Kilka miesięcy temu razem z M. zachwycałyśmy się
pomysłową i zabawną książką W poszukiwaniu Niebieskiej Marchewki, gdzie wraz z bohaterami, plemieniem
królików, szukałyśmy w gąszczu szczegółów tytułowego, niezwykłego warzywa.
Teraz pojawiła się kolejna publikacja utrzymana w podobnym stylu, W poszukiwaniu Czerwonego Smoka.
Tytułowy Czerwony Smok postanawia ruszyć w podróż dookoła
świata, by odnaleźć miłość swego życia (dotąd mu jeszcze nieznaną). Opuszcza
więc Księżniczkę i Rycerza, jednak regularnie wysyła im wiadomości, z których
zarówno oni, jak i czytelnicy mogą dowiedzieć się o przygodach i perypetiach
podróżnika.
Podczas swej wyprawy Smok przemierza zarówno rzeczywiste
miejsca, jak Europę, Azję czy Oceanię (przy okazji wplatając w swe wiadomości
nieco wiedzy na ich temat), jak i te legendarne bądź zmyślone, zanurza się do
podwodnych królestw w poszukiwaniu Atlantydy, czy też mknie przez przestworza,
w których widać m.in. egipskie bóstwa.
Nie sposób nie porównać książki ze wspomnianą wcześniej W poszukiwaniu Niebieskiej Marchewki. Mimo że mają różnych autorów, mają ten sam
format, styl i koncepcję, wśród zdjęć Smoka można również znaleźć nawiązanie do
poszukujących swego skarbu królików. O ile w poprzedniej książce trwała podróż
przez wieki, od prehistorii po czasu współczesne, o tyle teraz jest to wędrówka
po kontynentach, morskich głębinach i powietrznych przestworzach. Chociaż
ilustracje pełne są szczegółów, Marchewka
wydawała się nieco bardziej wymagająca, a przez to lepiej absorbująca uwagę
dziecka. Smoka tymczasem naprawdę łatwo jest znaleźć, a szkoda, bo dłuższe
poszukiwania byłyby ciekawsze.
Nie spodobał mi się pewien szczegół świadczący może nie o
ignorancji autorów, a przynajmniej mam taką nadzieję, co raczej o braku
głębszej refleksji. Na jednym z obrazków Smok ma na sobie koszulkę z
wizerunkiem Che Guevary i wykrzykuje: „Che jest super”. Serio? Jest szansa, że
dziecko nie zwróci na to uwagi, bo szczerze mówiąc średnio wyobrażam sobie
rozmowę z kilkulatkiem na temat tego, kim był Che i dlaczego wcale taki super
nie był.
Podsumowując, W
poszukiwaniu Niebieskiej Marchewki było pozycją znacznie lepszą, choć z
pewnymi zastrzeżeniami również Czerwony
Smok zapewnia dziecku rozrywkę i pozwala na ćwiczenie spostrzegawczości
oraz refleksu.
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia.
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz