Niewiele jest nacji, o których
krąży tak wiele stereotypów, co o Anglikach. Mówi się, że nieustannie narzekają,
jęczą i marudzą. Że starsi są pruderyjni, a młodzi piją na umór i pozostawiają
mało chwalebne żółte ślady wszędzie tam, gdzie się zjawią. Na przykład na rynku
w Krakowie. Można jeszcze wspomnieć o meloniku, five o’clock i futbolowym
szaleństwie. Tak świat postrzega Anglików, a jak wygląda ten obraz od wewnątrz?
Matt Rudd, brytyjski prezenter radiowy i dziennikarz, wziął na tapet codzienne
życie swoich rodaków i ich największe przywary. Co z tego wynikło? Książka,
która oczaruje każdego anglofila.
Rudd wkracza tam, gdzie toczy
się prawdziwe życie. Wchodzi do sypialni, porannym pociągiem towarzyszy innym w
drodze do pracy i podgląda ich już na miejscu. Prowadzi rozmowy podczas zakupów
i posiłków. Dość nieśmiało odwiedza nawet otwarte dla gości ogrody i pewnym
krokiem przemierza plaże. Wszędzie prowadzi rozmowy i za każdym razem próbuje osiągnąć
to samo – odkryć, jacy naprawdę są Anglicy. Robi to z charakterystyczną ironią,
poczuciem humoru (notabene w na wskroś angielskim wydaniu) i z komicznym
przerysowaniem.
Wraz z autorem poznajemy więc zarówno
singli jak i statecznych ojców licznych rodzin, małżeństwa dumne z
wypielęgnowanych ogrodów i nudystę w starszym wieku, który nie chce zawstydzać
sąsiadów swoim widokiem, lecz nie zamierza rezygnować ze słonecznych kąpieli na
dworze. Entuzjastów zdrowego jedzenia i zwolenników szybkich dań z mikrofali.
Przyglądamy się zakupom mebli kuchennych i poznajemy jedyny właściwy sposób
koszenia trawnika. Przede wszystkim jednak, mimo sarkazmu, z jakim są pokazani,
mimo wszystkich drwin, z książki wyłania się barwny i ciepły obraz Anglika z
jego cnotami i przywarami. Zapracowanego, oszalałego na punkcie niepotrzebnych gadżetów
i niezdrowego jedzenia, a jednak uśmiechniętego i uprzejmego, choć czasem
skrycie. Poznajemy angielską mentalność, która nie przez wszystkich jest
rozumiana i konwenanse, których nie wszyscy chcą się trzymać, a jednak w nich
tkwią.
Świetnie bawiłam się podczas tej
lektury. Rudd pisze w sposób lekki, przyjemny i zabawny, nie sili się na
wymuszone żarciki, a jednak bawi do łez. Jest tak angielski jak jego rozmówcy,
czego prawdopodobnie ma świadomość i czym z premedytacją się bawi. Jednym
słowem, dla wszystkich miłośników tego, co związane z Wyspami, Anglicy. Przewodnik podglądacza będzie
wyśmienitą pozycją i uzupełnieniem biblioteczki. Serdecznie polecam!
Premiera już 10 października!
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Komentarze
Prześlij komentarz