dobrami wprost z Zachodu. A mówimy przecież o latach, gdy oficjalnie
socjalizm stanowił państwową religię.
Większość dawnych mieszkańców owych miast z nostalgią
wspomina dobre czasy dobrobytu, spychając w niepamięć to, o czym niewygodnie
jest wspominać – powszechną inwigilację i potworne skażenie środowiska dookoła obydwu kompleksów, a co za
tym idzie dramatyczne konsekwencje dla zdrowia zamieszkujących je ludzi. I nie
ma tu różnicy, czy mowa jest o stronie amerykańskiej czy radzieckiej, obydwie
mają na sumieniu gigantyczne katastrofy i zupełnie świadome poświęcenie życia
tysięcy ludzi w imię wyścigu zbrojeń i efektywniejszej produkcji nuklearnej broni.
Podczas lektury rozdziałów poświęconym kompleksowi
Hanford w Stanach, z którym związany był Richland, najbardziej bulwersował mnie
fakt, że władze wielokrotnie zlecały przeprowadzenie badań nad wpływem radiacji
zarówno na organizmy żywe, jak i środowisko w ogóle. Jednak mimo, że wyniki
każdego niezbicie udowadniały potworne konsekwencje, mutacje i śmierć, nigdy
oficjalnie nie ujrzały one światła dziennego i były całkowicie ignorowane.
Pracowników nie uprzedzano nawet o szkodliwości warunków, w jakich pracowali. O
badaniach w Związku Radzieckim wiadomo nie wiele, natomiast zupełnie głośno
mówi się już o odprowadzaniu nuklearnych ścieków do rzeki i dziwnej beztrosce,
z jaką podeszły władze do ewakuacji wiosek z obszarów, które bezpośrednio
ucierpiały po licznych awariach w zakładzie.
Brown nie szczędzi gorzkich podsumowań i skrupulatnie przedstawia nadużycia, haniebne praktyki i bezwzględną pogoń za pieniądzem i potęgą, jaką dawał pluton, obnaża zakłamanie osób decyzyjnych i swoistą zmowę milczenia wokół tego, co działo się w obydwu kompleksach. Lektura Plutopii nie jest łatwa ani przyjemna, pozostawia czytelnika w stanie szoku, że takie rzeczy działy się i niewykluczone, że cały czas dzieją się niemalże tuż pod naszym nosem, jednak niewielu jest ludzi decydujących się mówić o nich głośno. Jak najbardziej polecam!
Brown nie szczędzi gorzkich podsumowań i skrupulatnie przedstawia nadużycia, haniebne praktyki i bezwzględną pogoń za pieniądzem i potęgą, jaką dawał pluton, obnaża zakłamanie osób decyzyjnych i swoistą zmowę milczenia wokół tego, co działo się w obydwu kompleksach. Lektura Plutopii nie jest łatwa ani przyjemna, pozostawia czytelnika w stanie szoku, że takie rzeczy działy się i niewykluczone, że cały czas dzieją się niemalże tuż pod naszym nosem, jednak niewielu jest ludzi decydujących się mówić o nich głośno. Jak najbardziej polecam!
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania "Rosyjsko mi".
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuje Księgarni Tania Książka.
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuje Księgarni Tania Książka.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz