Czy coś może sprawić większą radość miłośnikowi klasyki
literatury grozy niż wznowienia jej najsłynniejszych pozycji? Uwierzcie,
naprawdę jest niewiele takich rzeczy. Uwielbiam Wydawnictwo Vesper właśnie
dlatego, że regularnie wypuszcza takie perełki na rynek i to w doskonałym
tłumaczeniu i cudnej szacie graficznej. Wystarczy wspomnieć rewelacyjne zbiory opowiadań
H.P. Lovecrafta i Edgara Alana Poego, czy najsłynniejsze dzieło Oscara Wilde’a.
Teraz przyszła kolej otoczoną aurą skandalu powieść gotycką Matthew G. Lewisa.
Wydany po raz pierwszy w 1796 roku Mnich to historia Ambrozja, opata jednego z madryckich klasztorów, cieszącego
się sławą surowego świętego człowieka o niezłomnych i nieskalanych zasadach,
który coraz bardziej zanurzając się w samouwielbieniu i pysze, ujawnia
prawdziwą zakłamaną i zwyczajnie pełną zła naturę. Zaczyna się dosyć niepozornie,
gdy młodzieniec dotąd pomagający Ambrozjowi i czekający na ukończenie
nowicjatu, w tajemnicy ujawnia mu, że jest… młodą dziewczyną i to w dodatku do
szaleństwa w nim zakochaną. Będący w kwiecie wieku mnich nie jest w stanie
długo opierać się jej wdziękom i swojemu pożądaniu, jednak im bardziej zatraca
się w romansie, tym szybciej przekonuje się, że potrzebuje nowych zdobyczy i
podbojów. A gdy jego wzrok pada na młodziutką, śliczną i całkowicie niewinną Antonię,
postanawia za wszelką cenę ją zdobyć.
Fabuła oscyluje wokół czterech wątków romansowych, w
których centrum znajdują się Ambrozjo, Antonia, jej ukochany Lorenzo i jego
siostra Agnes, zamknięta co prawda w klasztorze klarysek, ale wbrew swojej
woli. O ile związki bohaterów pozytywnych pokazane są jako pełne romantycznych
uniesień, wręcz wyidealizowane (jak zresztą wszystkie stojące po stronie dobra postaci),
o tyle tam, gdzie pojawia się Ambrozjo wraz z nim wkrada się hipokryzja, wyuzdanie,
gwałt i przemoc. Przedstawienie z takiego punktu widzenia osoby duchownej było
skandaliczne już wówczas, gdy powieść się ukazała, choć i obecnie może wzbudzać
niemałe kontrowersje. Znacznie bardziej szokujące dla ówczesnych czytelników
były jednakże nie tyle zakusy mnicha na niewinną ofiarę, a okoliczności, w
jakich to robił. Zdradzać szczegółów Wam jednak nie będę.
W powieści solidnie obrywa się instytucjom Kościoła
Katolickiego i to nie tylko ze względu na sylwetkę Ambrozja. Wątek Agnes w
bardzo obrazowy sposób przedstawia hipokryzję i okrucieństwo maskowane pozorami
pobożności i surowości reguł zakonnych w żeńskich klasztorach. I właśnie
krytyka takiej obłudnej moralności, gdy za fasadą pozorów czai się zło,
bezduszność lub wyuzdanie to kluczowe przesłanie Mnicha.
Powieść Lewisa to kwintesencja motywów charakterystycznych
dla powieści gotyckiej, włączając w to obecność duchów, a nawet samego
Lucyfera, który macza swe pazury w rozkwicie zła w centrum madryckiego opactwa.
Są i tajemnice z przeszłości, mroczne legendy, atmosfera grozy i morderstwa,
zaserwowane jednak w sposób, który obecnie raczej nie wywoła dreszczy strachu
czy głębokich emocji. Niestety, autor uciekł się również do pewnych schematycznych
rozwiązań, przez które był wielokrotnie krytykowany.
Nie ma co się łudzić, że we współczesnym czytelniku Mnich wzbudzi emocje podobne do tych,
jakie towarzyszyły jego lekturze w czasach, gdy ukazał się po raz pierwszy. Nie
ma się również co oszukiwać, że będzie on w stanie zaszokować czy przestraszyć,
niemniej nie można mu odmówić uroku, charakterystycznego dla swojej epoki. To
klasyka powieści gotyckiej, na której wzorowało się wielu wybitnych,
późniejszych twórców. Warto go poznać choćby z tego względu.
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Vesper.
Komentarze
Prześlij komentarz