"Doktor Jekyll i Pan Hyde" / "Strange Case of dr Jekyll and Mr Hyde" Robert Louis Stevenson

Doktor Jekyll i przerażający Mr Hyde to postaci tak dobrze znane świecie literatury i popkultury, że prawdopodobnie próżno szukać kogoś, kto nie znałby ich historii. Wiedza ta najczęściej pochodzi jednak nie z opowieści Roberta Louisa Stevensona, a licznych ekranizacji bądź historii nawiązujących do kwestii rozdwojenia jaźni i diametralnie odmiennych stronach ludzkiej osobowości. Warto wiedzieć, że wątek lekarza, którego diaboliczne alter-ego przyjęło żywą postać, często jest pokazany w odmienny sposób niż zrobił to jego autor, dlatego naprawdę warto sięgnąć do źródeł i przekonać się, kim naprawdę był dr Jekyll i co miał na sumieniu.

Historię londyńskiego lekarza poznajemy z perspektywy jego przyjaciela, cenionego prawnika, pana Uttersona. Pewnego dnia znajomy opowiada mu o spotkaniu z niejakim panem Hydem, odrażającym i nikczemnym, który na jego oczach zaatakował kilkuletnie dziecko. Historia sama w sobie pewnie szybko zostałaby zapomniana, gdyby nie pewien szczegół wiążący owego jegomościa z powszechnie szanowanym doktorem Jekyllem. Zaniepokojony Utterson stara się zbadać zależności pomiędzy jego przyjacielem i wspomnianym nikczemnikiem, zwłaszcza gdy na jaw wychodzą kolejne niegodziwości przez niego popełniane.

All human beings, as we meet them, are commingled out of good and evil: and Edward Hyde, alone, in the ranks of mankind, was pure evil.

O tym, co łączy tych dwóch jakże różnych mężczyzn, wie obecnie chyba każdy, więc nie będzie zbrodnią głośno powiedzieć, że doktor Jekyll i pan Hyde to jedna i ta sama osoba, przybierająca odmienny wygląd i charakter w zależności od tego, która strona osobowości bierze górę. A wszystko to za sprawą eliksiru, który w swym laboratorium stworzył utalentowany lekarz i przetestował na samym sobie. To, co początkowo wydawało mu się niemalże zbawieniem, tj. odseparowanie ciemnej, znienawidzonej przez siebie części swojej osobowości, staje się jego przekleństwem. Pan Hyde nie tylko zaczyna żyć na własny rachunek, ale tez stopniowo przejmuje kontrolę nad Jekyllem, któremu coraz trudniej jest zachować własne „ja”.

Nie sposób oprzeć się porównaniom historii o doktorze Jekyllu z Frankensteinem i to nie tylko ze względu na fakt, że obydwie pozycje pochodzą z XIX wieku oraz na stałe weszły nie tylko do kanonu literatury  grozy, ale i świata popkultury. Zarówno Stevenson, jak i Mary Shelley pokazują  w swych książkach bezmiar zła, jaki może wyrządzić człowiek wykształcony, inteligentny i światły w chwili, gdy zaczyna rzucać wyzwanie prawom natury i samemu Bogu, oraz konsekwencjach, których może nie być w stanie udźwignąć. Z tego względu stworzone przez nich opowieści można traktować jako swoiste ostrzeżenie przed nadmiernym zadufaniem i zawierzeniem nauce, która może stać się źródłem upadku człowieka, szczególnie w wymiarze moralnym i etycznym.

Podobnie jak wspomnianego Frankensteina, o którym pisałam kilka dni temu (tutaj), również Strange Case  miałam przyjemność przeczytać w oryginale, a to za sprawą Wydawnictwa Ze Słownikiem, które wydało niedawno serię klasyki literatury w języku angielskim, dodatkowo opatrzoną słownikiem ułatwiającym lekturę. Dzięki temu rozwiązaniu, które – nie będę ukrywać – bardzo przypadło mi do gustu, zbyteczne jest odrywanie się od książki, by sprawdzić nieznane słownictwo, to trudniejsze jest dołączone na marginesie, a wszelkie pozostałe pojawiające się w tekście wyrazy w obszernym słowniku na końcu książki. Jedyny mankament to niestety okładka sprawiająca wrażenie niedokończonego projektu, ale jest to na szczęście kwestia estetyczna, a nie techniczna.


Podsumowując, dobrze jest sięgnąć  po klasykę, o której każdy słyszał, lecz niewiele osób faktycznie ją czytało, bazując wiedzę na zniekształcających ją przekazach filmowych. Zwłaszcza, że w przypadku opowieści Stevensona upływ czasu w niczym jej nie zaszkodził, a wręcz przeciwnie – nadal stanowi fascynującą lekturę.

 Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Ze Słownikiem.

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze