Jacka Ketchuma nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. To
właśnie jego Stephen King lata temu okrzyknął mianem „the scariest guy in
America”. To on od lat przeraża i przyprawia o gęsią skórkę powieściami, w
których największą bestią zawsze jest człowiek, czasem pozornie zwykły,
zdegenerowany pod wpływem okoliczności, a czasem tak po prostu zły i zepsuty.
Nikt kto przeczytał Dziewczynęz sąsiedztwa, nie będzie w stanie wyrzucić jej z pamięci. Prawdopodobnie
podobna sytuacja będzie miała miejsce w przypadku Jedynego dziecka i Rudego. Z
drugiej strony, Ketchum ma na koncie także powieści takie jak cykl o kanibalach,
w którym epatuje przemocą, hektolitrami krwi i makabrą posuniętą do naprawdę
dalekiej granicy. Zabawa w chowanego,
która wkrótce będzie miała swoją polską premierę niejako łączy te dwa nurty
twórczości amerykańskiego pisarza.
Akcja powieści toczy się w niewielkim miasteczku Dead
River w Maine, jednym z tych, dla których określenie „totalna dziura” jest
wręcz niedopowiedzeniem. W monotonne życie dwudziestoletniego Danego jak bomba
wpada troje bogatych nastolatków spędzających tam wakacje. Piękna i
charyzmatyczna Casey od pierwszej chwili wpada chłopakowi w oko, a ich znajomość
z każdym kolejnym dniem przeradza się w coraz głębszą relację, stanowiącą
mieszankę miłości, obsesji i fizycznej fascynacji.
Mimo że to Dan jest narratorem, główną postacią wydaje
się właśnie Casey, niepokorna, harda, nieustannie szukająca ekstremalnych
wrażeń, a przy tym mająca w sobie pewien psychopatyczny rys. To ona napędza i
nakłania najpierw Dana, a potem pozostałych do coraz niebezpieczniejszych
wyskoków. Drobne kradzieże, seks na cmentarzu i na oczach innych, wybicie szyb
w oknach to preludium przed finałowym pomysłem, który toczy się jednak w
sposób, którego ani Casey ani nikt inny nie był w stanie przewidzieć.
W tym bowiem momencie Ketchum jakiego znamy z powieści, w
których znaczącą warstwę spełnia część obyczajowa, przechodzi metamorfozę w
łajdaka rozkochanego w makabrze rodem z horrorów klasy B. Od samego początku
wiadomym jest, że coś wydarzy się coś złego, że wszystkie działania głównych
bohaterów postawią ich w sytuacji, w której z pewnością nie chcieliby się
znaleźć, i w końcu to następuje. Zamiast jednak przyjąć to z niejaką ulgą (w
końcu skończyło się niecierpliwe oczekiwanie), czytelnik przekonuje się, że
groza i napięcie mogą przybrać naprawdę perfidne formy, wywołujące prawdziwą
gęsią skórkę. Wiele opisów potrafi przyprawić o dreszcze i poruszyć wyobraźnię
tak, że książki lepiej nie czytać po zmroku. Z drugiej strony, nie da się nie
dostrzec zamiłowania autora do rozwiązań niezbyt wyrafinowanych, a
przypominających właśnie te ze wspomnianych horrorów niższej klasy, tak
charakterystycznych dla niektórych z jego powieści.
Zabawa w chowanego to druga książka w dorobku Ketchuma i widać w niej wyraźnie kierunek, jaki miała w przyszłości objąć jego twórczość. Niektórzy właśnie za to go kochają, innych będzie to odstraszać, jedno jest pewne, nie da się przejść obok niej obojętnie.
Zabawa w chowanego to druga książka w dorobku Ketchuma i widać w niej wyraźnie kierunek, jaki miała w przyszłości objąć jego twórczość. Niektórzy właśnie za to go kochają, innych będzie to odstraszać, jedno jest pewne, nie da się przejść obok niej obojętnie.
Kącik z książką objął "Zabawę w chowanego" patronatem medialnym. Już wkrótce wypatrujcie konkursu, w którym będziecie mogli wygrać własny egzemplarz!
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz