Dwa tygodnie temu Wiedźma zaprosiła mnie do udziału w TAG-u lekturowym. I chociaż nie biorę zbyt często udziału w blogowych zabawach, ta wydała mi się tak zacna, że nie mogłam odmówić.
1. Moja ukochana lektura szkolna to...
Jest
wiele lektur licealnych, które bardzo sobie cenię (pisałam o niektórych z nich tutaj), ale raczej nie nazwałabym ich
ukochanymi. Takie gorące uczucia swego czasu, a konkretnie w okresie
podstawówkowym wzbudziły we mnie chyba przede wszystkim Dzieci z Bullerbyn oraz Ten
obcy, z którego – przyznaję bez bicia – niewiele obecnie pamiętam, ale
sentyment pozostał.
2. Najgorsza lektura szkolna, jaką przeczytałam, to...
Nad Niemnem Elizy
Orzeszkowej. Boże, jak mnie ta książka wymęczyła. Do tej pory pamiętam te
godziny, które płynęły katastrofalnie wolno, a stron nie ubywało… Nie, nie i
jeszcze raz nie. Mam nadzieję, że moje dziecko nie będzie musiało przechodzić
takiej traumy jak ja. Chociaż jak patrzę na nowy kanon lektur, to obawiam się,
że może być jeszcze gorzej…
Tuż
obok Nad Niemnem plasuje się Ferdydurke Gombrowicza, którego lektura
również była dla mnie traumą i psychiczną zgrozą, choć akurat trudno porównać
dwie tak różne od siebie książki.
3. (Pierwsza) lektura, której nie przeczytałam, to…
Mam
nadzieję, że moja wychowawczyni i polonistka z LO, pani Wanda, mi to wybaczy,
jeśli kiedykolwiek zajrzy na tę stronę, ale nie przebrnęłam przez Lorda Jima. Generalnie czytałam
wszystkie lektury, czasem wciągały mnie tak, że pochłaniałam więcej niż było
obowiązkowe, jak choćby w przypadku Chłopów,
z których wymagano od nas znajomości dwóch tomów, a ja łyknęłam całość, bo nie
lubię urywania historii w połowie. Conrad mnie jednak pokonał i poddałam się,
do czego przyznaję się z żalem i wyrzutami sumienia.
4. Lektura szkolna, którą przeczytałam więcej niż raz,
to...
Ania z Zielonego Wzgórza przemaglowana chyba ze trzy razy.
5. Lektura szkolna, do której wróciłam po latach...
Jeszcze
nie wróciłam, ale planuję sobie odświeżyć m.in. Dżumę Camusa, Rok 1984 Orwella
i Nowy wspaniały świat Huxleya, z którego czytaliśmy tylko fragmenty.
6. Lektura szkolna, którą przeczytałam zanim
dowiedziałam się, że jest lekturą, to...
W
czasach szkolnych mi się to nie zdarzyło, ale muszę też przyznać, że wówczas
kanon lektur odbiegał dosyć znacząco od obecnego. Nie było w nim chociażby Hobbita, Opowieści z Narnii, Tajemniczego
ogrodu czy, jak widzę z lekkim zaskoczeniem, Igrzysk śmierci. Wszystkie je przeczytałam wprawdzie już po
skończeniu szkoły, ale bez świadomości, że zostały lekturami.
7. Lektura szkolna, którą udało mi się przeczytać
dopiero niedawno, to...
Spośród
lektur, które powinnam przeczytać w szkole, nie przebrnęłam chyba tylko przez Lorda Jima, do którego chyba już nie
wrócę… Planuję jednak nadrobić całą Trylogię
Sienkiewicza, spośród której czytaliśmy jedynie Potop. Nadal jest to jednak w sferze planów.
8. Lektura szkolna, która powinna zniknąć z kanonu,
to...
Zdecydowanie
Nad Niemnem, a dlaczego, chyba już
nie muszę po raz drugi wyjaśniać :)
9. Książka, która według mnie powinna być lekturą
szkolną, to...
Z lekturami
jest niestety tak, że rozkładane na czynniki pierwsze i interpretowane według
jednej słusznej idei (a tak zazwyczaj jest), tracą swój urok, dlatego raczej
bym się nie porwała na dorzucanie książek do szkoły średniej. Natomiast myślę,
że uczniowie szkoły podstawowej mogliby połączyć przyjemne z pożytecznym dzięki
Niedokończony eliksir nieśmiertelności
Katarzyny Majgier. To nowość, ale bardzo trafnie spinająca zacny morał z pełną
humoru i ciepła opowieścią, a przy tym osadzona jest w jak najbardziej
współczesnych czasach, co również jest istotne. Dzieci nie mogą ciągle czytać o
rzeczywistości XIX wieku, czy choćby latach 60.-90. To dla nich czysta historia
i trudne do wyobrażenia realia.
10. Lektura dowolna to ostatnia lektura przerabiana w
czerwcu na języku polskim. Nauczyciel nie podaje żadnych wytycznych, uczeń sam
wybiera książkę, którą chce przeczytać i przedstawić klasie. Co sądzisz o idei
"lektury dowolnej"?
Według
mnie to świetna sprawa zarówno dla uczniów jak i samego nauczyciela. Tym
pierwszym pozwala przedstawić klasie książkę, która pokazuje jego
zainteresowania i jego samego. Niewykluczone, że taki „coming out” z ulubioną
książką lub choćby gatunkiem, okaże się początkiem nowej przyjaźni z kimś, kto
w klasie dzieli te same zainteresowania, choć do tej pory o tym nie wiedział.
Samodzielny wybór umożliwia również pokazanie tym nieczytającym, że nie
wszystkie książki są nudne. Z kolei z perspektywy nauczyciela to świetna szansa
na lepsze poznanie uczniów. Akurat nie jestem polonistą, ale z niektórymi
uczniami prowadziłam fajne dyskusje na temat choćby powieści postapo czy
Wiedźmina i wspominam to bardzo miło.
Do zabawy zapraszam:
- samą Wiedźmę, która nadal nie podzieliła się swoimi odpowiedziami, mimo że sama stworzyła ten TAG :P
- Karolinę, prowadzącą bloga Zwiedzam wszechświat
- Dominikę, prowadzącą bloga Dosiakowe króleswo
- Kamila, prowadzącego bloga Świat bibliofila i kryjącego się pod pseudonimem Ciacho
- Pawła, który Se Czyta
- Łukasza, który prowadzi Świat Fantasy
oraz wszystkich, którzy mają ochotę podzielić się swoimi odpowiedziami :)
Komentarze
Prześlij komentarz