Powiedzenie, by nie oceniać książce po okładce nabiera
prawdziwego sensu przy powieściach takich jak Przebudzona Róży Lewanowicz. Wygląda na to, że osoba odpowiedzialna
za jej projekt postanowiła zrobić psikusa czytelnikom i pełną zwrotów akcji
historię sensacyjną ukryć pod okładką sugerującą niezbyt ambitne, romansowe czytadeł
ko. Nie dajcie się zwieść!
Przebudzona to
bezpośrednia kontynuacja Porwanej, o
której pisałam Wam w zachwytach ponad dwa lata temu. Związek między książkami
jest na tyle silny, że nie ma sensu sięgać po drugi tom bez znajomości
pierwszego, zbyt wiele pojawia się w nim istotnych wątków i postaci, które są
kluczowe dla zrozumienia fabuły drugiej części. Z tego samego powodu, jeśli
czytaliście Porwaną, ale zatarła się
Wam w pamięci, warto ją odświeżyć, żeby w pełni cieszyć się z lektury Przebudzonej, która utrzymuje wysoki
poziom poprzedniczki i zapewnia jazdę bez trzymanki.
Gwoli przypomnienia najistotniejszych wydarzeń – ostrzegam,
że pojawiają się spoilery. Gdy poznajemy Justynę i Łukasza, widzimy małżeństwo po
trzydziestce spełniające warszawski sen. Ona pracowała w korporacji, on piął
się po szczeblach kariery w CBŚ, nie wiedząc jakie tajemnice z przeszłości kryje
żona. Wszystko zmieniło jej porwanie, prawdopodobnie związane z prowadzonym
właśnie przez Łukasza śledztwem. Dlatego szokiem nie tylko dla mężczyzny i jego
współpracowników, jak i samych porywaczy (tych szczególnie), okazuje się fakt,
że Justyna ma za sobą nie tylko przygodę z armią, ale również blisko dwuletnie
doświadczenie jako najemnik w jednej z bardziej wpływowych i znaczących „firm”
działających na Bliskim Wschodzie. Nie zamierza więc poddawać się roli biernej
ofiary, a bardzo szybko przejmuje inicjatywę.
W Przebudzonej
śledzimy kolejne losy Justyny i Łukasza, których małżeństwo przechodzi poważny
kryzys w związku z ujawnieniem przeszłości kobiety. Mąż nie może jej wybaczyć sekretów,
ani pogodzić się z faktem, że żona okazała się większym twardzielem niż on sam.
Justyna, nie widząc dalszego sensu tkwienia w związku, który niszczy ich oboje,
odchodzi i postanawia wrócić do ‘firmy’. W tym samym czasie, CBŚ nadal prowadzi
śledztwo jej porwania, które okazuje się jednym z elementów rozbudowanej
intrygi na najwyższych szczeblach władzy. Jak więc widać, fabuła naprawdę nijak
ma się do okładki (będę do tego wracać, bo oczy i serce bolą mnie za każdym
razem, gdy na nią patrzę).
Pamiętam, jak bardzo podobała mi się Porwana, jak dosłownie porwała mnie już od pierwszych stron.
Podobnie było z Przebudzoną, której
szczęśliwie udało się uniknąć klątwy drugiego tomu i w pełni utrzymała świetny
poziom poprzedniczki. Lewanowicz stworzyła bardzo dynamiczną, wciągającą fabułę
z licznymi wątkami, które – choć pozornie niezwiązane - świetnie się ze sobą
splatają. Z jednej strony, intrygują kulisy śledztwa prowadzonego przez CBŚ
oraz bardzo trafnie przedstawione relacje śledczych z wojskowymi i politycznymi
elitami. Z drugiej strony, mamy z kolei drużyną najemników prowadzących
działania w Afganistanie, gdzie na każdym kroku można spodziewać się samochodu-pułapki
lub zamachowca-samobójcy. Ukłony dla autorki, która w widoczny sposób doskonale
wie, o czym pisze i doskonale czuje się w tym temacie.
Dużym atutem książki są jej bohaterowie. Fakt, jest ich wielu,
posługują się zarówno nazwiskami, jaki i ksywkami, i początkowo potrzeba chwili, by zapamiętać, kto kim jest i dla kogo
pracuje. Najwięcej uwagi skupia główne bohaterka, zrzucająca skórkę gospodyni
domowej, którą przyoblekła wychodząc za mąż i pokazuje twarz twardej, inteligentnej
kobiety, która skrupulatnie dąży do celu. Warto jednak podkreślić, że nawet ci
pojawiający się niejako na drugim planie mają prawdziwą, ludzką twarz i swój charakterystyczny
rys, dlatego łatwo jest się z nimi zżyć i śledzić ich poczynania. Moimi
ulubieńcami zdecydowanie pozostają najemnicy, ale i w inspektorze CBŚ można
odnaleźć prawdziwie dobrego i godnego uwagi człowieka. Najsłabiej wypada postać
Łukasza, borykającego się nieustannie z kompleksami niższości i problemami z
ego, który zwyczajnie irytuje i wielokrotnie aż prosi się o to, by zniknął z
kart powieści. Nadaremnie niestety.
Można by się spierać, czy niektóre rozwiązania nie
zostają bohaterom podane niejako na tacy, jak choćby kwestia poszukiwań Justyny
w Afganistanie przez męża. Przychodzi mu to wprawdzie nie zaskakująco łatwo,
ale byłoby zupełnie niemożliwe, gdyby los nie postawił na jego drodze kolejno
kilku osób. Czy tak się dzieje również w codziennym życiu? Śmiem wątpić, jest
to jednak prawdopodobnie zbyt wielkie czepialstwo, ponieważ całość czyta się jednym
tchem i można przymknąć oczy na niektóre sprawy.
Nie mogę przeboleć tylko jednej rzeczy, o której
wspomniałam na początku - tragicznych okładek dla całej trylogii, które nie
tylko wprowadzają w błąd, ale i odstraszają potencjalnych czytelników, którym
powieść Lewanowicz z pewnością mocno przypadłyby do gustu. O ile Porwaną można było od bólu przeżyć, tak
w przypadku Przebudzonej, okładka
nasuwa skojarzenie z lekkim, wakacyjnym romansidłem, a nie powieścią sensacyjną
o najemnikach, pracownikach CBŚ i intrygach na najwyższych szczeblach władzy.
Podsumowując, Przebudzona w pełni spełniła pokładane w niej nadzieje. Jeśli szukacie dobrej powieści sensacyjnej, bierzcie ją w ciemno, najpierw jednak sięgając po jej poprzedni tom.
Podsumowując, Przebudzona w pełni spełniła pokładane w niej nadzieje. Jeśli szukacie dobrej powieści sensacyjnej, bierzcie ją w ciemno, najpierw jednak sięgając po jej poprzedni tom.
Komentarze
Prześlij komentarz