Lśnienie jest
przez wielu uważane za sztandarową pozycję w dorobku Stephena Kinga. O ile
jeszcze go nie czytaliście, o tyle z pewnością nie obca jest Wam jego adaptacja
z 1980 roku. Obraz w reżyserii Kubricka równie wielu uważa za arcydzieło
kinematografii. Znacznie mniej osób wspomina serial z 1997, który również
powstał na bazie powieści.
Osobiście nie jestem fanką żadnej z wymienionych prób
przeniesienia powieści na ekran. Przy drugim spotkaniu książka bardzo mi się
spodobała, natomiast reżyserskie wariacje na jej temat już nieszczególnie.
Przyjrzyjmy się im zatem bliżej nie tyle w kontekście filmowym, co w
nawiązaniach do papierowego oryginału.
Krótko o fabule
Historia rodziny Torrance’ów jest raczej znana, ale pokrótce ją
przypomnijmy. Jack, były nauczyciel i niespełniony jeszcze pisarz, mający problemy
z alkoholem zostaje zatrudniony w jednym z najbardziej luksusowych hoteli w
Stanach. Ma sprawować opiekę nad placówką w okresie zimy, gdy miejsce to jest
odcięte od reszty świata. Na ten okres zamieszkuje w hotelu z żoną Wendy i nieco
ponad pięcioletnim synkiem Dannym, obdarzonym niezwykłymi zdolnościami,
tytułowym „lśnieniem”. Pozwalają mu one odczytywać emocje, a czasem i myśli
innych ludzi, a przede wszystkim dostrzegać rzeczy dla innych niewidzialne. Z
tego względu chłopiec od samego początku zdaje sobie sprawę, że pod piękną
fasadą hotelu „Panorama” kryje się zło, którego on sam nie jest w stanie do
końca zrozumieć, a jego ojciec i matka dostrzec. Przynajmniej początkowo,
ponieważ kiedy nadchodzi prawdziwa zima, sytuacja staje się aż nadto klarowna.
Lśnienie (1980), reż. Stanley Kubrick
Możecie mnie nazwać całkowitym laikiem, który nie zna się
na temacie, ale nie jestem fanką filmów Kubricka. Wymęczyła mnie 2001: Odyseja kosmiczna, bez większych
emocjonalnych sensacji wspominam Oczy
szeroko zamknięte, do Mechanicznej
pomarańczy nie ciągnie mnie nic a nic. Lśnienie
widziałam dwa razy – około dekadę temu oraz całkiem niedawno, w ramach
odświeżenia. To chyba jedyny film z dorobku reżysera, o którym mogę powiedzieć,
że mi się podobał, choć i tak bez szału.
Jednego nie mogę jednak tej wersji odmówić – postaci
Jacka, Wendy i Danny’ego stały się szeroko rozpoznawalne, nawet wśród osób,
które filmu nie widziały. Podobnie jak wiele scen, mających obecnie status
kultowych, jak choćby pojawianie się duchów sióstr-bliźniaczek. Jack Nicholson
pokazał, jak wygląda najprawdziwszy obłęd, a twarz rozhisteryzowanej Shelley Duvall
trudno wyrzucić z pamięci.
Książka a film
(mnóstwo spoilerów)
Nie da się nie dostrzec znaczących różnic między
powieściowym oryginałem a jego filmową adaptacją. Sam King był wersją Kubricka
mocno rozczarowany, głównie ze względu na pominięcie wielu kluczowych elementów
i scen, przez co przekaz i wydźwięk obydwu obrazów jest całkowicie odmienny.
Już z definicji adaptacja sugeruje, że nie trzyma się wiernie pierwowzoru,
który stanowi dla niej bazę i źródło inspiracji, niemniej jednak znając i film,
i książkę, nie sposób nie porównać ich ze sobą.
BOHATEROWIE
Jack Torrance
Książka: Alkoholik niepijący od kilku miesięcy, lecz
ciągle zmagający się z chęcią na jednego drinka. Ma duże problemy z kontrolowaniem
agresji i to nie tylko pod wpływem alkoholu – dwa lata wcześniej złamał
Danny’emu rączkę, a z poprzedniej pracy został wyrzucony po pobiciu ucznia.
Duży wpływ miało na niego wspomnienie ojca – alkoholika i sadysty. Mimo swoich
demonów, jest kochającym ojcem, nawet gdy jest już stracony na rzecz hotelu, ma
przebłyski, w których stara się walczyć z samym sobą, by nie skrzywdzić syna.
Ginie w wyniku wybuchu, który niszczy cały hotel.
Film: Niespełniony pisarz, były nauczyciel. Nie ma słowa
o incydencie w poprzedniej pracy, a dawny problem z alkoholem pojawia się tylko
w krótkiej wzmiance. Niemal od samego początku widać w nim zaczątki drzemiącego
szaleństwa, które eskaluje podczas odosobnienia w hotelu. Popada w obłęd, ale
nie ma on wiele wspólnego z piciem, w zamian za to Jack nieustannie jest
zmęczony otoczeniem i pracą, daje się opętać hotelowym duchom i wizjom. Ginie w
dosyć absurdalnie wyglądającej scenie w wyniku odmrożenia, gdy błąka się po
labiryncie z żywopłotu.
Wendy Torrance
Książka: Atrakcyjna blondynka, nieco wycofana i
zalękniona, na co duży wpływ miała toksyczna matka. Gdy Jack popada w obłęd i
atakuje ją i Danny’ego, stawia mu czoła, mimo poważnych ran. Na pewno daleko
jej do histeryczki biegającej po hotelu z wiecznie otwartą buzią, widocznej u
Kubricka.
Film: Shelley Duvall można
opisać na wiele sposobów, ale raczej nikt nie będzie chwalił jej fizycznej
atrakcyjności, w filmie jest też brunetką. To jednak najmniej istotna zmiana,
przede wszystkim ekranowa Wendy zdaje się nieustannie przerażona wszystkim, co
ją otacza i strasznie w tym strachu nieporadna.
Danny Torrance
Książka: Przesympatyczny niespełna sześcioletni chłopiec,
posiadający niezwykły dar, który pozwala mu widzieć zjawiska niewidoczne dla
innych oraz odczytywać myśl i emocje otaczających go ludzi. Choć nie rozumie
jeszcze wielu rzeczy, które dostrzega i słyszy, dzielnie stawia im czoła.
Film: Zdaję sobie sprawę z tego, że trudno wymagać od
sześcioletniego dziecka kunsztu aktorskiego, ale z całą sympatią dla Danny’ego
Lloyda, mały Torrance w jego wykonaniu prezentuje się jak dziecko z dużymi
deficytami. Nie ma w nim powieściowego rezolutnego chłopczyka, lecz dziecko
wycofane, wiecznie milczące, nie okazujące żadnych uczuć nawet wobec rodziców,
biernie poddające się temu, co dzieje się dookoła niego.
Tony
Książka: Według rodziców - wymyślony przyjaciel ich syna.
Według Danny’ego – przyjaciel, pojawiający się m.in. w snach lub wizjach,
pokazujący mu różne obrazy bądź ostrzegający przed niektórymi wydarzeniami. W
rzeczywistości – wewnętrzne alter ego chłopca, niejako uosobienie jego
paranormalnego talentu.
Film: Według rodziców to nadal wymyślony przyjaciel.
Według Danny’ego – „chłopiec, który mieszka w jego buzi”, o którym nie może on
z nikim rozmawiać, bo „Tony mu na to nie pozwala”. Z tego co widać na ekranie,
jakaś demoniczna postać lub siła, która opętała Danny’ego, objawiająca się
skrzeczącym głosem i „mówiąca” poprzez kiwający się palec chłopca.
Dick Hallorann
Książka: Kucharz pracujący w „Panoramie”, obdarzony
jasnością, choć nie w takim samym stopniu co Danny. To on dostrzega zdolności
chłopca, wyjaśnia mu pokrótce, czym one są i ostrzega przed niektórymi
zjawiskami w hotelu. Od początku wzbudza zarówno w czytelniku, jak i chłopcu,
dużą sympatię. Gdy wyjeżdża, obiecuje małemu, że pomoże mu w chwili zagrożenia,
wystarczy, że ten zawoła do niego przy pomocy swoich mocy. To on ostatecznie
ratuje Wendy i Danny’ego, mimo ciężkich ran zadanych mu przez Jacka.
Film: Niby wzbudza pozytywne uczucia, ale daleko mu do
książkowego, ciepłego, ale i zadziornego pierwowzoru. Niby ostrzega Danny’ego,
ale jednocześnie twierdzi, że w hotelu nic nie ma (swoją drogą nie może z
chłopcem porozmawiać o jego zdolnościach, bo ten twierdzi, że Tony zabrania mu
o nich mówić). Na koniec przyjeżdża z powrotem do hotelu tylko po to, by zginąć
po kilkunastu sekundach od ciosu Jacka (pozostawia jednak sprawny śniegołaz,
dzięki któremu Wendy i Danny się ratują).
