Motylek, Katarzyna Puzyńska
czyta Laura Breszka
Biblioteka Akustyczna, czas 17 godz. 38 min
|
Katarzyna Puzyńska to już uznane nazwisko na polskiej
literackiej scenie kryminalnej, mimo że zadebiutowała zaledwie dwa lata temu. A
wszystko to dzięki sadze o Lipowie, w którym pod płaszczykiem sielskości czai
się brutalna zbrodnia. Chociaż seria liczy już siedem tomów (ostatni miał
premierę kilka dni temu), moja przygoda z nią dopiero się rozpoczyna i jestem
przy tym pewna, że będzie ona długa i obfita w czytelnicze przyjemności, bowiem
otwierający ją Motylek okazał się
naprawdę świetną powieścią.
Kiedy na drodze prowadzącej do położonego na malowniczej mazurskiej
prowincji, niewielkiego Lipowa, zostają znalezione zwłoki pewnej zakonnicy,
nikt nie spodziewa się, że padła ona ofiarą brutalnego morderstwa, a jedynie
przez przypadek trafiła na nieodpowiedzialnego kierowcę, który potrącił ją i
uciekł z miejsca wypadku. Niestety, dość szybko okazuje się, że zabójca działał
z premedytacją, zadając wpierw kobiecie ciosy nożem, a pozornie rutynowe
śledztwo zmienia się w prawdziwe wyzwanie. Kim była zakonnica i czemu przybyła
do Lipowa w tamten śnieżny i mroźny poranek, skoro żaden z mieszkańców nie
przyznaje się, by ją znał? Jakie sekrety skrywała, skoro nawet w jej klasztorze
nikt nie znał jej prawdziwego nazwiska?
Umieszczenie miejsca zbrodni w dość zamkniętym środowisku
to zabieg dosyć klasyczny dla gatunku, lecz nadal nie tracący swoich walorów.
Zwłaszcza jeśli autor dobrze go wykorzysta i przemyśli, a Katarzyna Puzyńska
nie ma z tym najmniejszych problemów. W przypadku Motylka mamy do czynienia
z niewielką miejscowością, gdzie wszyscy się znają, a każdy obcy natychmiast staje
się obiektem powszechnego zainteresowania. W spokojnym, momentami wręcz
zdającym się pogrążać w zimowym śnie Lipowie, gdzie najgroźniejszymi „przestępcami”
są miejscowe osiłki bądź nastolatki jeżdżące po pijaku, morderstwo to prawdziwy
szok, ale i sensacja. To także swego rodzaju katalizator, który doprowadza do
ujawnienia mniejszych i większych grzeszków, jakie mają na sumieniu praworządni
mieszkańcy miasteczka, a jak się okazuje, niewielu może poszczycić się w pełni
czystym sumieniem.
Autorka z rozmachem przedstawiła tło obyczajowe powieści
i barwną lipowską społeczność. Na pierwszy plan wysuwa się dwoje bohaterów –
świeżo przybyła warszawianka Weronika Nowakowska, liżąca rany po rozwodzie i
szukająca na Mazurach spokojnego azylu oraz stojący na czele miejscowej
komendy, Daniel Podgórski. Ciągnie ich do siebie, choć początkowo nieśmiało,
oboje też – niezależnie od siebie – zajmują się śledztwem w sprawie śmierci zakonnicy.
On oczywiście zawodowo i radzi sobie z tym naprawdę dobrze, ona z czystej
ciekawości, lecz z miernym efektem, zapału jej jednak nie brakuje.
Chociaż uwaga autorki i czytelnika skupia się na tej
dwójce, wraz z kolejnymi rozdziałami mamy możliwość poznania niemal wszystkich w
mniejszym lub większym stopniu liczących się mieszkańców Lipowa i okolic –
pozostałych policjantów, których trudno nazwać wzorami do naśladowania,
nastolatków, dbających głównie o to, by dobrze się zabawić, tanio napić i
wywołać nieco zamieszania, uroczą fryzjerkę, maltretowaną gospodynię domową, dwóch księży i ich gosposię, wzbudzającą
kontrowersję sklepikarkę oraz przedstawicieli elity, zamożną rodzinę
mieszkającą w pobliskim dworze. Jednym słowem, jest to przekrój szeroki i
zahaczający o niemal każdą grupę społeczną, w dodatku w sposób satysfakcjonujący,
ponieważ każda postać ma swój własny, charakterystyczny rys i historię.
Sposób skonstruowania intrygi kryminalnej również
nawiązuje do klasyków gatunku. Jest tu tajemnica z dosyć odległej przeszłości, której
skutki tak boleśnie dają o sobie znać w teraźniejszości. Przyznaję, że
rozwiązanie zagadki okazało się dla mnie niespodzianką i niemal do końca
błędnie typowałam mordercę, dzięki czemu powieści daleko było do
przewidywalności, a to naprawdę istotne nie tylko w kryminałach.
Motylka poznałam w wersji audio w interpretacji Laury
Breszki. Początkowo miałam lekki problem z przyzwyczajeniem się do głosu
lektorki, jestem zdecydowanie bardziej przekonana do audiobooków czytanych
przez mężczyzn. Jednak gdy na scenę wkroczyła niepoprawna i kontrowersyjna komisarz
Klementyna Kopp, która w wykonaniu Breszki okazała się rewelacyjna, wyzbyłam
się wszelkich wątpliwości.
Powieść Katarzyny Puzyńskiej polecam wszystkim miłośnikom
gatunku. Okazała się świetnym kryminałem z bardzo dobrze nakreślonym tłem i
wątkiem obyczajowym oraz barwnie skonstruowanymi bohaterami. Zapewniła mi
świetną rozrywkę, czego i Wam serdecznie życzę.
Za możliwość wysłuchania "Motylka" serdecznie dziękuję Bibliotece Akustycznej.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz