Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że moja
przygoda z Ryską, Alkiem i Żarem właśnie dobiegła końca. Świeca w bardzo udany sposób wieńczy trylogię Rok szczura, a mnie (już stęsknionej za powieściami Olgi Gromyko)
pozostaje cierpliwie czekać na wznowienia kolejnych tomów cyklu belorskiego.
Akcja Świecy
rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie zakończyła się Wędrowniczka. Ku rozpaczy Ryski, przyjaciołom nie jest dane
rozkoszować się sielskim i spokojnym życiem w niewielkiej miejscowości, gdzie
wynajęli dom. Z powodu listu, który wpadł im w ręce dzięki wyjątkowo lepkim
palcom Żara, nagle znaleźli się w centrum zainteresowań płatnych morderców i
ich wyjątkowo wpływowych mocodawców. Nie mają więc innego wyjścia, jak ponownie
wszystko porzucić i ruszyć w dalszą drogę, zwłaszcza kryjąca się w liście
tajemnica może zaważyć na losach obydwu królestw – Sawrii i Rintaru.
Problem z trylogiami często polega na tym, że jeden z
tomów w znaczący sposób odstaje od pozostałych. Najczęściej ten smutny los
spotyka część środkową, spełniającą niejako zadania zapchajdziury, w której
niewiele się dzieje, a czasem autor zalicza spadek formy przy kończeniu swojej
historii. W przypadku Roku szczura
dwa pierwsze tomy prezentowały się bardzo dobrze, dlatego po trzeci sięgałam
nie tylko z niecierpliwością (w końcu minął już ponad rok od premiery Wędrowniczki), ale i z lekkim uczuciem niepokoju. Na szczęście, Olga Gromyko mnie nie
zawiodła. Nie wiem, w czym tkwi tajemnica tej kobiety, ale wszystkie jej
powieści mogę po prostu jeść łyżkami.
W porównaniu do poprzedniego tomu, który choć wciągający
właściwie nie posiadał żadnych spektakularnych fabularnych zwrotów, tym razem
akcja znacząco nabiera tempa. Motywy głównych bohaterów również stają się bardziej
wyraziste i klarowne – mają przed sobą jasno wytyczony cel, wiedzą, co muszą
zrobić. Jedyny kłopot polega na tym, w jaki sposób mogą to osiągnąć.
Nie wiem, czy to kwestia sentymentu, czy też autorka
coraz bardziej rozwija postaci, ale naprawdę szkoda było mi się rozstawać z
Ryską (mimo zahartowania w drodze nadal rozbrajająco naiwną i głupiutką), Żarem
(tym samym cwaniaczkiem, który się nie splamił w życiu ciężką pracą) i Alkiem
(nieustannie zgryźliwym, burkliwym i przekonanym o własnej wyższości w stosunku
do reszty świata). Nie tylko ja się z nimi zżyłam, widać również pogłębienie
relacji między nimi samymi – szorstką przyjaźń Alka i Żara oraz kiełkującą
wbrew wszystkiemu więź między Ryską a Alkiem, mimo że ten drugi głośno w życiu
by się do tego nie przyznał. W przeciwieństwie do wielu innych autorek, w Roku szczura Gromyko niemal zupełnie pomija
wątki romantyczne, stawiając na ciekawą fabułę skupioną na zupełnie innych
sprawach. Na ubiegłorocznym Pyrkonie sama zresztą przyznała, że w swoich nowych
powieściach w ogóle nie zamierza wprowadzać wątku romantycznego.
Interesującym pomysłem okazało się również przeniesienie części akcji do Sawrii, dotąd znanej jedynie z opowieści szeptanych gdzieś po kątach domów. Pozwala to spojrzeć na wykreowany przez autorkę świat z szerszej perspektywy. Nie bez znaczenia w tej kwestii jest również wplecenie wątków dotyczących najwyższych kręgów władzy w obydwu sąsiadujących ze sobą królestwach.
Interesującym pomysłem okazało się również przeniesienie części akcji do Sawrii, dotąd znanej jedynie z opowieści szeptanych gdzieś po kątach domów. Pozwala to spojrzeć na wykreowany przez autorkę świat z szerszej perspektywy. Nie bez znaczenia w tej kwestii jest również wplecenie wątków dotyczących najwyższych kręgów władzy w obydwu sąsiadujących ze sobą królestwach.
Jedynym mankamentem Świecy
jest niestety kwestia stricte techniczna, będąca największą bolączką świetnego
skądinąd wydawnictwa Papierowy Księżyc – korektą, która woła o pomstę do nieba.
Przecinki żyją tu swoim życiem, najczęściej znikając z miejsc, w których być
powinny, w tle plączą się literówki i pojawiają się słowa, które nijak nie
pasują do kontekstu, bądź też znikają te zdecydowanie potrzebne do zrozumienia
całości. – zupełnie jakby redakcyjne chochliki na dobre przejęły władzę nad
kwestiami edytorskimi. Dwa zobrazowania ostatniego problemu, wystarczy zerknąć
na te zdania: Szares niego odziedziczył
po nim znacznie więcej, niż się tsarowi wydawało (str. 91) czy też Co, szkoda pani pupilka? Nie powodu. (str.
104).
Pomijając jednak kwestie techniczne, na które można przymknąć
oko, biorąc pod uwagę całokształt, ostatni tom Roku szczura w pełni spełnia pokładane w nim nadzieje i
oczekiwania. W bardzo zgrabny sposób kończy całą trylogię i zapewnia lekką,
dowcipną lekturę, przy której można nie tylko dobrze wypocząć, ale i znacząco
poprawić sobie humor. Jak zresztą przy każdej powieści Olgi Gromyko.
Przeczytaj również recenzje poprzednich tomów:
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc i Księgarni Platon.
Komentarze
Prześlij komentarz