Kogo można spotkać w Krainie Czarów? Może Czerwonego
Kapturka, który ma tendencję do gubienia swojego koszyczka i który wcale nie
boi się żadnego wilka? A może Lampę Balladynę, która dziwnym trafem wygląda jak
herbaciany imbryczek? Jest tu i Hrabia de von Sal, który wprawdzie nie ma
zielonego pojęcia o magii, ale za to jest genialnym wynalazcą. Nie brak również
Leśnego Licha, psotnego, figlarnego i wtykającego palce nie zawsze tam, gdzie
trzeba. Jednym słowem to miejsce niezwykłe, tak samo jak jego mieszkańcy.
Zastanawialiście się czasem, co mogą robić bohaterowie bajek
w różnych porach roku? Tajemnicę tę zdradza Maciej Szymanowicz w kolejnej
odsłonie cudnej serii Rok w… Obie z
M. jesteśmy w niej zakochane. Każdy tom jest pięknie wydany i pełen szczegółów,
dzięki którym można go oglądać niemal w nieskończoność, a i tak za każdym razem
odkryje się w nim coś nowego. Nie inaczej jest w przypadku Roku w Krainie Czarów.
Każdy miesiąc pokazany jest na oddzielnej rozkładówce. W
każdym widać tych samych bohaterów i to samo miejsce, zmienia się tylko pogoda
i pora dnia. Świetną zabawą są poszukiwania postaci i odkrywanie, cóż takiego
porabiają tym razem. Czasem zajmuje to chwilkę, czasem widać ich od razu.
Co tym razem spsociło Leśne Licho? Jaki wynalazek stworzył
Hrabia? Kogo lub co planuje zjeść Mniamopotam (pomysły miewa przeróżne)? I
gdzie znowu zasnęła Śniąca Królewna? Tego i o wiele więcej dowiecie się
samodzielnie sięgając po książkę. Gwarantuję Wam i Waszym pociechom doskonałą
zabawę, która pobudza wyobraźnię i ćwiczy spostrzegawczość, a przy tym stanowi
świetny pretekst do snucia długich opowieści. Serdecznie polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz