Nie wszyscy wiedzą, że prawdziwy brytyjski Bond istnieje
naprawdę. Z tą różnicą, że nie nazywa się James, a Michael i jest twórcą
przeuroczych książeczek dla dzieci. Jeśli czytaliście o przygodach misia
Paddingtona, z pewnością jego nazwisko nie jest Wam obce. Teraz zaś powrócił z
nowymi bohaterami i nową opowieścią, Bajką
o mysiej rodzinie.
W pewnym pięknym pałacu należącym do bogatego hrabiego
stoi wyjątkowy domek dla lalek. Jest duży, przestronny i ślicznie umeblowany, a
co więcej, zamieszkany przez rodzinę myszek, w skład której wchodzą państwo
Malutcy i trzynaścioro ich energicznych pociech. Dni upływają im beztrosko, aż
do momentu, w którym budzi je dziwny zapach…
Książeczka przede wszystkim zwraca uwagę prześlicznym
wydaniem, który od pierwszego wejrzenia zauroczył zarówno mnie jak i moją M. Ma
duży format, twardą oprawę i kolorowe, pełne szczegółów ilustracje w klasycznym
stylu. M. najbardziej spodobał się dwustronicowy obrazek przedstawiający domek
dla lalek z poukrywanymi w nim myszkami. Czcionka jest duża i wyraźna, dzięki
czemu dziecko może samo przeczytać historyjkę (M. właśnie na niej zaczęła się
uczyć czytać i całkiem nieźle jej to wychodzi!).
Sama opowieść jest prosta i niezbyt długa, ale przy tym
mająca uroczy czar, jaki mają klasyczne bajki dla dzieci. Przyznam jednak, że
obydwie z córeczką czułyśmy lekki niedosyt i mam nadzieję, że autor nie
pozostawi tak przesympatycznej gromadki Malutkich, pisząc kolejne tomy o ich
przygodach.
Podsumowując, Bajkę
o mysiej rodzinie mogę szczerze polecić wszystkim rodzicom kilkulatków,
jestem pewna, że oczaruje zarówno dzieci, jak i dorosłych.
Za egzemplarz książeczki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz