Historie dziewiętnastowiecznych wypraw na niezbadane
wówczas arktyczne bezkresy mają w sobie to coś, czemu trudno się oprzeć. Jakiś
czas temu dzieliłam się wrażeniami z lektury W królestwie lodu, opowiadającej o tragicznej wyprawie statku
USS Jeannette, której członkowie zamierzali nie tylko dotrzeć do Bieguna
Północnego, ale i przepłynąć przez mityczne Morze Północne, udowadniając tym
liczne teorie na temat jego istnienia. Podobną trasę miał również szwedzki
inżynier i fizyk, Salomon August Andrée, w przeciwieństwie jednak do
poprzedników, postanowił dokonać tego nie drogą morską, a powietrzną, wykorzystując
do tego balon wypełniony wodorem.
Ekspedycja to
nie tylko historia wyprawy Andréego, lecz również – jak sugeruje jej podtytuł (Historia mojej miłości) – opowieść o wpływie,
jaki miała ona na autorkę. Jej granicząca z obsesją fascynacja, trwająca
nieprzerwanie od połowy lat dziewięćdziesiątych, sprawiła, że Uusma przez lata odwiedziła
muzea poświęcone ówczesnym wydarzeniom, podążyła śladem członków wyprawy,
zagłębiła się w odnalezione po nich notatki. Wpłynęła również znacząco na jej
decyzję o podjęciu studiów medycznych, a zdobyta podczas nich wiedza pomogła jej
podczas pracy nad książką. Podczas lektury czuć tę pasję, jest ona widoczna niemal
na każdej stronie, co sprawia, że historia Andréego i jego towarzyszy staje się
bardziej osobista i poruszająca.
Z współczesnego punktu widzenia lot balonem nad mroźną,
niezbadaną wówczas Arktyką w poszukiwaniu Bieguna Północnego, wydaje się
pomysłem dosyć absurdalnym. Gdy przyjrzeć się szczegółom, oczywistym staje się, że wyprawa od początku była skazana na porażkę, choćby ze względu na rażący brak doświadczenia jej uczestników. W roku 1897 zdawała się jednak relatywnie bezpieczna i
łatwa, wsparła ją Królewska Szwedzka Akademia Nauk, a pomocy finansowej
udzielili m.in. król Oskar II i Alfred Nobel. W wyprawie wzięło udział zaledwie
trzech mężczyzn – czterdziestodwuletni Salomon Andrée , dwudziestosiedmioletni Knut
Fraenkel oraz liczący zaledwie dwadzieścia cztery lata Nils Strindberg. Już
trzy dni po starcie mężczyźni zostali zmuszeni do porzucenia balonu i pieszej
wędrówki po lodzie. I tu kryje się największa tajemnica, mimo świetnego jak na
owe warunki zaopatrzenia, zginęli z niewyjaśnionych do dzisiaj przyczyn. Ich
zamarznięte ciała zostały znalezione ponad trzydzieści lat później na Wyspie
Białej, a z oględzin pozostałości obozu wynika, że mieli wówczas zarówno spore
zapasy jedzenia, odzieży i broni.
To między innymi zagadka ich śmierci zafascynowała Beę
Uusmę, która skrupulatnie odtwarza przebieg wyprawy, a następnie przytacza i
omawia wszystkie wysnute dotąd teorie na temat tego, co wydarzyło się na Wyspie
Białej. Jak dotąd najpopularniejsza z nich (podawana m.in. w opisie wyprawy na
Wikipedii) głosi, że mężczyźni zmarli na skutek zarażenia włosieniem po
zjedzeniu zakażonego niedźwiedziego mięsa. Uusma nie jest jednak do końca przekonana
o jej słuszności, a jej argumenty za i przeciw wydają się bardzo przekonujące.
Z uwagi na to, że ciała uczestników wyprawy zostały skremowane, a nie
przeprowadzono wcześniej sekcji zwłok, prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się
prawdy, niemniej niektóre teorie brzmią bardziej wiarygodnie od innych.
Rozbity balon (znalezione w 1930 roku zdjęcie Strindberga) (źródło) |
Spodobała mi się forma książki, w której obok historii
ekspedycji, autorka przytacza również swoje wrażenia i odczucia z różnych
etapów pracy, a także fragmenty odnalezionego pamiętnika Strindberga. Całość
świetnie uzupełniają zdjęcia, zarówno te wykonane przez Uusmę, jak i oryginalne
fotografie z samej wyprawy! Dodają specyficznego klimatu lekturze, zwłaszcza
gdy doskonale zdajemy sobie sprawę z jej zakończenia.
Wprawdzie Bea Uusma nie rozwiązała zagadki ekspedycji Andréego i jego towarzyszy, ale opowiada o nich w tak poruszający sposób, że trudno przejść obojętnie i nie zaangażować się emocjonalnie w ich losy. Książka jak najbardziej warta jest uwagi, dla osób zainteresowanych wyprawami polarnymi to zdecydowanie jedna z obowiązkowych pozycji.
Wprawdzie Bea Uusma nie rozwiązała zagadki ekspedycji Andréego i jego towarzyszy, ale opowiada o nich w tak poruszający sposób, że trudno przejść obojętnie i nie zaangażować się emocjonalnie w ich losy. Książka jak najbardziej warta jest uwagi, dla osób zainteresowanych wyprawami polarnymi to zdecydowanie jedna z obowiązkowych pozycji.
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Marginesy.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz