Zapowiedź Zgnilizny
przyjęłam z dużą radością (wydawnictwo postarało się fantastycznie i nie
kazało czytelnikom zbyt długo czekać na drugi tom cyklu Krucze Pierścienie) i dość wysokimi oczekiwaniami (Dziecko Odyna okazało się bardzo udaną
lekturą). Z drugiej strony, obawiałam się nieco tzw. syndromu drugiego tomu,
zgodnie z którym w wielu przypadkach środkowa część trylogii zwykle wypada
najsłabiej. Teraz, świeżo po lekturze, mogę śmiało stwierdzić, że Siri
Pettersen poradziła sobie wyśmienicie!
Dziecko Odyna
opowiadało historię Hirki, młodej dziewczyny żyjącej w świecie Ym, napędzanym
magiczną mocą siły zwanej Evną. Główna bohaterka różniła się od swych
pobratymców m.in. brakiem ogona, wierząc, że została go pozbawiona w wyniku
ataku dzikich zwierząt, gdy była mała i nie dopuszczając do siebie myśli, że
mogłaby być tytułowym Dzieckiem Odyna, postaci z mrocznych legend przenoszącym
zgniliznę, innymi słowy - zwykłym człowiekiem.
Zgnilizna to
bezpośrednia kontynuacja losów Hirki, która zmuszona uciekać z Ym, by ratować
swoich najbliższych, trafia do… ludzkiego świata i to zupełnie nam
współczesnego. Nie jest to spoiler, dowiadujemy się o nim już z pierwszego
zdania powieści, zdradziła to również autorka w wywiadzie, który
przeprowadziłam z nią w lipcu (znajdziecie go tutaj). Więcej szczegółów nie będę Wam jednak zdradzać, z wyjątkiem
tego, że autorka postarała się o bardzo dynamiczną akcję i liczne jej zwroty,
które potrafią solidnie zaskoczyć nawet czytelnika, który z niejedną książką
zarwał noc.
Autorka postawiła na całkowitą zmianę scenerii, co
również wpłynęło na odbiór książki jako całości. Poprzednio mieliśmy do
czynienia z uniwersum Ym, magicznym i inspirowanym nordyckimi klimatami; tym
razem Ym jest zepchnięte niejako na bok, na pierwszy plan wysuwa się świat,
jaki znamy na co dzień. Nie do końca jednak, jest to bowiem świat umierający,
pozbawiony siły napędowej, a co więcej zamieszkany przez ludzi zarażonych tym,
czego Hirka tak bardzo wcześniej się obawiała, zgnilizną. Właśnie tutaj
znajduje się również jej największy wróg, przed którym tak bardzo starała się
uciec.
Słodko-gorzkie wrażenie sprawiają niestety bohaterowie. O
ile Hirka cały czas płynnie rozwija się w kierunku, który można zrozumieć już
przy okazji pierwszego tomu, o tyle Rime przechodzi całkowitą degradację, co
jest prawdopodobnie największą bolączką tego tomu. Z inteligentnego młodego
człowieka przeistacza się w humorzastego, nieodpowiedzialnego nastolatka, którego
nierozważne i pochopne decyzje nie tylko irytują, ale też wprowadzają zamęt w
obydwu światach. Pojawiają się za to nowe postaci, z których na największą
uwagę zasługuje Graal, świetnie przemyślany i wykreowany, zaskakujący aż do samego
końca.
W związku z powyższym, jest więc oczywiste, że będę Wam polecać nie tylko tę powieść, ale i całą trylogię. Mam też ogromną nadzieję, że na trzeci tom również nie będziemy musieli zbyt długo czekać oraz że będzie on równie dobrą kontynuacją i zwieńczeniem całości.
W związku z powyższym, jest więc oczywiste, że będę Wam polecać nie tylko tę powieść, ale i całą trylogię. Mam też ogromną nadzieję, że na trzeci tom również nie będziemy musieli zbyt długo czekać oraz że będzie on równie dobrą kontynuacją i zwieńczeniem całości.
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję księgarni nieprzeczytane.pl
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz