W słonecznym, portugalskim Nazare Alicja Modrzewska
podejmuje jedną z decyzji, które zaważą na całym jej przyszłym życiu. Kończąc
związek z przystojnym hrabią Adamem Franciszkiem Zabłockim, zamyka pewien
rozdział swojego życia i powraca do polskiej rzeczywistości i życia w urokliwych
Stawiskach. Czy jednak można tak łatwo i całkowicie odwrócić się od mężczyzny,
z którym planowało się przyszłość?
W hotelu „U Hrabiny” mieszczącym się w pałacu w
Stawiskach Alicja ma możliwość powrotu do swej największej pasji – dawnych historii
i opowieści związanych z życiem przedwojennej arystokracji. Przynajmniej do
czasu, w sielankowy czar ziemskiego majątku i leżącej w pobliżu wsi wdziera się
bowiem popularny aktor, Dawid Zan, wyraźnie niezadowolony z przymusowego pobytu
na „zacofanej prowincji” i oderwania od warszawskich imprez, stylu i sposobu
życia. Okazuje się jednak, że pod fasadą ekstrawanckiego do granic możliwości i
płytkiego celebryty kryje się znacznie bogatsza i ujmująca natura. Czyżby
Alicja miała szansę nieoczekiwanie spotkać bratnią duszę?
Siedem spódnic
Alicji zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie. Mimo że opis mógłby wskazywać na
dosyć schematyczny romans (piękna kobieta i dwóch całkowicie odmiennych od
siebie mężczyzn), sam wątek romantyczny toczy się niejako w tle codziennego życia
w Stawiskach, na którym skupia się fabuła powieści. To zdecydowanie duży plus,
pozwalający cieszyć się lekturą czytelnikom, których niezbyt wyrafinowane
historie miłosne zwyczajnie odstraszają. Sama zresztą się do nich zaliczam.
Kolejną zaletą książki są jej bohaterowie, z których na
pierwszy plan – nieco paradoksalnie – wcale nie wysuwa się postać Alicji (choć
i o niej siłą rzeczy dowiadujemy się bardzo wiele), lecz jej babcia,
niezrównanej Łucja Śliwkowa, nieoficjalnie trzymająca w garści cały stawiskowy hotel.
Ochmistrzyni już od pierwszego spotkania ujmuje bezpośredniością i swojskim
urokiem, a przy tym charakterystyczną dla niemal wszystkich zażywnych staruszek
bezkompromisową apodyktycznością. Urzekła mnie utyskiwaniem na wielkomiejską
modę, niefrasobliwie wzgardzając kosztującą krocie garderobą celebryty oraz
zaciętą walką (i to wcale nie walką na słowa, a w dosłownym tego słowa
znaczeniu bijatyką) w obronie miejscowego krzyża, mającego służyć jako tło do
awangardowej sesji zdjęciowej. To ona jest też źródłem licznych opowieści, nie
zawsze bezpośrednio związanych z główną osią fabularną, ale za to zgrabnie ją
uzupełniających.
Joanna Jurgała-Jureczka z przymrużeniem oka, lecz w
ciepły i nie prześmiewczy sposób przedstawia nie tylko niektórych ze swych
bohaterów, ale i współczesne trendy. Z jednej strony mamy do czynienia z typowymi,
choć przerysowanymi nieco przedstawicielami „warszawki”, dla których głównym
życiowym celem wydaje się wyjście na modną imprezę i strzelenie udanej fotki,
natychmiast udostępnionej w mediach społecznościowych, a wyznacznikiem
szczęścia jest posiadanie stroju od danego projektanta, nawet jeśli ten prezentuje
się absurdalnie i komicznie. Z drugiej strony, w opozycji do tego grona,
znajdują się mieszkańcy Stawisk, w znacznej mierze ostoja normalności, choć i
tutaj pojawia się kilka „ananasków” w postaci chociażby Czesia Rychłego, nie
grzeszącego ani nadmiarem inteligencji, ani wyrafinowanym gustem i potrzebami,
sprowadzającymi się w głównej mierze do wychylenia flaszki w gronie kolegów
oraz świeżo upieczonej pani burmistrz, której błędy językowe ranią oczy i uszy
w sposób, z którego hiszpańska inkwizycja byłaby dumna.
Jednocześnie autorka nie ukrywa swej fascynacji
przeszłością i historią, tę samą cechę nadała zresztą tytułowej bohaterce.
Widać ją również w sposobie poprowadzenia opowieści, w którą wplotła liczne
historie dotyczące m.in. krążących po Stawiskach miejscowych legend, scen z
życia dawnej arystokracji, do której należał poprzednio majątek, czy dramatycznych
wspomnień z okresu Drugiej Wojny Światowej. To dzięki nim lekka opowiastka
nabiera głębszego wyrazu i wydźwięku.
Podsumowując, Siedem spódnic Alicji to bardzo udana, ciepła i pełna swojskiego uroku i poczucia humoru współczesna opowieść o przyjaźni i miłości, przeplatana licznymi historiami i anegdotami sprzed wielu lat. Gorąco polecam!
Podsumowując, Siedem spódnic Alicji to bardzo udana, ciepła i pełna swojskiego uroku i poczucia humoru współczesna opowieść o przyjaźni i miłości, przeplatana licznymi historiami i anegdotami sprzed wielu lat. Gorąco polecam!
Premiera już 16 stycznia! I właśnie wtedy będziecie mieć możliwość wygrania własnego egzemplarza książki. Zapraszam serdecznie do udziału w konkursie, więcej informacji już wkrótce!
Komentarze
Prześlij komentarz