Stuart Ullman
Książka: Dyrektor hotelu zakochany w swej pracy i
placówce, o którą dba. Od początku negatywnie nastawiony do Jacka, który w
myślach określa go mianem „nadgorliwego kuta siny”. Otwarcie przyznaje, że
gdyby nie naciski dawnego przyjaciela Torrance’a nigdy by go nie zatrudnił.
Film: Od pierwszego spotkania przyjacielski, momentami aż
nienaturalnie, entuzjastycznie wręcz nastawiony do Jacka, którego „gorąco
polecali mu ludzie z Denver”.
ELEMENTY POMINIĘTE/ZNACZĄCO ZMIENIONE
Alkoholizm
W powieści to motyw przewodni i główne źródło problemów
Jacka. Zanim akcja przenosi się do „Panoramy”, obserwujemy jak pijackie ekscesy
Torrance’a niszczą jego małżeństwo i rodzinę, jak upada na samo dno, by potem
powoli się z niego odbijać. Pobicie ucznia i w konsekwencji wyrzucenie z
poprzedniej pracy sprawiają, że posada w hotelu jest ostatnią szansą Jacka, by
wyjść na prostą. Potem w trakcie pobytu w „Panoramie” wielokrotnie obserwujemy
jego tęsknotę na alkoholem i walkę o trzeźwość, niekoniecznie niestety udaną. W
filmie motyw alkoholizmu w ogóle się nie pojawia. Praca w hotelu ma po prostu
pomóc mężczyźnie w pracy nad powieścią, nie widać, by aż tak dramatycznie mu na
niej zależało. Także potem alkohol wprawdzie się pojawia, ale niezupełnie w tym
samym kontekście
Żywopłot
W książce ma postać przystrzyżonych zwierząt, które
początkowo jedynie zmieniają swoje pozycje, by z czasem stać się coraz
groźniejsze, atakując Danny’ego, a potem Hallorana. W filmie zastąpiono je
ogromnym, skomplikowanym labiryntem.
Kocioł
Motyw kotła, którego trzeba nieustannie kontrolować, by
nie wybuchł, pojawia się niemal od samego początku i przewija się regularnie,
aż do samego końca, z którym też ma wiele wspólnego. W filmie wspomina się o
nim raz, jednorazowo widzimy również Wendy, która sprawdza w nim ciśnienie (w
powieści było to jedno z najważniejszych obowiązków Jacka).
Album z wycinkami
Książkowy Jack znajduje album ze starymi wycinkami
prasowymi na temat „Panoramy” i odwiedzających ją gości. To między innymi od
tego rozpoczyna się jego chorobliwa fascynacja hotelem. W filmie całkowicie
brak tego wątku.
Wizje/Duchy
Pierwszą wizją, jakiej w książce doświadcza Danny w
hotelu, są plamy krwi w jednym z pokoi. Potem prześladuje go martwa kobieta z
wanny z pokoju 217 oraz poruszające się sylwetki zwierząt z żywopłotu. W filmie
Danny zostaje sam w sali zabaw, podczas gdy jego rodzice są oprowadzani po hotelu
przez dyrektora. Widzi wtedy duchy dwóch sióstr-bliźniaczek, które będą się
później regularnie pojawiać (w książce wspomniano jedynie o dwóch
dziewczynkach, córeczkach poprzedniego dozorcy, zamordowanych przez ojca,
jednak nie pojawiają się one jako zjawy, a już na pewno nie było aluzji, że
wyglądały identycznie). Ponadto Danny widzi m.in. rzekę krwi wydostającą się z
windy.
Nawiedzony pokój
W książce to pokój 217. Danny widzi w nim trupa starej
kobiety leżącego w wannie, gdy odwraca się i zamyka oczy, starając się
przekonać, że to tylko wizja, zjawa staje się cielesna i atakuje go. Wcześniej
Hallorann wspomina mu, że w tym właśnie pokoju osoby obdarzone jasnością widzą
rzeczy, których lepiej nie oglądać i zabrania mu do niego wchodzić. W filmie to
pokój 237, nie wiadomo na początku, co się w nim wydarzyło, dopiero potem
chłopiec przyznaje, że próbowała go tam udusić stara kobieta. Gdy Jack idzie to
sprawdzić, widzi młodą i uwodzicielską piękność, która nagle zmienia się w
zniszczonego trupa.
Maszynopis
Zarówno książkowy, jak i filmowy Jack często siedzi nad
maszyną do pisania. O ile jednak ten pierwszy faktycznie ma stworzoną
przynajmniej część swojej sztuki (nawet rozmyśla nad konkretnymi scenami i
bohaterami), o tyle ten drugi pokrywa setki stron jednym jedynym wersem: All work and no play makes Jack a dull boy.
Here’s Johnny
Scena, w której Jack rozłupuje siekierą drzwi i
pokrzykuje na rozhisteryzowaną Wendy, należy chyba do najbardziej
rozpoznawalnych (Nicholson jest genialny w swym szaleństwie). W książce tego
nie ma, poza tym powieściowy Torrance biega po hotelu nie z siekierą, a z kijem
do roque’a (amerykańskiej odmiany krokieta).
Indiański cmentarz
Podczas oprowadzania Torrance’ów po hotelu, Ullman
wspomina, że budynek stoi na miejscu starego indiańskiego cmentarza, co w
podtekście mogłoby sugerować, dlaczego jest nawiedzony. W książce nie ma na ten
temat żadnej wzmianki.
Zakończenie
Książkowa „Panorama” wybucha z powodu niepilnowanego
kotła, w wyniku eksplozji ginie Jack, a cały budynek zostaje zniszczony. Wendy,
Danny i Dick uciekają śniegołazem. W filmie Jack zamarza, Dick ginie, Wendy i
Danny wprawdzie uciekają, ale hotel ma się świetnie i czeka na kolejnych gości.
W ostatniej scenie widzimy najazd kamery na zdjęcie przedstawiające ludzi bawiących
się na balu sprzed lat. Na czołowym miejscu stoi nie kto inny jak sam Jack
Torrance.
Lśnienie (1997), reż. Mick Garrick
Trzyodcinkowy serial telewizyjny to niejako odpowiedź na
wersję Kubricka, która zdecydowanie nie przypadła do gustu ojcu Lśnienia. Do ekranizacji wyreżyserowanej
przez Micka Garrisa, Steven King osobiście napisał scenariusz, dzięki czemu –
mimo wielu mniejszych lub większych wad – serial jest niemal wierną kopią
książki (o tym, co kryje się pod słowem „niemal” będzie za chwilę).
Nie da się ukryć, że ta wersja od samego początku kryła
się w cieniu poprzedniej adaptacji i raczej nie ma wielkich szans, by
kiedykolwiek się to zmieniło. Co ciekawe, śledząc komentarze na serwisach
filmowych obydwa filmy mają podobną rzeszę fanów, choć odniosłam wrażenie, że
ci stojący murem za interpretacją Kubricka zbyt emocjonalnie podchodzą do
sprawy, nazywając obraz Garrisa profanacją, żenadą i bądź też stosując słowa
powszechnie uznawane za wulgarne. Skąd to się bierze? Nie mam pojęcia, zwłaszcza
że żadna z wersji nie spodobała mi się wystarczająco, by ponownie do niej
wrócić w przyszłości.
Plusem serialu, który docenią osoby czytające powieść,
zdecydowanie jest jego wierność oryginałowi oraz bardziej wnikliwe spojrzenie
na problemy Torrance’ów (w filmie chyba zwyczajnie zabrakło na to czasu). Nie
ma tu chaosu, wszystko jasno z siebie wynika, jest też fajny, „kingowski”
klimat i aktorzy bardzo dobrze dobrani do swoich ról (z wyjątkiem koszmarnego
Danny’ego). Z drugiej strony, nie oszukujmy się, nie jest to telewizyjny serial
klasy B z charakterystycznymi dla lat 90. cechami, które obecnie raczej wzbudzą
uśmieszek politowania niż dreszcz strachu.
Serial a książka
BOHATEROWIE
Jack Torrance
Steven Weber pozytywnie zaskakuje, pokazując transformację Jacka ze zwykłego faceta i
kochającego ojca w zniszczonego alkoholem i obłędem furiata. Możliwe, że w tym
punkcie narażę się fanom Nicholsona (którego osobiście uwielbiam), ale biorąc
pod uwagę oryginał Torrance’a, ten serialowy po prostu wypada naturalniej.
Nicholson od samego początku daje sygnały czającego się w nim szaleństwa,
zresztą w kulminacyjnych scenach pokazuje prawdziwy majstersztyk i aż trudno
uwierzyć, że jedynie gra. U Webera tego nie widać, mamy spokojnego gościa,
który od czasu do czasu daje się ponosić emocjom i tyle. Dopiero potem
pojawiają się kolejne symptomy, że dzieje się z nim coraz gorzej, świetnie
pokazał również oblicze Jacka jako alkoholika.
Wendy Torrance
Shelley Duvall to z pewnością aktorka charakterystyczna,
ale nie mając nic z książkowej Wendy, natomiast Rebecca De Mornay pasuje do
roli idealnie. Jest atrakcyjna, a przy tym widać w niej mieszankę siły i
słabości, która tkwiła również w oryginalnej postaci.
Danny Torrance
O ile irytował mnie Danny z wersji Kubricka, o tyle przez
serialowego Danny’ego dostawałam niemalże spazmów. Courtland Mead okazał się
jednym z naprawdę niewielu dziecięcych aktorów, których nigdy więcej nie mam
zamiaru ani ochoty oglądać na ekranie. Pomijając aspekt fizyczny – ciągle
otwartą buzię i ten sam wyraz twarzy niezależnie od rozgrywających się scen,
zupełnie też nie sprawdził się w roli małego Torrance’a. Przede wszystkim książkowy
Danny ma niecałe sześć lat, w serialu zrobiono z niego siedmiolatka, w praktyce
grał go dziesięcioletni chłopiec. W tym wieku, takie różnice rzucają się w oczy
natychmiast i wyglądają kuriozalnie.
Dick Hallorann
Zdecydowanie najlepiej dopasowana i naprawdę świetnie
przedstawiona postać. Melvin Van Peebles (swoją drogą uznawany za jednego z
pionierów torujących czarnoskórym aktorom drogę w przemyśle filmowym) spisał
się znakomicie, przedstawiając Dicka jako energicznego, starszego pana o dużym
poczuciu humoru, a przy tym wykazującego wiele ciepła i troski o małego
Danny’ego, którego spotkał po raz pierwszy w życiu. Tego właśnie brakowało mi w
filmowym Lśnieniu. Różnice w scenach,
w których pojawia się Hallorann są kosmetyczne, jak choćby to, że w serialu to
nie on oprowadza Torrance’ów po kuchni, za to pokazuje im pokoje.
Alkoholizm
Problem Jacka z alkoholem został pokazany wyraźnie już od
samego początku i jest bardzo zbliżony do sposobu, w jaki czytamy o nim w
powieści. Jedyną różnicą jest dodanie do serialu wątku spotkań w grupie AA, na
które uczęszcza mężczyzna aż do chwili odcięcia hotelu od świata.
Wizje/ Duchy
Również pokazane w sposób bardzo wierny książce. Różnica
polega na tym, że serialowy Danny w pewnym momencie opowiada rodzicom dokładnie
o tym, co naprawdę dzieje się w hotelu – o duchach, o złej energii, wspomina
nawet, że muszą wyjechać od razu, bo inaczej nigdy się stamtąd nie wydostaną. W
książce w ogóle tego nie ma.
Zakończenie
O ile wydarzenia w hotelu rozgrywają się zgodnie z tym,
co przedstawił w powieści King (Panorama wybucha,
Jack ginie, a Wendy, Danny i Dick uciekają pokiereszowani, ale za to żywi), o
tyle ostatnia scena powoduje u widza uczucie mdłości od nadmiaru słodyczy. Oto
przenosimy się o dziesięć lat w przyszłość, gdy nastoletni już Danny
(wyglądający jak Tony, który ukazywał mu się w dzieciństwie) odbiera dyplom
ukończenia szkoły. Jest słodko, uroczo, a na dokładkę chłopakowi ukazuje się
duch tatusia, który mu mówi, jak bardzo go kocha… No comment…
Podsumowanie
Jak wspomniałam już wyżej, żadna z wersji Lśnienia nie zachwyciła mnie tak, jak
mogłabym tego oczekiwać. Obydwie trącą też obecnie myszką, czego nie da się ani
ukryć, ani zignorować. Trudno też jednoznacznie stwierdzić, która produkcja
jest lepsza. Film Kubricka na pewno broni się lepiej jako niezależny obraz, z
kolei serial wypada bardziej przekonująco jako ekranizacja książki. Fanom Kinga
nie pozostaje chyba nic innego, jak obejrzeć obydwie wersje i wyrobić sobie
własne zdanie, tymczasem ja marzę o naprawdę dobrym i wiernym przeniesieniu
książki na ekran. Może kiedyś się doczekam.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz