Gdy w 1453 roku Mehmed II zdobywa wreszcie Konstantynopol,
o podbiciu którego marzył przez niemal całe swoje życie, i ustanawia go stolicą
imperium osmańskiego, zmienia tym samym oblicze ówczesnego świata i zyskuje
przydomek Zdobywca. Staje się inspiracją i legendą już za swojego życia, czy
jednak ktokolwiek może przyznać, że poznał, co kryje dusza władcy?
Ponad pięćset lat później pewien pisarz postanawia
zgłębić jego historię i opowiedzieć ją na nowo. W tym celu spędza samotnie lato
w ustronnym domu nad Cieśniną Bosfor, skąd roztacza się widok na twierdzę Boğazkesen.
Zbierając materiały, szperając w starych źródłach, coraz bardziej zanurza się w
opisywany przez siebie świat i życie postaci, które przestają być jedynie nazwiskami,
a zyskują głębię i okazują się targane emocjami i namiętnościami.
Sięgając po powieść Nedima Gürsela spodziewałam się
zbeletryzowanej biografii słynnego sułtana, szybko jednak przekonałam się, że bardzo
się myliłam. Nie oznacza to jednak, że jestem rozczarowana, bowiem lektura okazała się nietypowa, ale w pozytywnym tego
słowa znaczeniu. Autor w zgrabny sposób splótł w niej w całość opowieść o Mehmedzie
oraz autorefleksje pisarza w trakcie pracy nad książką.
Akcja toczy się dwutorowo – fragmenty współczesne, w
których pisarz ujawnia swoje „ja”, rozmyśla nad koncepcją swej pracy, tropi
wszelkie wskazówki w starych rękopisach i innych źródłach, aż wreszcie daje się
porwać rozbudzonym namiętnościom przeplatają się z rozdziałami pisanej przez
niego książki poświęconej Mehmedowi. Jednak nawet te ostatnie trudno nazwać
tradycyjnie pojmowaną biografią. Są to raczej scenki z życia sułtana, który po
zdobyciu tego, czemu poświęcił niemal całe swoje życie, zaczyna snuć refleksje
na temat swego panowania i decyzji, jakie podejmował często pod wpływem impulsu bądź w napadzie
wściekłości. Mehmeda poznajemy również z perspektywy osób należących do jego
otoczenia – sług, niewolników i wrogów, a wszystko to razem składa się na obraz
postaci nietuzinkowej, skomplikowanej i targanej nie tylko pasją, ale i
licznymi wątpliwościami.
Wątek współczesny siłą rzeczy usuwa się nieco w cień
przysłonięty osobą Mehmeda, jest jednak o tyle istotny, że mają jeden
zasadniczy punkt wspólny – krytykę dyktatury władzy. Gdzieś w tle pracy narratora
pojawiają się bowiem informacje o zamachu stanu, aresztowaniach i
prześladowaniach, których uniknąć mogli jedynie ci z zachodnimi paszportami, za
którymi mogły wstawić się obce ambasady. Po raz kolejny okazało się, że
niezależnie od czasów, czy mamy wiek XV czy XX, władza potrafi być bezwzględna
i okrutna, a dyktatura zawsze wcześniej czy później prowadzi do rozlewu krwi.
Podsumowując, Mehmed
Zdobywca to książka warta uwagi, wymagająca czasu na spokojną lekturę i
chwilę refleksji. Nie jest typową powieścią historyczną, ale w niesamowity sposób
urzeka orientalnym pięknem i gorącą, duszną atmosferą Konstantynopola.
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz