Moja podróż z Wiedźminem i Ciri dobiegła końca, Pani Jeziora już za mną i jestem bardzo
zadowolona, że zdecydowałam się na ponowne wyruszenie wraz z nimi na ten szlak.
Spędziłam z całą sagę wiele godzin, na nowo odkrywając to, co tak bardzo
urzekło mnie i zachwyciło przed laty, odkrywając przy tym wiele nowych rzeczy,
na które wcześniej nie zwróciłam uwagi.
Nie bójcie się, mimo że mowa jest o ostatnim tomie
potężnej serii, nie będzie tu spoilerów, nie mam ochoty stać się ofiarą
nienawistnych klątw czytelników, którym zdradziłabym zbyt wiele. Mogę tylko
wspomnieć, że powieść domyka wszystkie wątki, ponownie spotykamy bohaterów,
którzy pojawili się w poprzednich tomach i poznajemy ich dalsze losy. Nikt nie
zostaje pominięty, ani zapomniany, choć nie wszystkie rozwiązania łatwo będzie
czytelnikowi zaakceptować.
Znaczną część powieści, obok opisu dalszych losów
Geralta, Ciri i Yennefer, stanowi opis wojny z Nilfgaardem, pokazanej z perspektywy zarówno
dowódców, jak i zwykłych żołnierzy, w tym również postaci, które epizodycznie
pojawiały się w poprzednich tomach sagi. Ich oczami obserwujemy sceny brutalne
i okrutnie uniwersalne w przypadku wszystkich konfliktów zbrojnych. Widzimy
bezsensowną śmierć w imię polityki możnych, dla których armia to nie ludzie, a
pionki, które rozstawia się na planszy bądź mapie. Jesteśmy świadkami
bestialstwa tych, którzy wykorzystują toczącą się wokół wojenną zawieruchę, by
zarobić bądź popuścić cugli ukrytej wewnątrz bestii. Nie jest to lektura
przyjemna, ale do bólu prawdziwa.
Zakończenie sagi dla wielu fanów Wiedźmina jest nie do
przyjęcia, wystarczy poczytać komentarze na forach, na których ludzie psioczą i
pomstują, że Pani Jeziora to upadek
Autora i rozczarowanie nad rozczarowaniami. Z drugiej strony, pojawiają się
głosy, że jest wręcz przeciwnie, a takie rozwiązanie, jakie wybrał Sapkowski
świadczy o jego geniuszu. Przyznaję, że gdy po raz pierwszy przeczytałam tę
powieść, gdy miałam naście lat, byłam zawiedziona i rozgoryczona, że po setkach
stron przebytych wspólnie podróży moi ukochani bohaterowie kończą w taki, a nie
inny sposób. Dopiero teraz, po ponownej lekturze, doceniłam właśnie takie
zakończenie. Nie jest sztampowe, ani łatwe, a przy tym jest jednocześnie
realistycznie gorzkie i niejednoznaczne.
Saga o Wiedźminie przez lata była moją ukochanym cyklem i nadal nim pozostaje, nie tylko nie tracąc wraz z upływem swego uroku i wydźwięku, ale wręcz zyskując głębsze przesłanie. Gorąco polecam Wam jej lekturę, a także odświeżenie, jeżeli już dawno nie odwiedzaliście świata Geralta i Cirilli.
Saga o Wiedźminie przez lata była moją ukochanym cyklem i nadal nim pozostaje, nie tylko nie tracąc wraz z upływem swego uroku i wydźwięku, ale wręcz zyskując głębsze przesłanie. Gorąco polecam Wam jej lekturę, a także odświeżenie, jeżeli już dawno nie odwiedzaliście świata Geralta i Cirilli.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz