Mimo przekroczonej trzydziestki mam ogromny sentyment i
słabość do serii o Harrym Potterze, która trwa już nieprzerwanie od ponad
szesnastu lat. Dlatego tak bardzo ucieszyło mnie wznowienie trzech dodatków,
które stanowią prawdziwy rarytas dla każdego fana HP – w końcu nie co dzień ma
się szansę zerknąć do magicznych książek, z których korzystali bohaterowie
powieści, prawda?
Na pierwszy ogień poszły Baśnie barda Beedle’a, swego czasu dostępne za kilka złotych, potem
osiągające horrendalne sumy na aukcjach internetowych, gdy okazało się, że
wydawnictwo nie planuje wznowienia. Na szczęście teraz są już dostępne i to w
znacznie przyjemniejszym dla oka wydaniu – trochę mrocznym, nieco tajemniczym,
na pewno pysznie pobudzającym wyobraźnię.
W skład książki wchodzi
pięć baśni, przedstawionych jednak z punktu widzenia czarodziejskiej, a nie
ludzkiej (bądź jak kto woli „mugolskiej”) społeczności. Są to:
- Czarodziej i skaczący garnek
- Fontanna Szczęśliwego Losu
- Włochate serce czarodzieja
- Czara Mara i jej gdaczący pieniek
- Opowieść o trzech braciach
W przeciwieństwie do większości opowieści dla dzieci, jakie
znamy, w których magia zazwyczaj prowadzi do kłopotów, a wiedźmy i czarodzieje
często mają mocno nieczyste sumienia, w tym przypadku to właśnie oni są
głównymi bohaterami, przedstawionymi z bardzo pozytywnej strony. Przynajmniej w
większości przypadków. Z klasycznymi baśniami łączy je jedno – mądry morał i
przesłanie, które udowadniają, jak istotne w życiu są dobro, uczciwość i
mądrość, jak nie dać się omamić złym pobudkom i jak można znaleźć miłość w
najmniej spodziewanym miejscu. Czytelnicy mający już za sobą lekturę całego
siedmioksięgu o Harrym, z pewnością rozpoznają ostatnią z historii, która
odgrywa znaczącą rolę w Harrym Potterze i
Insygniach Śmierci. Z tego też względu warto sięgnąć po Baśnie… dopiero po zapoznaniu się z
właściwym cyklem, aby uniknąć niepotrzebnych spoilerów odnośnie jego treści.
Świetnym pomysłem, który od razu mnie ująć, jest wystylizowanie
książki na przedmiot pochodzący ze świata Harry’ego i to zarówno pod względem
treści, jak i formy. Stąd też obok nazwiska J.K. Rowling mamy informację o tym,
że baśnie zostały przełożone z run przez Hermionę Granger oraz opatrzone
komentarzem samego profesora Albusa Dumbledore’a. I muszę przyznać, że owe
komentarze są równie zajmujące jak treść samych opowieści, z charakterystyczną
dla prozy Rowling dawką humoru, czasem nieco czarnego i wieloma anegdotkami ze
świata czarodziejów.
Warto wspomnieć też o genezie Baśni barda Beedle’a, które początkowo ukazały się w zaledwie
siedmiu egzemplarzach – sześć z nich zostało przekazanych przez autorkę osobom
mającym duży wpływ na powstanie jej sztandarowej serii, a siódmy wystawiony na
aukcję. Ten ostatni został nabyty przez Amazon
za zawrotną kwotę blisko dwóch milionów funtów, a cała kwota przekazana na cele
charytatywne. Podobnie zresztą jak zysk ze sprzedaży poszczególnych książek,
gdy ostatecznie trafiły na rynek.
Podsumowując, dla fanów Harry’ego Pottera, Baśnie barda Beedle’a to łakomy kąsek,
choć nie ukrywam, że mógłby być nieco obfitszy. Niemniej, smakuje wyśmienicie,
dlatego cieszę się z jego wznowienia i gorąco go Wam polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz