Czytajmy w oryginale, czyli frajda połączona z nauką

Dzisiaj ponownie będzie językowo, ale tym razem w kontekście książek. Czasami uczniowie i czytelnicy pytają mnie, od jakiej książki warto zacząć czytanie w oryginale. Uważam, że na pierwszy ogień najlepiej wybrać pozycję niezbyt obszerną i koniecznie odpowiadającą nam tematycznie. Moim faworytem był zawsze Harry Potter and the Philisopher’s Stone, ale wiadomo, nie każdemu musi on odpowiadać.


Głównym problem z czytaniem w oryginale jest konieczność sprawdzania nieznanych wyrazów, których znaczenia trudno jest domyślić się z kontekstu. Niestety, takie naprzemienne sięganie do powieści i słownika potrafi skutecznie zniechęcić i zabić przyjemność czytania, dlatego świetnym rozwiązaniem są ich połączeniem. Te dostępne dotąd na naszym rynku są w znacznej mierze przyjemnymi, ale niezbyt lotnymi historyjkami wymyślonymi właśnie pod kątem ćwiczeń językowych, a przecież znacznie większą frajdę zapewniłoby sięgnięcie po sprawdzoną klasykę.

Dla osób, które właśnie tego szukają, z propozycją wyszło Wydawnictwo Ze Słownikiem, mające w swojej ofercie kilkanaście klasycznych pozycji, które zadowolą każdego, znajdziecie wśród nich takie perełki jak:
  • Doktor Jekyll i Pan Hyde
  • Przygody Sherlocka Holmesa
  • W 80 dni dookoła świata
  • Alicja w krainie czarów
  • Alicja po drugiej stronie lustra
  • Czarnoksiężnik z krainy Oz
  • Doktor Dolittle i jego zwierzęta
  • Księga dżungli
  • Piotruś Pan
  • Pollyanna
  • Tajemniczy ogród
  • Drakula
  • Frankenstein
  • Wehikuł czasu
  • Wojna światów
  • Wenus w futrze
A w zapowiedziach jest kolejnych kilkadziesiąt. Sama postawiłam na klasykę grozy, czyli Frankensteina Mary Shelly oraz Strange Case of Dr Jekyll and Mr Hyde Roberta Louisa Stevensona. Wkrótce podzielę się wrażeniami!



W każdej książce – obok oryginalnego tekstu w języku angielskim – znajdują się również trzy słowniki. Po pierwsze, słownik najczęściej występujących i najprostszych słów w danej publikacji. Wydawca zapewnia, że znajomość tego słownictwa pozwoli na zrozumienie 70-80 % treści książki. Po drugie, kompletny słownik wszystkich słów i form, które wystąpiły w danej publikacji pozwala na odnalezienie nieznanego słowa jeżeli czytelnik zapomniał wcześniej wyjaśnionego znaczenia. I po trzecie, najistotniejsze i najwygodniejsze dla czytelnika, podręczny słownik na marginesie każdej strony – zawiera wszystkie nowe słowa, które nie zostały ujęte w słowniku najczęściej występujących słów.



Bardzo spodobał mi się pomysł wydawania anglojęzycznej klasyki w takiej właśnie formie, jedyne co na początku nieco mnie odstraszyło to okładki książek, które są, niestety, małymi koszmarkami - w najlepszym razie można je uznać za wersje wstępne i nieukończone…

Niemniej, nie chodzi tu w końcu o estetykę okładek, a o zawartość publikacji podwójną pieczeń, jaką przy ich lekturze można upiec. Pozwalają sięgnąć po naprawdę dobre jakościowo powieści, poszerzają słownictwo i dają satysfakcję, jaką zawsze daje sięgnięcie po oryginał. A jak Wam się podoba się ten pomysł?

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze