Czy książka, której lektura napełnia czytelnika trudnym
do zniesienia uczuciem niepokoju, niesmaku, wręcz emocjonalnego brudu, może się
podobać? Zdecydowanie tak! I wcale nie świadczy to o skłonnościach do czytelniczego
masochizmu. Na wodach Północy zmęczy
Was i przyprawi o całą masę niekoniecznie pozytywnych wrażeń, ale jednocześnie
zafascynuje i będzie przyciągać niczym magnes.
Anglia, rok 1859. Na Północ wyrusza w rejs statek
wielorybniczy „Ochotnik”. Dowodzi nim kapitan Brownlee, którego reputacja legła
w gruzach po zatonięciu jego poprzedniego okrętu, a w skład załogi, jak się
okazuje, wchodzą w znacznej mierze ludzie, których ciężko obdarzyć zaufaniem i
to przy najlepszych nawet chęciach. Wśród nich kryje się również morderca,
który w noc poprzedzającą opuszczenie portu morduje młodego chłopca. Do tego
grona dołącza również irlandzki lekarz wojskowy, Patrick Sumner, zwolniony z
armii w nie do końca jasnych okolicznościach. Ma nadzieję, że pobyt na „Ochotniku”
pozwoli mu uciec od własnych problemów, tu jednak szybko odnajdują go nowe.
Okazuje się, że okrucieństwo i zło, jakie mężczyzna widział na wojnie w Indiach
to nic w porównaniu z tym, co czai się w duszach niektórych członków załogi.
Już pierwsze strony dają przedsmak tego, co czeka
czytelnika w trakcie lektury – jest niesmacznie i nieprzyjemnie, a to przecież
dopiero początek. Wyprawa statkiem wielorybniczym na polowanie nie ma w sobie
nic z romantycznej wizji, która pokazuje wyrównaną walkę człowieka z siłami
przyrody oraz daje możliwość sprawdzenia samego siebie w ekstremalnych
warunkach. Taki obraz z XIX-wiecznej Północy wielu z nas ma zaszczepiony dzięki
powieściom Londona czy Curwooda. McGuire brutalnie niszczy to wyobrażenie, w
zamian w naturalistyczny wręcz sposób pokazując zupełnie inne realia, okrutne i
brudne zarówno w sensie dosłownym, jak i w przenośni.
Podobnie przedstawia się kwestia wielorybników, którym
daleko do twardych i surowych, lecz honorowych myśliwych, którzy pod
gruboskórną maską kryją dobre serca. Bohaterowie w dobitny sposób dają się
poznać jako jednostki w najlepszym razie niedoskonałe i moralnie chwiejne, czasem
wręcz wynaturzone i pozbawione resztek człowieczeństwa. Nawet postaci
teoretycznie pozytywne mają w sobie zadry, które nie pozwalają jednoznacznie
ocenić ich działań, zwłaszcza że pod wpływem wydarzeń same zdają się nie dbać o
utrzymanie humanitarnej części swej osobowości.
Szczególnie poruszające są realistyczne i przyprawiające
o mdłości opisy masowych polowań na wieloryby, foki i niedźwiedzie. Bezrozumne i
bezrefleksyjne wyniszczanie całych gatunków w pogoni za zyskiem, a jednocześnie
pozbawione choćby cienia empatii katowanie zwierząt przez członków załogi chyba
nikogo nie pozostawi bez reakcji oraz smutnej refleksji i żalu, że akurat ten
element fabuły nie należy do literackiej fikcji.
Mam jedynie niewielki żal do wydawcy, który z jednej
strony opisem zamieszczonym z tyłu książki wprowadza lekko w błąd. Sugerując
się jedynie blurbem można by się spodziewać, że akcja powieści będzie się
koncentrować na prowadzonym przez Sumnera śledztwie, a tak nie jest. Zwłaszcza
że trwa ono bardzo krótko i szybko po odkryciu zwłok oczywistym staje się, kto
jest mordercą. Nie oznacza to, że jestem lekturą rozczarowana, wręcz
przeciwnie, jednak zdaję sobie sprawę z tego, że niektórzy mogą oczekiwać
zupełnie innego rodzaju powieści.
Na wodach Północy nie jest powieścią łatwą ani przyjemną, ale za to z pewnością wartą uwagi. Jej lektura przygnębia i przytłacza, wzbudza całą gamę emocji – od wstrętu poprzez żal aż po fascynację. To mocno niepokojący, bolesny i pełen goryczy obraz upadku człowieka, w którym na próżno można wypatrywać iskierki nadziei. Ta już bowiem dawno umarła.
Na wodach Północy nie jest powieścią łatwą ani przyjemną, ale za to z pewnością wartą uwagi. Jej lektura przygnębia i przytłacza, wzbudza całą gamę emocji – od wstrętu poprzez żal aż po fascynację. To mocno niepokojący, bolesny i pełen goryczy obraz upadku człowieka, w którym na próżno można wypatrywać iskierki nadziei. Ta już bowiem dawno umarła.
Recenzja napisana dla portalu Papierowy Pies.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz